Antoine Fuqua zabiera nas w brudną, policyjną i szybką, sensacyjną-kryminalną opowieść, która pomimo scen walk, bójek, pomimo strzelanin i brutalnych zachowań – snuje się trochę niczym film po wypaleniu trawy albo po spożyciu grzybów halucynogennych.
Taki trochę teledysk, trochę Alicja w Krainie Czarów policjantów…
W podróż tę jesteśmy zabierani my oraz Jake, młodziutki policjant, niezbyt długo po szkole policyjnej, który trafia pod skrzydła i ”opiekę” starego wygi – detektywa Alonzo Harrisa.
Alonzo ”upija” młodziutkiego Jake ’a policyjnym piwem i wylewa mu na głowę uliczne szambo, które jest popłuczynami jego własnego życia i przeróżnych występków. Alonzo to typowy twardziel z wyrobioną pozycją szeryfa-macho w swojej okolicy i dla swoich znajomych.
Jest sprytny, choć popada w tarapaty, bywa bezwzględny, choć na wszystko ma ciekawe wytłumaczenie – szczególnie własnych postępków, kontrowersyjnych metod i wykroczeń.
Alonzo wciąga młodziusieńkiego Jake ’a w pajęczynę własnej gry i intryg, w których zresztą coraz bardziej sam zaczyna się gubić. Dzięki pielęgnowanej sile własnej; fizycznej, sprytowi, sile odznaki i giwery oraz bucie – jakoś cudem udaje mu się to wszystko utrzymywać w ryzach… Momentami wydaje się, że to się uda, za chwilę mamy wrażenie nieuniknionego trzęsienia ziemi i walenia się budynków.
Podkreślenie ciekawej formy, interesującego stylu, a nawet mocne przerysowanie wszystkiego – akurat w tym filmie nie razi. Jest jego zaletą.
Od samego początku, poprzez rozwinięcie, do samego końca tego obrazu – młodzieńczy zapał, naiwność, żarliwość i życie w/g zasad – zaczynają się spierać … trzeć, ocierać. Następnie iskrzyć… z postawioną obok w konfrontacji butą, nieuczciwością, rozpasaniem, egoizmem, zmęczeniem życiem i cwaniactwem.
Co z tego wyniknie? A istny wulkan…
”Dzień Próby” to dobra, sprawna sensacja, w której momentami specyficzne kadry mogą nieco zmęczyć wzrok, ale dodają klimatu i dramatyzmu. Film jest najlepszym obrazem z tego nurtu. 'Dzień…’ to nader interesująco przedstawiony pokaz starcia się dwóch światów, dwóch wizji, dwóch moralności…
Film dobrze łączy krytykę władzy; krytykę policji, zostawiając furtkę dla otwartej i uczciwej oceny ludzi w każdym środowisku, furtkę do dyskusji o prawach i zachowaniach oraz o nadużywaniu prawa przez policjantów i wszelkich reprezentantów państwa.
Jake jest szansą na poprawę każdej instytucji, jego nieskazitelna i odważna, młodziutka osoba uosabia dobro, energię, zapał, prawość i bezkompromisowe postępowanie w/g zasad. Uosabia nadzieję na lepsze ja i lepsze jutro w moim/każdym kraju.
”Dzień Próby” ogląda się bardzo dobrze, nieco flegmatyczne, refleksyjne sceny przeplatane są zmyślnie z solidnymi sekwencjami toczącej się konsekwentnie rozgrywki, akcji filmu.
Reżyser obdarza nas efektownie zgrabnymi smaczkami, wprowadza również w udany sposób, nienachalnie małe sytuacje poboczne.
Poza atutami dobrej, nienudnej fabuły, znakomitego oprowadzania widza, jak już wspomniałem, film jest kryminalnym, halucynogennym obrazem — uliczną i policyjną „Alicją w Krainie Czarów”.
W pewnych momentach „Dnia Próby” patrzymy z boku… …Niekiedy patrzymy oczami napalonego Jake ’a.
Film jest namalowany bardzo odważnie, dość ostro, niezwykle barwnie, ale nie przesadzono tutaj z żadnym z kolorów. Jest ostro, ale nie za ostro, z wyczuciem, dokładnie na granicy jakości i pojemności filmowej puszki.
Reżyser, owszem, nieco zdradza własne chęci do krytyki policji, ale ma do tego filmowe uprawnienia i kinowe prawo. Krytyka jest ujęta rzeczowo i zgrabnie, choć delikatna nie jest; smakuje jak wyśmienity, ale bardzo pikantny kebab.
Antoine Fuqua urodził się w danej dzielnicy, wychował w określonym środowisku i spotykał w dzieciństwie i wczesnej młodości z różnymi zachowaniami, kontrowersyjnymi (w jego ocenie) postawami. Tak przynajmniej można stwierdzić; śledząc to, co ma do przekazania oraz jego życiorys.
Jeśli ktoś ma ochotę na sprawną sensację (całkiem mocno strzelaną i kopaną), na dodatek osnutą na bardzo solidnym scenariuszu i połączoną z profesjonalnym, przyzwoitym aktorstwem, jeśli ktoś nie boi się halucynogennej mgły na kliszy filmowej i wyskakujących z nich
samochodów oraz… … … 🙂
Serdecznie zapraszam (różne telewizje od czasu do czasu puszczają ten film, bywa też na płytach gazetkowych) i gorąco polecam, bo cholernie warto poznać, jakimi farbami maluje Antoine Fuqua. 🙂