25. Coniedzielna giełda samochodowa w Szczurowie zbliżała się do finiszu. Na olbrzymim placu stało jeszcze trochę samochodów, ale ruch wśród oglądających wyraźnie się zmniejszał. – Stef, nie opylimy tej lancii. – Oj, bo żeś wykrakała. – zdenerwował się Fabisiak. – Trzeba było sprzedać tamtemu Turasowi w czarnej skórze. Nie kwiczałbyśCzytaj dalej…

24. – Dyć mam wygodne łóżka. Dobre wielkopolskie drewno. Na co się państwu kłaść w obórce ze świniami? Po cholerę jasną takie mecyje? – dziwił się chłop. Fabisiak włożył do kieszeni przybrudzonego serdaka mężczyzny kolejne dwie pięćdziesiątki. – Panie, co pan, kurwa, jakiś wioskowy filozof jesteś czy co? No jakCzytaj dalej…

23. Na dworze dniało. O tej porze szosa łącząca Kopydlin z najbliższym miastem powiatowym była pusta. Nie było widać nawet ciężarówek przewożących mleko. Fabisiak pruł sportową lancią grubo ponad dozwoloną prędkość. Mężczyzna nie należał do maniaków motoryzacji, wiedział jednak, że miejscowy patrol policji, dysponujący dwoma wysłużonymi polonezami i zdezelowanym motoroweremCzytaj dalej…

21. Był niemal środek nocy gdy Stefan z kocią zwinnością wygramolił się spod ciężkiego ciała Żdany. Fabisiak wiedział, że o tej porze obudzić kobietę może tylko płacz najmłodszej latorośli. Na szczęście mały Jasio spał słodko pochrapując w swoim łóżeczku. Stefan pospiesznie, lecz nadal cicho, założył bokserki. Reszty garderoby porozrzucanej poCzytaj dalej…

19. Stefan przewrócił się na drugi bok. Nie mógł spać, co jeśli chodzi o niego było czymś zgoła nietypowym, zawsze bowiem spał snem sprawiedliwego. Ale ostatnie tygodnie poważnie zmieniły jego harmonogram dnia. Przede wszystkim zaczął ciężko pracować, bo choć w miejsce Mojsińskich Żdana ściągnęła dalekiego kuzyna z Ukrainy, to chłopaczyna,Czytaj dalej…

18. Od samego rana w obejściu Kuropatwów panowała nerwowa atmosfera. – A jak nie kupi? – Zastanawiała się Żdana. – Już i teraz biorę na kreskę u Florkiewiczowej. Takiej biedy to jeszcze tu nie klepałam. – Weźmie, a co ma nie wziąć. Dyć świnie jak malowane. – Kazek był pewnyCzytaj dalej…

16. Dzień jak zwykle rozpoczął się o nieludzko wczesnej porze. Mały Jasio Kuropatwa nie miał w zwyczaju sypiać dłużej niż do piątej rano, a o swym przebudzeniu zawsze zawiadamiał głośnym płaczem. – No żesz psia jego mać, do kurwy nędzy, Żdana, unieś dupsko i idź do dzieciaka! – krzyknął rozbudzonyCzytaj dalej…

14. – Dobra, przykleję się do tamtego gostka. – Którego? – No tego z lekkim wąsikiem. Blondyn, pewnie Szwedziarz albo Dunol. Jak zerknę na cyferblat to wchodzisz do gry. Tylko bez wulgaryzmów. Masz sprawiać wrażenie facecika z klasy średniej, a nie średniej klasy cwaniaczka i obszczymurka. – Się wie. TylkoCzytaj dalej…

12. – Ryby, rybki, świeże dorsze! – Tylko u mnie przyprawy z wielu regionów świata, a nawet Europy! – Pyzy, kopytka, kopytka, pyzy! Te i inne targowe okrzyki łączyły się z częstym „Uwaga!” wymawianym z wietnamskim akcentem przez tragarzy transportujących na wózkach pudła różnej wielkości i wagi. Na targowisku przeważaliCzytaj dalej…

10. Było już dobrze po wieczornych „Wiadomościach” gdy do mieszkania Fabisiaków ktoś zapukał. – A kogo tam niesie o tej porze? – zdziwiła się matka. – Nie dowiemy się, póki nie otworzymy – filozoficznie zauważył Stefan, po czym dźwignął się z rozklekotanego półkotapczanu, na którym zalegał od wczesnych godzin popołudniowychCzytaj dalej…

7. Fabisiak wyciągnął się na czystej pościeli. Jak co tydzień nocował u Mardżanty. Właściwie zanim nadchodziła noc z Mardżantą to odbywał się cały rytuał. Takiego, „świątecznego” dnia Stefan wstawał koło trzynastej. Jednak nie wychodził wtedy do chłopaków. Nie w taki dzień. Po przebudzeniu brał kąpiel, golił się, czesał, zakładał czystąCzytaj dalej…

4. Gdy Fabisiak wrócił do domu nie zmierzchało się jeszcze. Była to prawdziwa rzadkość. Matka nie mogła odmówić sobie lekkiej ironii w głosie: – O, już jesteś? Myślałam że, tak jak wczoraj czy przedwczoraj, wrócisz po północy i nie zrobiłam obiadu… Ty i tak nic prawie nie jesz. Aha, przyszedłCzytaj dalej…