COETZEE John Maxwell /ur.1940/
/X.2011, VI.2010; VI.2006/
UWAGA /15.11.2013/: Załączona recenzja „Hańby” była pierwszą próbą mojej pisaniny, przeto proszę o wyrozumiałość.
COETZEE – to moje największe odkrycie. Najwybitniejszy /DLA MNIE/ z żyjących pisarzy; konkurować z nim może /DLA MNIE/ tylko Amos OZ. Geograficznie ciekawie: RPA contra Izrael, a ideologicznie jeden problem wspólny, a imię jego RASIZM.
Wynalazłem ciekawostkę: obaj mają polskie korzenie. Może raczej korzonki. Ojciec Oza – Yehuda Arich Klausner studiował w Wilnie /historię i literaturę/, a dziadek po kądzieli miał młyn w Równem. Z kolei Coetze’a matki ojciec pochodził z Czarnylasu /Wielkopolska/.
Tak to już bywa, że tylko jedna książka danego autora przechodzi do historii literatury i staje się jego wizytówką.
Mimo, że Coetzee zdobył sławę, i to światową, dzięki „In the Heart of the Country” /1977/ i „Waiting for the Barbarians” /1980/, a pogłębił „Foe” /1986/ i „The Master of Petersburg” /1994/, to wydaje się, że najważniejszą jest “DISGRACE” /1999/, za którą zresztą otrzymał Booker Prize /1999/, prestiżową nagrodę brytyjską ustanowioną w 1968 r., dla pisarzy anglojęzycznych /Obecnie ta nagroda nosi nazwę: „The Man Booker Prize”/. Powodzenie jej dało też asumpt do Nagrody Nobla, wręczonej pisarzowi w 2003 roku.
Co do „Foe” – to baba z Piętaszkiem /por. „Robinson Cruzoe”/, a „Mistrz z Petersburga” to rozciągnięta dysputa o walorach rewolucji i komunizmu, być może, interesująca dla anglosasów, lecz nie dla mnie – doświadczonego PRL-em. Podobała mi się tylko myśl,
że „ze starością człowiek sukcesywnie MĄDRZEJE, a przez to MALEJE, aż finalnie tak zmaleje, aby móc przejść przez ucho igielne” / Oczywiście to dostępne dla nielicznych obdarzonych rozumem/.
W „Elisabeth Costello” świetne rozważania o „Ulissesie” Joyce’a. Otóż wg Coetzee oboje Bloomowie są więźniami. Muszę to przytoczyć w języku angielskim, bo po polsku gubi się grę słów:
„So we have Odysseus trying to GET IN and Penelope trying to GET OUT ….If she is SHUT INTO conjugal
home, he is SHUT OUT”. /Tak więc mamy Odyseusza starającego się dostać do wnętrza i Penelopę usiłującą się wydostać…..
Jeżeli ona jest zamknięta w małżeńskim ognisku domowym, to on jest z niego wykluczony/.
BRODSKI powiedział, że Coetzee „to jedyny autor, który ma prawo pisać prozę po BECKET-cie”.
/Samuel, 1906-96, ten od „Czekając na Godota”/.
„Hańbę” – czytałem po angielsku, a póżniej po polsku. Przekład wg mnie słaby, począwszy od tytułu /HAŃBA absolutnie nie oddaje wieloznaczności DISGRACE, o tym dalej w „Kilku Słowach….”/, a skończywszy na kompromitującej ostatniej frazie gdzie z OFIARNEGO BARANKA /ang „LAMB”/ zrobiono JAGNIĘ, a „GIVE UP” przetłumaczono na „PODDAJESZ GO” zamiast: rezygnujesz, zaniechujesz czy też „PODDAJESZ SIĘ”. Recenzja poniżej, ja ino jeszcze zwrócę uwagę na znaczenie imion np. PETRUS to SKAŁA, DESIRE – POŻĄDANIE a MELANIE to CZARNY PIGMENT.
Zapraszam na część II