Do przełomu 2008 i 2009 r. kino indyjskie niemal wyłącznie kojarzyło się w Polsce z produkcjami bollywoodzkimi. Owszem, to był akurat czas największego boomu nad Wisłą jeśli chodzi o Bollywood, ale poza zajaranymi na maksa (używając terminologii młodzieżowej) panienkami w wieku 12-23 lata, reszta społeczeństwa raczej się z indyjskich produkcji wyśmiewała. I jak to zwykle w Polsce bywa, ludzie śmiali się, choć na dobra sprawę nie obejrzeli ani jednego filmu z Indii. To trochę tak, jak dziś sytuacja wygląda z niechęcią do imigrantów i osób wyznających islam – Polacy nie lubią i nie chcą, ale osobiście nie znają ani jednego Araba (w kebabowniach pracują najczęściej Hindusi i Nepalczycy).

Wracając do świata filmu, Druga połowa 2008 r. i pierwsza 2009 była poniekąd dla kina indyjskiego przełomowa. Wtedy to miał premierę (sierpień 2008 r. – świat i dopiero luty 2009 Polska!) „Slumdog. Milioner z ulicy”. Film, który przy budżecie 15 milionów dolarów zarobił… niemal 380 milionów! Historia chłopaka ze slumsów Jamala Malika (w tej roli Dev Patel), muzułmanina, który mimo wredności prowadzącego Prema Kumara (świetna rola gwiazdy kina indyjskiego Anila Kapoora) pokonuje kolejne etapy teleturnieju „Milionerzy” przenosząc się przy tym myślami w przeszłość. Świat oszalał na punkcie „Slumdoga”, kolejnej historii typu „od zera do milionera”, tym razem w orientalnej otoczce. Natomiast w samych Indiach film się średnio podobał. Nie brakowało głosów, że nie po to biedny Hindus wydaje ostatnie pajsy na bilet do kina, żeby później oglądać to samo, co ma na co dzień na ulicy. Dużo w tym racji. Bogaty Zachód odbierał to inaczej. Podobnie jak filmem, tak samo zachwycono się muzyką wykorzystaną w „Slumdogu”. Utwór „Paper Planes”, który wykonywała raperka M.I.A. czy kilka wersji prezentowanego na sam koniec produkcji nagrania „Jai Ho” (w filmie śpiewał kwartet: Sukhwinder Singh, Tanvi Shah, Mahalakshmi Iyer i Vijay Prakash, na listach przebojów najczęściej żeńska formacja Pussycat Dolls) zawojowały stacje radiowe na całym świecie. Mało wcześniej znany w Stanach Zjednoczonych autor soundtracku, A.R. Rahman, otrzymał Oscara za najlepszą muzykę w filmie oraz 2 Nagrody Grammy. Wielka sprawa, choć należy przypomnieć, że amerykański Uniwersytet Stanforda już 3 lata wcześniej przyznał Rahmanowi nagrodę „za jego wkład w światową muzykę”.

A.R. Rahman nie przyszedł na świat w biednym muzułmańskim getcie w Bombaju. Po pierwsze, urodził się w Madrasie (obecnie Chennai), w rodzinie tamilskiej. Po drugie, jego rodzice nie byli muzułmanami. Matka Kasthuri i ojciec Rajagopala Bhagavathar, znany jako R.K. Shekhar, wzięli ślub w hinduistycznej Świątynii Wenkateśwary w Tirupati. Po trzecie, rodzina przyszłego zdobywcy Oscara nie cierpiała biedy. R.K. Shekhar był znanym kompozytorem muzyki do filmów mollywoodzkich, czyli tych wyprodukowanych w języku malajalam.

A.R. Rahman, który urodził się jako A.S. Dileep Kumar, od najwcześniejszych lat towarzyszył ojcu w studiu nagraniowym. Najbardziej podobało mu się tam to, że mógł grać na keyboardzie. R.K. Shekhar zmarł nagle w wieku 43 lat. Dileep Kumar miał wtedy zaledwie 9 latek. Rolę głowy rodziny przejęła matka. To ona posłała Dileepa najpierw do szkoły podstawowej Padma Seshadri Bala Bhavan założonej przez Mrs. YGP, czyli znaną działaczkę społeczną Y.G. Rajalakshmi Parthasarathy (1925-2019), a później do katolickiego liceum Madras Christian College Higher Secondary School. Już tam nastoletni Dileep założył pierwszy zespół. Jednak kariera muzyczna nie bardzo dała radę pogodzić się z nauką, więc młodzieniec z Madrasu rzucił szkołę i powołał do życia kolejny zespół muzyczny. Grupa nazywała się Roots i miała w swoim składzie tak znanych obecnie indyjskich muzyków jak perkusista Sivamani czy raper i piosenkarz Suresh Peters. Po Rootsach przyszła pora na rockową kapelę Nemesis Avenue, w której przyszły zdobywca Oscara grał na keyboardzie, syntezatorze, pianinie, akordeonie i… gitarze.

W 1989 r. A.S. Dileep Kumar przeszedł na islam przybierając nazwisko Allahrakka Rahman, w skrócie A.R. Rahman. Wiarę zmieniła także najbliższa rodzina Rahmana, matka, dwie siostry i brat.

A.R. Rahman rozpoczynał od produkcji jingli dla kanałów telewizyjnych, których przecież w Indiach nie brakuje. Robił to jeszcze pod imieniem Dileep. Pierwszą ścieżką dźwiękową jaką stworzył była muzyka do filmu „Roja” („Róża”), uznawanego przez wielu krytyków za jeden z najlepszych filmów indyjskich lat 90. Wyprodukowana w 1992 r. „Roja” to pierwsza część tryptyku Maniego Ratnama, na który składają się bardziej u nas znane produkcje „Bombay” (1995) i „Dil Se” (1998). Do tych dzieł muzykę także stworzył A.R. Rahman, co nie dziwi, bo jest to on ulubionym kompozytorem M. Ratnama. To między innymi za stworzenie muzyki do filmów Maniego Ratnama A.K. Rahman dostał do tej pory aż 15 Nagród Filmfare (odpowiednik indyjskich Oscarów) dla Najlepszej Ścieżki Dźwiękowej.

Na chwilę obecną A.R. Rahman stworzył muzykę do prawie 150 filmów. Przeważały w nich głównie produkcje kollywoodzkie (kinematografia tamilska) i tollywoodzkie (kinematografia telugu), ale nie brakowało wspomnianego wcześniej Mollywood, Bollywood, Sandalwood (kinematografia kannada) czy filmów po angielsku (np. „Raj dla par” z 2009 r. czy „127 godzin” z 2010 r.), chińsku („Wojownicy nieba i ziemi” w reżyserii He Pinga z 2003 r.) lub nawet persku (Mahomet – wysłannik Boga” w reżyserii Majida Majidiego z 2015 r.). Natomiast liczba produkcji filmowych, w których A.R. Rahman wystąpił także jako muzyk i/lub wokalista zbliża się pomału do 300! Oczywiście, możemy sobie pomyśleć, że jak na niespełna 30 lat pracy zawodowej to sporo, ale trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z rynkiem indyjskim, z wieloma kinematografiami (każda większa grupa etniczna ma swój przemysł filmowy + oczywiście Bollywood). Biorąc to wszystko pod uwagę liczby 145 (soundtracki) i 284 (udział w ścieżce dźwiękowej) plasują A.R. Rahmana w środku artystów indyjskich jeśli chodzi o ilość. Natomiast nie da się ukryć, że w temacie jakości Rahman jest jednym z ulubieńców Hindusów, szczególnie tych z południa kraju. Stworzone przez niego piosenki w językach tamilskim, telugu czy malajalam śpiewają miliony ludzi. Dodać do tego należy też informację, że A.R. Rahman wydał do tej pory 20 albumów nie związanych z muzyką filmową. To już robi wrażenie, bo nad Gangesem muzyka niemal w 100% wiąże się z produkcjami filmowymi. Jego wydana w 1997 r. płyta „Vande Mataram” jest do dzisiaj najlepiej sprzedającym się krążek niefilmowym wydanym przez Sony India. A.R. Rahman jest również twórcą 5 musicali, w tym wystawianego na londyńskim West Endzie oraz na Broadwayu i obsypanego nagrodami „Bombay Dreams”. Tak więc urodzony w Madrasie Tamil to utalentowany człowiek, który wszystko, czego się dotknie przemienia w złoto. Złoto kultury.

Na koniec nie można nie wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy ściśle związanej z A.R. Rahmanem i bardzo poważanej w Indiach – filantropii. Artysta z Madras w 2004 r. wsparł organizację Save the Children produkując wraz z Yusufem Islamem utwór „Indian Ocean”. Dochód ze sprzedaży singla przeznaczony został dla sierot, których rodzice zginęli w czasie tsunami w południowo-wschodniej Azji.

A.R. Rahman założył też w 2008 r. w Chennai KM Music Conservatory, gdzie nauczycielami muzyki są wybitni artyści, jak np. skrzypek L. Subramaniam. Dostęp do nauki w tej placówce mają również uczniowie z biednych rodzin. Nie ma także ograniczeń religijnych i narodowych. Mimo, że placówka działa od niedawna, to jej niektórzy absolwenci są już rozpoznawalni na rynku muzycznym. Mowa np. o banglijskim wokaliście i twórcy soundtracków filmowych Emonie Sasze i lankijskim skrzypku i kompozytorze Dineshu Subasinghe.

Rok później dzięki staraniom A.R. Rahmana powstała Sunshine Orchestra – dziecięca orkiestra symfoniczna, gdzie swoje miejsce znalazło wielu nieletnich mieszkańców slumsów. Sunshine Orchestra występuje zarówno na scenie podczas koncertów Rahmana, jak i na ścieżkach dźwiękowych filmów, do których muzykę tworzył ARR.

Przy tym A.R. Rahman nie zapomina o miejscu, gdzie się urodził. W 2017 r. powołał do życia projekt nazwany przez siebie Ta Futures, którego zadaniem ma być ocalenie od zapomnienia tradycyjnych melodii stanu Tamil Nadu.

Tych akcji i projektów A.R. Rahmana jest o wiele więcej, co bardzo doceniają jego rodacy. W Indiach bowiem nikt nie ma pretensji do osoby bogatej, o ile ta osoba wspiera ubogich i robi coś dla regionu z którego pochodzi.

Dziś A.R. Rahman liczy 53 lata, czyli jak na kompozytora jest niemal młodzieniaszkiem. Wynika z tego, że przed nami jeszcze sporo dzieł, które wyjdą spod ręki mistrza.

Jako ilustrację muzyczną dzisiejszego wpisu zamieszczam utwór „Hum Haar Nahi Maanenge” („Nie poddawajmy się”), który skomponował i śpiewa wraz z licznymi przyjaciółmi (Prasoon Joshi, Sivamani, Shruti Haasan, Jonita Gandhi, Mika Singh, Javed Ali i inni) A.R. Rahman. Nagranie powstało w celu duchowego wsparcia Hindusów w walce z koronawirusem.


A.R. Rahman (tamil. ஏ. ஆர். ரகுமான்)

Znany także jako: Allahrakka Rahman, ARR.
Prawdziwe nazwisko: A.S. Dileep Kumar
Ur. 06.01.1967 r. Madras (obecnie Chennai), Tamil Nadu, Indie.
Żona: Saira Banu (od 1995), 3 dzieci: 2 córki: Khatija i Rahima oraz syn Ameen.

Ważniejsze soundtracki: „Roja” (1992), „Bombay” (1995), „Kandukondain Kandukondain” (2000), „Slumdog Millionaire” (2008), „Chekka Chivantha Vaanam” (2018)

Wybrane płyty: „Vande Mataram” (1997), „Gurus of Peace” (1998), „Indian Mantra” (2001), „Nokia Connections” (2008), „The Flying Lotus” (2017).

Niektóre utwory: „Kannalanae” z K.S. Chithrą, Sujatą Mohan, Reshmi i Gangą (1995), „Dil Se Re” z Anuradhą Sriram, Annupamą i Febim Manim (1998), „Khalbali” z Mohammedem Aslamem i Nacimem (2005), „Jai Ho!” z Pussycat Dolls (2009), „Singappenney” z Shashaą Tirupati (2019).

Nagrody i wyróżnienia (wybór): Stanford University Award (2006), Oscar (Najlepsza Muzyka w Filmie, 2009), 2 Nagrody Grammy, Order Padma Bhushan (2010), Kulturowy Ambasador Seszeli (2015), 15 Nagród Filmfare.
Strona internetowa: TUTAJ

Dodaj komentarz