Kto z nas nie słyszałby o popularnym serialu „Ranczo”?

Znamy go chyba wszyscy – chociażby z opowieści i zwiastunów na kanale telewizji polskiej. Jako fanka sielskich klimatów – nie mogłam przejść obojętnie obok książki, która przypomina nam „jak to wszystko się zaczęło”.

O czym jest ta książka? Zaraz się przekonacie.
Wilkowyje. Lucy, potocznie nazywana przez mieszkańców „Amerykanką” przyjeżdża na wieś, gdzie zmarła babka zostawiła jej w spadku dotknięty przez czas dworek. Plan? Trzeba sprzedać dom i wrócić do Ameryki. Wójt Wilkowyj – Paweł Kozioł – chce zagarnąć dworek dla siebie (a konkretnie dla swojej córki, która przy każdym zawirowaniu miłosnym, zmienia się nie do poznania spędzający tym samym sen z powiek swojego ojca często również przyprawiając go o zawał serca). Jednak plan Amerykanki po jednej nocy spędzonej w dworku ulega zmianie. Zamierza zostać i odremontować dom odziedziczony po swojej babce. Od tego momentu zaczynają się perypetie, które dla większości z nas znane są z tego popularnego serialu.
Książka pełna humoru, przesycona dialogami prosto z „ławeczki” stojącej pod sklepem u Krysi Więcławskiej. Barwne postacie, wciągająca fabuła. Dialogi nie przerysowane, nie wymuszone, zabawne. „Ranczo” bawi do łez poprawiając humor po ciężkim dniu.
Mimo, iż chyba nie przepuściłam żadnego odcinka popularnego serialu – czytałam książkę z zapartym tchem śledząc życie wilkowyjskich bohaterów.

Wierne odzwierciedlenie serialu pozwala nam „przeżyć to jeszcze raz” (niestety tylko do pewnego momentu.. to jedyne zastrzeżenie jakie mam odnośnie tej książki. Czekam z niecierpliwością na kolejną część!).

Polecam wszystkim fanom „Rancza” a także osobom, które nie miały okazji poznać wilkowyjskich bohaterów i ich perypetii. Jestem pewna, że każdy czytelnik sięgający po ten tytuł, odpocznie i zrelaksuje się podczas czytania. „Lekka, łatwa i przyjemna” – idealna na wieczory,
popołudnia.

zaczytana-jot.blogspot.com

ranczow

Dodaj komentarz