(S)Mętny żywot Fabisiaka – cz. 18.
18. Od samego rana w obejściu Kuropatwów panowała nerwowa atmosfera. – A jak nie kupi? – Zastanawiała się Żdana. – Już i teraz biorę na kreskę u Florkiewiczowej. Takiej biedy to jeszcze tu nie klepałam. – Weźmie, a co ma nie wziąć. Dyć świnie jak malowane. – Kazek był pewnyCzytaj dalej…