Wyśnione problemy miłosne
 

„Siła wiary” to debiutancka powieść młodziutkiej pisarki – Sandry Orzelskiej. Na uwagę zasługuje fakt, że zaczęła ją pisać mając TYLKO trzynaście lat. Opowiada ona historię zwyczajnej siedemnastolatki Rose May i jej przyjaciół – Olivera, Chloe i Patty. Jest jednak jeszcze ktoś, nie mniej ważny od wspomnianych bohaterów – Damon. Tajemniczy chłopak jest wręcz postacią ze snów, a Rose gdzieś już go widziała. Dokąd więc zaprowadzi ją ta znajomość?

Główna bohaterka nie odbiega za bardzo od wizji typowej nastolatki. Chodzi do szkoły, uwielbia czytać książki (co może być pewnym ewenementem), chętnie buja w obłokach i uwielbia spędzać czas ze swoimi przyjaciółmi. Jest jednak coś co ją wyróżnia, niespotykana wśród rówieśników wyobraźnia i wyjątkowe sny, które ciekawsze są od toczącego się życia na jawie. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że wkrótce senna fikcja zmiesza się z jej rzeczywistością, a zmiany te mogą być poważne i nieodwracalne.

W powieściach fantastycznych na ogół przeplatają się ze sobą losy dwóch bohaterów – tych ze świata rzeczywistego oraz z fikcyjnego. Zazwyczaj wspólną płaszczyzną jest jednak zwykły świat i całkowicie zwyczajne miejsca – takie jak np. szkoła. Podobnie jest i u Orzelskiej. Przyjaciele, jak na młodych ludzi przystało większość czasu spędzają w szkole. Ze schematu wyłamuje się jednak Rose, która po dość niespotykanym incydencie musi pozostać w domu. Nie musimy się jednak obawiać, nasza bohaterka jest jednak bezpieczna – ochrania ją niebywale przystojny Nicholas…

Sandra Orzelska stworzyła ciekawą opowieść. Przypomina momentami sztampowe dzieła fantasy o wyśnionym, idealnym wręcz chłopaku, który zazwyczaj jest postacią „nie z tego świata” i zwyczajnej nastolatce. Utarte schematy pokazują, że spotykają się oni w szkole, a ich uczucie nigdy nie jest banalne tylko pełne sprzeczności i nadnaturalnych przeciwności losu. Nie oznacza to jednak, że książka jest nudna. Wręcz przeciwnie jest bardzo lekka i idealna na jeden wieczór. Jeśli oczekujemy jednak niezwykłych zwrotów akcji, to powinniśmy sięgnąć po inne dzieło, bo tutaj nie czekają nas emocje, które zazwyczaj towarzyszą nam na kolejkach górskich.

Akcja jest momentami przewidywalna, jednakże wciąga. Z uwagą przerzucamy więc kolejne kartki, by jedynie przekonać się, że dobrze podejrzewaliśmy i akcja kończy się zgodnie z naszymi projekcjami. Są natomiast pewne smaczki, te drobne momenty, do których powracamy, bowiem odstają od założonej przez nas banalności fabuły. Możemy więc kilkukrotnie się zdziwić i uśmiechnąć pod nosem, że trafiliśmy na przyjemną pozycję, która w żadnym stopniu nie zmarnowała nam miłego popołudnia z książką.

                                                                                                          Magdalena Konarska

Siła-wiary-sandra-orzelska-okładka-recenzja-książki

Dodaj komentarz