Jakiś rok temu czytałam książki o Callie i Kaydenie tej autorki i bardzo mi one przypadły do gustu. Niby zwykłe młodzieżówki, a poruszały naprawdę ważne tematy. Teraz miałam okazję sięgnąć po inną serię Jessici Sorensen, a mianowicie tej, o Elli i Michy (nie ogarniam odmiany jego imienia xd). Co prawda zaczęłam od drugiej części, ale i tak potrafiłam się spokojnie odnaleźć w treści.
Ella jest młodą dziewczyną z trudnym dzieciństwem. Jej ojciec jest alkoholikiem, natomiast matka była chora, a później popełniła samobójstwo (a bynajmniej takie wysunęłam wnioski, gdyż tak jak mówiłam – jest to druga część ;)). Dziewczyna wraca na studia, chodzi do terapeutki i wszystko pięknie fajnie, ale brakuje jej swojego chłopaka Michy.
„Wszystko polega na tym, by przedrzeć się przez mroczne myśli i nie poddawać się”
Micha, który jest muzykiem, przebywa w trasie koncertowej wraz ze swoim zespołem. Z wyglądu przypomina bad boy’a – kolczyk w wardze, łańcuch jako pasek w jeansach itd. Chłopak jest totalnie zakochany w swojej dziewczynie – Elli, a nie widzieli się od miesiąca i wszystko wskazuje, że przez kolejny znowu się nie zobaczą.
Muszę się trochę doczepić… w opisie fabuły jest mowa o pewnym 'dramatycznym wyborze, który może ich rozdzielić na zawsze”. Hmm… Występuje tu pewien motyw, którego naprawdę nie znoszę – podejmowanie decyzji samemu, bez tej drugiej osoby, „bo tak będzie najlepiej”…. Nie lepiej po prostu usiąść i szczerze porozmawiać w cztery oczy? No ale dobra, nie było to aż tak rozległe, żeby nie dało się przymknąć na to oka 😉
Ella i Micha to bohaterowie bardzo ciekawi, aczkolwiek nie zżyłam się z nimi jakoś specjalnie mocno. Co nie znaczy, że ich nie polubiłam. Bardzo mi się podobała ich miłość, zażyłość. To, że się kochali mimo wszystko. Ella zmaga się z pewnymi problemami psychicznymi, zdarzają jej się załamania nerwowe, boi się, że podzieli los matki. Niejeden chłopak powinien wziąć przykład z postawy Michy. Zamiast porzucić, gdy było ciężko, zatroszczył się o swoją dziewczynę, pomógł jej. Ja się pytam, gdzie tacy chłopcy są?
„Kocham cię bardziej niż życie, bardziej niż słońce i powietrze. Jesteś moją duszą, Ello May”
„Na zawsze razem” może i nie jest jakąś wybitną lekturą, ale porusza ważne tematy, pokazuje, czym jest prawdziwa miłość. Myślę, że warto po nią sięgnąć. Jest to lekka i przyjemna młodzieżówka, bardzo szybko się ja czyta. Jeśli ktoś ma szybkie tempo czytania – spokojnie machnie ją w jeden wieczór. Przecież takie lżejsze książki również są nam potrzebne. Mnie ta książka się podobała i spokojnie mogę ją wam polecić, jako takie czytadełko pomiędzy ciężkimi powieściami 😉