„Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją!”

„Inferno” to kolejna książka autorstwa pana Browna. Utrzymana w podobnym stylu co każda poprzednia. Czyta się szybko i miło. Spodziewajcie się tajemniczej zagadki, napiętej akcji i ogromu wspaniałych zabytków. Jednak do wszystkiego dojdziemy po kolei.

Robert Langdon jest to wspaniały historyk, wykładowca na Harvardzie, słynny specjalista od ikonografii. Niesamowicie inteligentny człowiek, jednak oprócz wspaniałego umysłu mamy do czynienia z równie wspaniałą oprawą. Dobrze umięśniony, przystojny mimo swojego wieku i wysoki (w końcu sto osiemdziesiąt parę centymetrów wzrostu to nie mało!). Można powiedzieć, że partia idealna. Jednak jedyną biżuterią z jaką profesor się nie rozstaje nie jest obrączka, o nie, ale dziecięcy zegarek z myszką Mickey. Pamiątka przypominająca o tym, aby się nie śpieszyć.

Profesor znów powraca na kartki powieści. I tym razem również czeka go zagadka do rozstrzygnięcia. Langdon zostaje wplątany w zagadkę, która zagraża jego życiu. Robert musi podążać śladem tajemniczych podpowiedzi, aby dotrzeć do celu. Razem z doktor Sienną Brooks wyruszają śladami sztuki i zabytków, po przez Florencję, Wenecję i Turcję. Wszystko po to aby odnaleźć tajemniczą zarazę, którą szalony (jak i genialny zarazem) naukowiec – Zorbist, ukrył gdzieś na świecie. Niestety nic nie może być takie łatwe. Zorbist oprócz bycia genialnym człowiekiem, był również wielkim pasjonatem słynnego dzieła – „Boskiej komedii” Dantego, która stała się kluczem do rozwiązania zagadki. Jest to wspaniałe, że autor wprowadził tak wiele odniesień do tego dzieła, które jest wspaniałym utworem i niewątpliwie jednym z najtrudniejszych w odbiorze poematem w historii. Niestety szkoda, że tak wszystko kluczowo wyjaśnia, ponieważ nie pozwala (a może nawet wręcz nie zachęca tak bardzo) do sięgnięcia po to wspaniałe dzieło, aby rozwiązywać zagadkę wraz z Langdonem.

Ludzie ciekawi świata, którzy pragną odkrywać nowe miejsca, znajdą bez wątpienia tutaj coś dla siebie. Podróż prze Florencję owocuje we wspaniałe opisy sztuki oraz zabytków. Możemy poczuć się tak jakbyśmy znajdowali się tam, i na własne oczy spoglądali na otaczające nas piękno.

Oczywiście nie można tutaj pominąć bez żadnego słowa, samej tajemniczej zarazy. Podoba mi się strasznie, że autor skupił się na czymś rzeczywistym. Czymś co może nas naprawdę spotkać. Zachęca nas do spojrzenia na statystyki i postawienia sobie pytania „czy tak naprawdę światu grozi przeludnienie?”. Z tym otóż pytaniem zostawiam was i zachęcam do sięgnięcia po lekturę, która jak na razie moim skromnym zdaniem, jest najlepszą powieścią Browna.

Gorąco polecam „Inferno”!

Aleksandra.

Dodaj komentarz