Niewiele jest zespołów na polskiej scenie reggae, które z czystym sumieniem poleciłbym komuś, kto nie przepada za dźwiękami ukrytymi pod zielono-żółto-czerwoną flagą. Wodzisławska grupa Tabu jest w tym zakresie jednym z wyjątków. Panowie kilka dni temu pochwalili się nam swoją piątą studyjną płytą, na której po raz kolejny odnajdziemy masę pozytywnej energii.

„Sambal”, bo tak brzmi nazwa albumu, to przyjemna mieszanka stylów, skupionych wokół mianownika jakim jest reggae. Na wydawnictwie usłyszeć możemy znamienitych muzycznych gości – Kamila Bednarka, Junior Stressa oraz Kubę Kawalca z Happysad.

10 chwytliwych melodii zaproponowanych przez wodzisławski kolektyw to przedwczesny powiem wiosny, który udanie rozbudowuje dyskografię grupy. Tradycyjnie na albumie nie zabrakło instrumentów dętych. które swoim charakterem przypieczętowują wyjątkowość muzycznych dokonań Tabu. Tym razem zespół postanowił również wzbogacić warstwę wokalną o chórki, za które odpowiada Lena Romul. Dzięki temu zabiegowi, brzmienie poszczególnych kawałków zostało wzbogacone o nowy dla Tabu, wcześniej występujący m. in. w twórczości Mesajaha, kobiecy pierwiastek.

W warstwie tekstowej Rafał Karwot przedstawił swoją filozofię na pozytywne przeżycie własnej egzystencji. Dostajemy zatem sporą dawkę motywacyjnych uwag, podanych w bardzo przystępny sposób. Wersy być może są proste, ale doskonale wpasowują się w pulsujący reggae’owy beat.

Jeśli chodzi o najlepsze propozycje na krążku, warto wspomnieć utwory „Dopóki świat” oraz „Pogadajmy”.

Na duży plus ocenić należy także piosenki, w których możemy usłyszeć zaproszonych gości. Zarówno Kamil Bednarek, jak i Junior Stress wnieśli do albumu sporo optymistycznych wibracji.

Prawdziwą perełką na płycie Sambal jest jednak utwór „Nie Mam Już Sił”, wykonywany w towarzystwie Kuby Kawalca. Wokalista Happysad sumiennie wymieszał roztaczaną przez siebie niezwykłą aurę z niepowtarzalnym muzycznym tłem zaproponowanym przez Tabu. Artysta pozwolił sobie nawet na fragment zbliżony do rapu, czym z pewnością zadziwił nie tylko mnie. To trzeba po prostu usłyszeć.

Mały minus wpisuje na rachunek Tabu za kończącą nowe wydawnictwo kompozycję „Kasia”, którą opisałbym jako bardzo późną muzyczną odpowiedź na „Agnieszkę” grupy Łzy. Niestety tekst nawiązuje tu poziomem do swojej protoplastki.

Podsumowując, Tabu nadal robi swoje. Płyta „Sambal” na pewno zaskarbi sobie przychylność wielbicieli następców Boba Marleya. Tak jak jednak wspomniałem na początku, wodzisławski zespół ma w sobie to coś, dzięki czemu również nie sięgający na co dzień po reggae słuchacz uśmiechnie się i zacznie kiwać głową. Oczywiście nowe wydawnictwo Rafała Karwota i spółki nie jest płytą pozbawioną słabszych momentów, są one jednak tłem dla pozytywnych muzycznych przeżyć, które są u Tabu już pewnikiem.

Dodaj komentarz