Choć dziś jej piosenki puszcza właściwie tylko Radio Pogoda, to wiele osób, także tych młodszych, kojarzy śpiewane przez nią przeboje: „Karuzela, karuzela”, „Serduszko puka w rytmie cza-cza” czy „Brzydula i rudzielec”. Wesołe utwory śpiewane roześmianym kobiecym głosem, głosem Marii Koterbskiej, bo o niej mowa.

Zmarła ponad 2 miesiące temu Koterbska była przykładem na to, jak można przejść przez życie, także to zawodowe, sceniczne, bez afer, skandali, machlojek. Artystka, buchająca radością, doskonale odnajdująca się na scenie, w każdym calu profesjonalna, nazywana była Damą Polskiej Piosenki. Jej życie prywatne było równie udane jak zawodowe, przez 70 lat (sic!) miała u swego boku kochającego męża, pochodzącego również z gór, inż. Jana Frankla.

Czy ta idylla na scenie i w życiu codziennym mogła przełożyć się na dobrą biografię piosenkarki? Raczej nie, w każdym razie autorowi wspomnień Marii Koterbskiej, czyli jej synowi, Romanowi Franklowi, to się niestety nie udało. Publikacja książkowa „Maria Koterbska. Karuzela mojego życica”, wydana nakładem Państwowego Instytutu Wydawniczego na 12 lat przed śmiercią wokalistki, niestety nuży i nudzi. Po to, by powstała dobra autobiografia lub biografia nie potrzeba tego, by w książce znalazły się opisy skandali. Pokazał to Mieczysław Fogg w swoich świetnych wspomnieniach zatytułowanych „Od palanta do belcanta”. Franklowi z Koterbską się nie udało. A może po prostu pan Fogg miał ciekawsze życie? Nie wiem, nie podejmuję się odpowiedzi, natomiast do sięgnięcia po „Karuzelę mojego życia” raczej nie zachęcam. Mimo wszystko poniżej zamieszczam kilka fragmentów książki. Ilustracją muzyczną dzisiejszego wpisu jest jedna z mniej znanych piosenek Marii Koterbskiej, utrzymany w stylistyce bossanvy utwór „Powracająca melodyjka” nagrany w 1972 r.

O dzieciństwie:

„Jednej historii dotyczącej prezentów nie zapomnę nigdy. Wujek wrócił z Ameryki i przywiózł dla mojej siostry Jasi, którą uwielbiał, piękną lalkę w ślubnym stroju i z blond lokami. Wszyscy byli zachwyceni, a ja, widząc tę lalkę cieszyłam się już na podobny prezent. Moja radość była przedwczesna. Wujciu przywiózł specjalnie dla mnie, z Ameryki, kowboja-pajaca. Jak porównałam tę piękną lalkę Jasi z moim pajacem, to wyrżnęłam nim w kąt i pobiegłam do swojego pokoju”.

O życiu w trasie:

„W drodze na jeden z koncertów zobaczyliśmy miło wyglądającą przydrożną restauracyjkę i postanowiliśmy coś zjeść. Zamówiłam pierogi z mięsem. Po kwadransie dostajemy jedzenie. Głodna, przekrawam z radością pierwszego pieroga i widzę, że nie jest z mięsem, tylko z czymś w rodzaju kaszy gryczanej. Wołam więc naszą kelnerkę, panią o poważnej tuszy, z rumieńcami na twarzy, tryskającą dobrym humorem.
– Słucham.
– Droga pani, ja zamawiałam pierogi z mięsem.
– No, tak jest. Przyniesłam.
– Niestety, nie. Te pierogi nie są z mięsem tylko z… czymś przedziwnym.
– Niemożliwe…
Wzięła do ręki mój widelec, przepołowiła następnego pieroga, nabiła połówkę na widelec, zanurzyła w tłuszczu i skosztowała. Dość długo delektowała się pierogiem ze skupioną, poważną twarzą. Wreszcie odłożyła widelec z powrotem na talerz i powiedziała:
– Ma pani rację, one nie są z mięsem… ale bardzo dobre. – i poszła”.

O mężu:

„Chyba tylko raz w życiu widziałam Janka nie panującego nad sobą. Późnym wieczorem wracaliśmy samochodem do domu. Bielskie ulice były jeszcze wtedy źle oświetlone. Nagle wyskoczył ktoś na środek jezdni, pochylając głowę w stronę maski naszego auta. Janek gwałtownym ruchem kierownicy w ostatniej sekundzie zerwał wóz w prawo i natychmiast zahamował. Niewiele brakowało, a zabilibyśmy tego wariata. A on, śmiejąc się, ruszył w stronę chodnika, na którym stało jeszcze chyba z dziesięciu jego koleżków, równie ubawionych. Janek włączył wsteczny bieg i wjechał pełnym gazem na chodnik. Wyskoczył z auta i pierwszemu z tych żartownisiów wyciął takiego sierpowego, że delikwent orła wywinął jak w filmie, po czym wsiadł z powrotem do samochodu i pojechaliśmy dalej”.

Maria Koterbska

Pełne nazwisko: Maria Koterbska-Frankl
Ur. 13.06.1924 r. – Biała (obecnie Bielsko-Biała), Polska.
Zm. 18.01.2021 r. – Bielsko-Biała, woj. śląskie, Polska.
Mąż: Jan Frankl (1950-14.02.2020, jego śmierć), syn Roman (ur. 18.03.1954 r.).

Wybrane płyty: „Maria Koterbska śpiewa wesołe piosenki” (1960), „Ulubione przeboje” (1960), „Maria Koterbska” (1972), „Życie zdarza się raz” (1990), „40 Piosenek Marii Koterbskiej” (2010).

Ważniejsze utwory: „Brzydula i rudzielec” (1954), „Karuzela, karuzela” (1955), „Serduszko puka w rytmie cza-cza” (1957), „Augustowskie noce” (1959), „Powracająca melodyjka” (1972).

Filmy, w których wystąpiła: „Skarb” (reż. Leonard Buczkowski, 1948), „Sprawa do załatwienia” (reż. Jan Rybkowski i Jan Fethke, 1953), „Irena do domu!” (reż. Jan Fethke, 1955), „Idę przez ten świat – a ze mną moje piosenki. Maria Koterbska” (reż. Stanisław Janicki, 1999), „Królowa swingu” (reż. Sylwia Żołnacz-Lizak, 2014).

Wybrane nagrody, odznaczenia i wyróżnienia: II nagroda III Międzynarodowego Festiwalu Piosenki w Sopocie (1963), Medal 40-lecia PRL (1984), Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (1979), Honorowe Grand Prix Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu (1987), Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski (1999).
Strona na FB: TUTAJ

Dodaj komentarz