Święta tuż, tuż. Na kupno prezentu przez internet już raczej za późno, zawsze można się jednak wybrać per pedes do sklepów stacjonarnych. Albo do księgarni. Książka to dobry choinkowy podarek, pod warunkiem, że obdarowywana osoba lubi czytać, i że trafimy z odpowiednim gatunkiem literackim. Czy zatem publikacja książkowa o której dziś napiszę nadaje się na zapełnienie Mikołajowego wora? Niekoniecznie, ale wcale nie dlatego, że to słaba pozycja lub że autorka nie udźwignęła tematu. Po prostu nie jest to miła lektura do poduszki ani kryminał, gdzie co prawda krew leje się gęsto, ale czytelnik i tak wie, że to fikcja. Książka Barbary Bereżańskiej, zresztą druga w jej dorobku, zatytułowana „(Bez)silna opiekunka, czyli polsko-niemiecka (bez)nadzieja” jest zapisem realnych zdarzeń i sytuacji, które spotkały autorkę w czasie pracy opiekunki osób starszych w Niemczech.

Właściwie to kontynuacja pierwszej publikacji książkowej Bereżańskiej, wydanych rok temu „Pereł rzuconych przed damy”. Wydawałoby się, że po przedstawieniu historii, jakie zdarzają się przy opiece nad niemieckimi seniorami sytuacja polskich opiekunek powinna się poprawić. Nic z tych rzeczy, pracownice z Polski nadal często są traktowane przez Niemców jak ktoś drugiej kategorii. Postępują tak zarówno osoby starsze, których z racji rozmaitych chorób można by było jeszcze jakoś zrozumieć, ale również ich dzieci, czyli ludzie w kwiecie wieku, w pełni władz umysłowych. Osobnym zagadnieniem jest ciągły wyzysk pracowników przez polskie firmy z branży opieki 24h działające na rynku niemieckim. Tu nawet nie chodzi o kwestie finansowe, choć oczywiście jeśli da radę zapłacić polskiej opiekunce mniej to polska firma jak najbardziej z tego skorzysta, ale np. o zmianę na czas osoby zjeżdżającej ze zlecenia. Zgodnie z regulaminem opiekunka, która skończyła zlecenie, jedzie na urlop albo po prostu nie chce dalej pracować u danego seniora musi poczekać aż przyjedzie zmienniczka. Problem w tym, że firmy niemal zawsze cierpią na deficyt pracowników, więc znalezienie kogoś na już bywa ogromnym problemem. I biedna kobieta czeka nieraz po kilka dni na zmianę, choć mogłaby być już w tym czasie np. w domu przy swoich bliskich.

Barbara Bereżańska kolejny raz wprowadza czytelnika w nieznany szerzej świat opieki nad niemieckim seniorem. Robi to w taki sposób, że czytelnik oczyma wyobraźni przenosi się do domu w Bawarii czy w innych rejonach Niemiec, gdzie akurat wylądowała autorka na zleceniu. I to jest wielki plus książki. Nie ma tu dłużyzn. Akcja, wbrew pozorom dzieje się wartko, może też i dlatego, że autorka, na szczęście, nie opisuje minuta po minucie tego, co się działo u danego seniora. Nie mamy tutaj także tak typowego dla osób z Polski wiecznego narzekania typu „Dlaczego Niemiec ma lepiej niż ja?”.

Czy są zatem jakieś minusy „(Bez)silnej opiekunki”? Zrazu pomyślałem o nieco hardym nastawieniu do pracy. Do pielenia w ogrodzie nie pójdzie, leków seniorce nie poda, jeść tylko tego, co kupią starsze osoby nie będzie. Ale zaraz potem dotarło do mnie to, że Bereżańska po prostu domaga się przestrzegania regulaminu. Zgodnie z prawem niemieckim opiekunka nie musi zajmować się ogrodem, od tego jest ogrodnik. Leki może podawać seniorom tylko wykwalifikowany personel medyczny (np. Caritas). Natomiast w każdej umowie zaznaczony jest podpunkt, w którym widnieje zapis o pieniądzach przeznaczonych na zakup żywności przez opiekunkę. Tak więc Barbara Bereżańska po prostu domaga się tego, co ma zagwarantowane w umowie. Inna sprawa, że rynek opiekunek w Niemczech zepsuły zalęknione kobieciny z Polski B i C, które aby tylko zarobić te 1200 czy 1300 € są w stanie uczynić niemal wszystko to, o co poprosi senior lub jego dzieci. Więc tak naprawdę nastawienie autorki to nie minus.

Autorka po raz drugi wydała książkę korzystając z Systemu Wydawniczego Fortunet Wydawnictwa Poligraf. Wpłynęło to niestety na pierwotną cenę publikacji (prawie 60zł). Na szczęście obecnie można kupić „(Bez)silną opiekunkę” za nieco powyżej 35zł, i moim zdaniem jest to cena idealnie kompilująca się z jakością dzieła.

Wracając do pytania odnośnie tego, czy można książkę Bereżańskiej kupić na prezent, po namyśle odpowiem jednak, że tak, można kupić, ale… sobie! Dziś co raz więcej osób, nie tylko tych samotnych, robi prezenty samemu sobie. Nie wywołuje to już salw śmiechu niczym po obejrzeniu jednego z odcinków „Jasia Fasoli”, w którym bohater rzeczywiście dawał sam sobie podarki. Można więc spokojnie pod choinkę uraczyć się publikacją „(Bez)silna opiekunka, czyli polsko-niemiecka (bez)nadzieja” mając wszelako nadzieję, że z czasem i w domach niemieckich seniorów będą lepsze warunki pracy.

Wesołych Świąt!

Barbara Bereżańska

Pseudonim blogerski: Kasia Perła.
Ur. 1978 r. – Środa Śląska, woj, wrocławskie (obecnie woj. dolnośląskie), Polska.
Publikacje książkowe: „Perły rzucone przed damy” (Wydawnictwo Poligraf, 2018), „(Bez)silna opiekunka, czyli polsko-niemiecka (bez)nadzieja” (Wydawnictwo Poligraf, 2019).
Blog: TUTAJ

Dodaj komentarz