Już na wstępie muszę podkreślić, jak bardzo zaskoczona byłam owym tytułem już od pierwszych stron! Po pierwsze ze względu na fakt, że spodziewałam się po tej książce czegoś zupełnie innego, a po drugie przez wzgląd na genialnie budowany klimat odczuwalny po przeczytaniu trzech pierwszych rozdziałów. Wróćmy jednak do poprawnego porządku…

Bree właśnie przeprowadziła się z rodzicami do nowego domu i okolicy, w której nikogo nie zna. Dziewczyna na co dzień zmaga się z okropną chorobą, jaką jest anoreksja. Duży problem w zaakceptowaniu własnego ciała doprowadził do rutynowego łykania tabletek na odchudzanie oraz na uspokojenie. Nastolatka czuje się niezrozumiana i pomijana do czasu, aż jej nowy sąsiad zwraca na nią uwagę. Momentami przesadną. Obydwoje ulegają ogarniającym ich uczuciom, jednak Bree nie zdaje sobie sprawy, że to, co czuje Harry nie powinno jej cieszyć, a jedynie odstraszać.

Po przeczytaniu opisu, który znajduje się na odwrocie książki, byłam przekonana, iż mam do czynienia z niebanalną historią miłosną dwojga nastolatków z jakiegoś powodu nagle rozdzielonych przez los. Nie mogłam być w większym błędzie! To krótkie dzieło na swoich dwustu stronach zawiera niezwykle rozwiniętą historię. I to nie byle jaką. Nie trzymając was dłużej w niepewności – książka w stu procentach skupia się na zachowaniu osoby owładniętej obsesją oraz reakcjach nic nieświadomej persony, która jest obiektem owej obsesji.

„Nasze nigdy” to dla mnie pierwsza książka opisująca w sposób niezwykle rozwinięty myśli i zmagania osoby chorej psychicznie, której sensem życia jest przywiązanie do siebie swojego obiektu „uczuć”, uczynienie go swoim oraz udokumentowanie każdego jego oddechu, uśmiechu, reakcji. Ogrom zachowań Harrego w pewnym momencie zaczął mnie przytłaczać i wprost przerażać. I właśnie to w tej książce uznaję za niesamowite. Autorka na tak niewielu stronach przedstawiła mrożącą krew w żyłach historię uświadamiając czytelnikowi, jak niewiele potrzeba, aby sobie kogoś wpoić i jak okropnym zjawiskiem jest obsesja – nie tylko ze strony prześladowanej, lecz także prześladującej.

Harry cały czas zmaga się ze swoimi demonami, Bree także. I choć każde z nich ma inne problemy, to będąc razem, zdają się sobie pomagać. Nic bardziej mylnego. 

Uwierzcie mi na słowo, mogłabym jeszcze wiele mówić i mówić (raczej pisać…) na temat tego dzieła, ponieważ nieważne co napiszę, to i tak nie oddam wszystkich uczuć, które się obecnie we mnie kumulują. Mam nadzieję, że to, co dotychczas wam przekazałam, będzie wystarczającą zachętą, by sięgnąć po to niezwykłe dzieło.

„Nasze nigdy” to wręcz niesamowita książka. Autorka porusza w niej bardzo ważne problemy, które na szeroką skalę dotykają dzisiejsze społeczeństwo – anoreksja oraz choroba psychiczna. W umiejętny sposób ukazuje czytelnikowi z czym przychodzi się danej osobie zmierzyć oraz, jak trudno jest pokonać swoje przeszkody. Genialnie zbudowany klimat oraz przerażające sceny doskonale oddają ogrom emocji i siłę problemów. Na koniec mogę tylko podkreślić pod jak wielkim wrażeniem tegoż tytułu pozostaję.

Nasze-nigdy-okładka

Dodaj komentarz