The_WayWe_Get_ByCo może zrobić zwolniony z pracy policjant? Może – jak Szymon Solański – przeprowadzić się do chorzowskiego familoka, przygarnąć ze schroniska psa, otworzyć agencję detektywistyczną i liczyć, że trafią mu się zlecenia ciekawsze niż śledzenie niewiernych małżonków.

Zrządzeniem losu w piwnicy nowego lokum Solańskiego zostają znalezione zwłoki Marianny Biel, niegdysiejszej gwiazdy miejscowego teatru. Policja przyjmuje, że był to nieszczęśliwy wypadek. Solański jest innego zdania. Postanawia pokazać dawnemu pracodawcy, że nie stracił policyjnego nosa. Z kundelkiem Guciem u boku rusza na poszukiwanie mordercy…

Od razu zaznaczę, że zazwyczaj nie czytam naszych rodzimych autorów, gdyż mam uraz po pewnej lekturze wychwalanej pisarki, która mnie całkowicie zawiodła. Od tamtej pory unikałam polskich powieści niczym ogarów piekielnych. Jednak, po dość długim czasie, postanowiłam dać ponownie szansę i książkom, i autorom ojczystym. Tym sposobem, poszukując czegoś ciekawego do czytania, trafiłam na serię „Kryminały pod psem” Marty Matyszczak.

Do sięgnięcia po „Tajemniczą śmierć Marianny Biel”, pierwszej części serii; Kryminały pod psem, zachęcił mnie zatem gatunek i niezwykły bohater — pies Gucio. Mam słabość do zwierzaków, a do psów zwłaszcza, zatem sami możecie wyobrazić sobie moją radość, gdy mogłam przeczytać kryminał, w dodatku napisany także z psiego punktu widzenia.

Pies detektyw wydał mi się zatem bardzo atrakcyjnym początkiem mojej drogi do ponownego pojednania się z literaturą polską 😉

Historia rozpoczyna się w chorzowskim schronisku, gdzie pewien kundelek z utęsknieniem czeka, aż ktoś zabierze go na tzw. Paradę Kundelków, czyli spacer poza kratami schroniska wraz z wolontariuszami. Już od pierwszych stron możemy się przekonać, że opisy jakimi raczy nas autorka są realistyczne i bardzo obrazowe, dzięki czemu czułam jakbym była razem z bohaterami w Chorzowie i spoglądała na wydarzenia dziejące się tuż przede mną, a nie gdzieś obok mnie.

W więzieniu, jak je określa nasz bohater na czterech łapach, pojawia się, z numerkiem przydzielonego mu psiaka na spacer, dość dziwny, odstający od reszty, burkliwy mężczyzna, który wybiera właśnie jego, psa o czterech łapach, nie młodego i dosyć wyszczekanego, by oznajmić swoje szczęście wszystkim wokół, a nie przypisanego mu współosadzonego Gucia. Ten z kolei, od razu przeczuwa, że to jest jego człowiek.

„— Masz. — Rozmowny to ten jegomość nie był, ale miał, na moje oko, ze dwa kilo parówek poutykanych po kieszeniach, więc byłem pewny, że dogadamy się bez słów.”

Szymon Solański, drugi z głównych bohaterów książki, jest byłym policjantem, który postanowił wrócić do miasta, w którym się urodził i wychował. Postanawia wynająć mieszkanie w familoku mieszczącego się w dość nieciekawej dzielnicy, adoptuje psa ze schroniska i otwiera agencję detektywistyczną, w której raczej wieje halny po kątach, niż pojawia się tłum potencjalnych klientów. Niewątpliwe jednak Solański przyciąga morderstwa, bo gdy tylko wprowadza się do familoka okazuje się, że jego sąsiadka nie żyje, a wszystko wskazuje na to, że nie był to wypadek, jak chciałaby tego bardzo chorzowska policja.

Od chwili znalezienia zwłok Marianny Biel w piwnicy familoka, życie Gucia i Szymona nabiera tempa, i obaj rozpoczynają śledztwo w sprawie śmierci byłej gwiazdy teatralnej, a w całej sprawie z pomocą przychodzi przyjaciółka z lat szkolnych Solańskiego — Róża Kwiatkowska.

„— Szymuś! — wrzasnęła grubaska i rzuciła się Solańskiemu na szyję. — Doszły mnie słuchy, że będziemy sąsiadami. Trzeba to opić!

— Róża — westchnął.

To była chyba jedyna osoba, do której Solański bez zająknięcia zwracał się po imieniu. Resztę świata wyzywał nazwiskami, zniechęcając do poufałości.”

Róża jest kolejną bardzo interesującą postacią, która początkowo jawi się jako nieco stuknięta lokatorka i wszędobylska dziennikarka, która ma problem z nadwagą i spożywanym nieco w nadmiernych ilościach alkoholem. Energiczna, zapalczywa i przebojowa, to moim zdaniem, idealne określenia tej bohaterki, która jak się okazuje z czasem, również ma swoje sekrety.

Z każdą kolejną stroną, odkrywamy nieco faktów z przeszłości naszych bohaterów. Jest tych informacji jednak tak niewiele, że czytelnik z zapartym tchem wyczekuje kolejnych strzępków, i sam nie wie kiedy jest już przy końcu książki.

W tej powieści nie ma niczego przypadkowego. Wszystkie, nawet pozornie niepowiązane ze sobą wydarzenia, zgrabnie łączą się w całość, by w końcowym rozrachunku wyłonić mordercę.

Pomimo tego, że jest to kryminał, w wielu momentach można szczerze się roześmiać. Moimi ulubionymi fragmentami były te napisane z punktu widzenia Gucia. Jego opis rzeczywistości był barwny, zabawny, ale też pokazujący, jak wiele może się zmienić w życiu schroniskowego zwierzaka, kiedy już odnajdzie swojego człowieka.

„Mój pan biedził się nad wykryciem mordercy Marianny Biel i już od tego dostawał świra. Jakbym wiedział, kto to zrobił, tobym mu już dawno to wyjawił, żeby się dłużej nie musiał męczyć. I posprzątał tu wreszcie trochę. Niestety, nie miałem pojęcia, kto zacz, ten zabójca. Pewnie myślicie, że pies powinien po zapachu wyczuć mordercę. Jeśli tak, to widać, że nikt z was nie był nigdy psem. W tym cholernym familoku śmierdziało tajemnicą z każdego kąta. I bądź tu, człowieku (lub psie), mądry, który kąt był tym właściwym.”

Książkę czytało mi się bardzo szybko. Autorka potrafi władać językiem, niczym dobry szermierz. Każdy rozdział jest dopracowany, a czytelnik może czerpać niewątpliwą radość z tej lektury.

Do ostatniej strony nie wiedziałam, kto ostatecznie okaże się mordercą, choć miałam kilku podejrzanych. Każdy z nich mógł mieć motyw i sposobność, by pozbawić życia byłej aktorki. Ostatnio niewielu pisarzom udaje się mnie zaskoczyć, a jednak, Marcie Matyszczak się to udało. Poszukiwanie mordercy, zgrabnie przeplatane z stopniowym odkrywaniem tajemniczej przeszłości Szymona, oraz sekretów pozostałych bohaterów książki sprawiło, że nie było momentu, kiedy poczułabym choć cień nudy.

Bohaterowie których autorka wykreowała na kartach powieści są prawdziwi, żywi i bardzo barwni. Od początku pokochałam Gucia, bo jego nie da się nie kochać, przyznajmy to szczerze i otwarcie. 😉 Moje serce podbił również detektyw Solański, pomimo mrukliwości i gburowatości oraz przebojowa Róża ze swym dziennikarskim niuchem i energicznym sposobem bycia.

Ta trójka, spokojnie mogłaby ruszyć na podbój świata.

Również pozostałe postacie są różnorodne i niebanalne, całkowicie odmienne, a jednocześnie tak idealnie pasujące do całości fabuły, że nie pozostawało mi nic innego, jak tylko podziwiać kunszt pisarski autorki i zatracić się w lekturze.

Mogę Wam szczerze polecić tę powieść. Ja bawiłam się świetnie i nie mogę się już doczekać zabrania za kolejną część. Mam nadzieję, że i Wy spędzicie przyjemnie czas podążając śladami Gucia, Szymona i Róży.

Lilianna Garden
(niegrzecznerecenzje.blogspot.com)

okladka

Dodaj komentarz