Początek lat 90. XX w. był dla mnie tym czasem, w którym odkrywałem muzykę. Głównie był to afroamerykański hip-hop oraz soul i r/b. Nie działo się to przy pomocy radia (o internecie nikt wtedy nie marzył), bo nasze stacje radiowe były, i nadal są, sprofilowane na biały anglosaski pop-rock. Kablówki w domu nie miałem, więc kanały typu MTV także nie mogły być źródłem mojej wiedzy. Zostawały pirackie kasety magnetofonowe sprzedawane z łóżek polowych. Tu też nie było szału, dostać można było głównie amerykański mainstream, czasem wzbogacony o albumy takich raperów jak Ice Cube, King Tee i Arabian Prince czy grup N.W.A., Run DMC albo Public Enemy. Jeśli chodzi o dancehall, czyli raggamuffin, bo tak wówczas nazywała się ta muzyka, to do wyboru były kasety dwóch artystów z Jamajki: Shabba Ranksa (ponadczasowy hit „Mr. Loverman”) i Shaggy’ego (pierwsze przeboje „Oh Carolina” i „Boombastic”), i nic poza tym. Dopiero dzięki temu, że czasem artysta z Jamajki został zaproszony na płytę jakiegoś amerykańskiego rapera dowiadywałem się o istnieniu innych mistrzów stylu ragga. Właśnie w taki sposób poznałem artystę o pseudonimie Mad Cobra (Wściekła kobra), choć zanim usłyszałem więcej niż jedno jego nagranie musiało minąć przynajmniej 10 lat.
Mad Cobra, czyli naprawdę Ewart Everton Brown, tak jak wielu innych artystów jamajskich, przyszedł na świat w Kingston, lecz dorastał w położonym w północno-wschodniej części wyspy regionie St. Mary. Ów region to także miejsce w którym przez pewien czas żyli tak wybitni wykonawcy, jak: Capleton, Beres Hammond, Ini Kamoze, Ninjaman czy najbardziej znana artystka reggae średniego pokolenia Tanya Stephens. Swój pseudonim Mad Cobra, a na początku po prostu Cobra, Ewart Brown wziął od jednego z bohaterów komiksu i kreskówki „G.I Joe”.
Zanim 21-letni Mad Cobra wszedł do studia nagraniowego należącego do jego wujka Delroya Thompsona (noszącego dla odmiany ksywkę Spiderman) występował w kilku lokalnych soundsystemach. Pierwszym singlem wydanym przez Cobrę był utwór „Respect Women” („Szanuj kobiety”), zadający kłam stereotypowi, że teksty raggamuffin/dancehall są seksistowskie, a mężczyźni przedstawiani są w nich wyłącznie jako macho. Nie upadła za to kolejna miejska legenda, tym razem dotyczącą homofobii w kawałkach artystów jamajskich. Niestety i Cobrze, po nagraniu w 1992 r. utworu „Crucifixion”, przyczepiono łatkę homofoba, a jego bardzo dobrze rozwijająca się na Wyspach Brytyjskich kariera znacznie przyhamowała.
Wróćmy jednak do początków kariery Ewarta Evertona Browna. Jego pierwszy singiel nie zrobił kariery, za to drugi nagrany kawałek, utwór „Nah Go Work” wykonywany z Treshią McKay, zwrócił uwagę kilku producentów m.in. Captaina Sinbada (Carl Dwyer) czy Carla Nelsona, którzy zaproponowali Cobrze nagranie kilku singli. Były one utrzymane w klimacie gangsta rapu i niektóre, jak „Shoot to Kill” czy „Merciless Bad Boy” okazały się lokalnymi przebojami. W 1991 r. Mad Cobra nawiązał współpracę z duetem producenckim Donovan GermainDave Kelly, czego efektem była pierwsza solowa płyta artysty „Bad Boy Talk”. Wspomniany wcześniej sukces Cobry w Wielkiej Brytanii, a potem także w Stanach Zjednoczonych, spowodowany był nie tylko wykonywaną dobrą jakościowo muzyką, ale także ilością wydanych krążków długogrających. Dość powiedzieć, że od początku 1991 do końca 1993 Mad Cobra nagrał aż 9 albumów! I nie były to tylko wydawnictwa jamajskie, bo np. płytę „Hard to Wet, Easy to Dry” z utworem „Flex”, zawierającym sample z wielkiego hitu The Temptations „Just My Imagination”, sygnowała wytwórnia Columbia. Zresztą „Flex” dotarł do 13. miejsca notowania Billboardu, będąc do tej pory największym przebojem artysty z Kingston. Utwór ten zamieszczam na dole wpisu, ale polecam także zobaczyć ociekające erotyzmem video do tego nagrania.
W 1993 r. usłyszałem pierwszy raz o wykonawcy noszącym pseudonim Mad Cobra. Stało się tak dlatego, że wystąpił on w nagraniu „What’s Next” zamieszczonym na płycie „Down With the King” ikony hip-hopu, grupy Run DMC.
Sukces Cobry w USA przełożył się na jeszcze większe powodzenie dancehallowca na Jamajce. Doszło nawet do tego, że w połowie lat 90. XX w. Mad Cobrę zaliczano obok Ninjamana i Buju Bantona do trójki najlepszych artystów raggamuffin.
W 1995 r. na półki sklepów płytowych trafiła znamienna płyta. Znamienna nie tyle za treść, co za to, kto na niej wystąpił. Krążek nosił tytuł „Beenie Man Meets Mad Cobra”. Zarówno Mad Cobra, jak i Beenie Man wykonywali ten sam gatunek muzyczny, ale Cobrę określało się artystą raggamuffin, podczas gdy młodszy o 5 lat Beenie Man stawał się już gwiazdą dancehallu. Świat zachwycał się dancehallowcami, natomiast mistrzowie ragga typu Mad Cobra czy Shabba Ranks powoli odchodzili w zapomnienie. Jeszcze tylko rok 2004 przyniósł pewną nadzieję na powrót popularności artysty z Kingston. Wtedy to szwedzki zespół Teddybears zamieścił na swej płycie zatytułowanej „Fresh” utwór „Cobrastyle”, w którym królował słownie Mad Cobra, ale to było za mało, by odzyskać straconą popularność. Ostatnia studyjna płyta Cobry ukazała się 10 lat temu.
11 maja 2010 r. w nocy Mad Cobra został postrzelony 3 razy blisko swojego domu w nadmorskim mieście Portmore, na południowym-wschodzie wyspy. Działo się to dzień po tym, gdy w pobliskim Kingston zastrzelono członka zespołu Voice Mail O’Neila Edwardsa. Cobra przeżył, lecz przez długi czas przebywał w szpitalu Spanish Town.
Choć dziś Ewart Everton Brown ma zaledwie 51 lat, to nie zapowiada się na to, by odegrał jeszcze jakąkolwiek konstruktywną rolę muzyce jamajskiej. Sukcesów z pierwszej połowy lat 90. XX w. nikt mu jednak nie odbierze, i choćby dlatego warto o nim pamiętać.

Mad Cobra
Znany także jako: Cobra.
Prawdziwe nazwisko: Ewart Everton Brown.
Ur. 31.03.1968 r. – Kingston, Jamajka.
Wybrane płyty: „Bad Boy Talk” (1991), „Hard to Wet, Easy to Dry” (1992), „Venom” (1994), Beenie Man Meets Mad Cobra” z Beenie Manam (1995), „Helta Skelta” (2009).
Ważniejsze utwory: „Respect Women” (1989), „Merciless Bad Boy” (1991), „Flex” (1992), „What’s Next” z Run DMC (1993), „Cobrastyle” z Teddybears (2004).
Strona na FB: TUTAJ

Dodaj komentarz