„Czasami trzeba patrzeć z bardzo bliska, żeby zobaczyć dookoła siebie ukryte piękno.”

Wycieczka do Australii jest moim wielkim marzeniem. Ale cóż, na razie muszę się zadowolić wycieczką w wyobraźni, bo na prawdziwą nie ma szans. Czytałam już jedną powieść autorki „Szept wiatru” i mi osobiście bardzo się tamta książka podobała, chociaż widziałam wiele niezbyt pochlebnych opinii.
Pani Haran chyba tylko takie książki pisze – obyczajowe w Australii, w dawnych czasach. Mi to akurat bardzo pasuje i czekam na kolejne,
które ponoć są w planach.

Akcja powieści dzieje się w latach 30. XX wieku w bardzo małej miejscowości w Australii – Marree. Główną bohaterką jest Arabella Fitzhberth, bogata młoda dziewczyna, która przez zły splot zdarzeń wylądowała w tym odległym zakątku. Jadąc pociągiem ze swoimi rodzicami, na stacji wyszła na chwilę
z pociągu, a wtedy on odjechał. Znalazła się sama na rozgrzanej słońcem pustyni (za to w nocy bardzo mroźnej). Dla Arabelli to miejsce jest koszmarem. Wychowana w luksusie i przyzwyczajona do niego, nie może pogodzić się z faktem, że musi zostać w miejscu, gdzie nie może się nawet wykąpać, bo woda jest racjonowana, ani zjeść czegoś wykwintnego, a do „toalety” musi chodzić na podwórze.
Jednak po jakimś czasie Arabella przyzwyczaja się do tych ciężkich warunków i spotyka Jonathana…

Z łatwością można sobie wyobrazić, co przeżywa rozpieszczona, bogata dziewczyna, której całe życie usługiwano, która miała wszystko czego zapragnęła i niczym nie musiała się martwić, a która nagle trafia do spartańskich warunków i spotyka się z niepojętymi dla niej sytuacjami
np. stosunkiem płciowym na podwórzu. Mimo, że początkowo źle traktowała kobietę, która ją znalazła, dała jej gdzie mieszkać
i co jeść, potrafię ją zrozumieć. Choć czasem jej naiwność i bezczelność naprawdę strasznie denerwowały i sprawiały, że ciężko było ją
polubić. Na szczęście po jakimś czasie Arabella dostrzega, że życie nie jest takie cudowne, jak ona miała i zaczyna się zmieniać.
Autorka chyba lubi wprowadzać takie wątki do swoich powieści. W poprzedniej główna bohaterka też przeszła wielką metamorfozę.

Historia nadawałaby się do filmu. W skrócie byłaby to historia miłosna rozpieszczonej młodej panny, która pod wpływem ciężkich warunków, innych od tych, które do tej pory znała, zmienia się na lepsze i młodego, pracowitego mężczyzny, który od początku widzi w kobiecie dobro
i wierzy, że nie jest naprawdę taka straszna, jak ją wszyscy widzieli. Książka oczywiście nie ma tylko samych zalet. Wydaje mi się, że jakby była krótsza o 100, 150 stron, to byłaby jeszcze bardziej interesująca. Taka historia chyba nie potrzebuje ponad 600 stron.
Ale widocznie autorka stwierdziła inaczej i rozciągnęła tę historię. Zakończenie jest całkowitym, pełnym happy endem. Większej radości być nie mogło, wszystko wszystkim się poukładało, normalnie sielanka. Sama nie  wiem co o tym myśleć… Bo z jednej strony wiadomo było,
że książka zakończy się szczęśliwie, ale tyle szczęścia, to chyba lekka przesada.

Jak widzicie w książce Pod płonącym niebem autorstwa Elizabeth Haran, znajdziemy plusy, jak też minusy. W przygotowaniu podobno jest trzecia książka autorki „Rzeka przeznaczenia”, którą stu procentowo przeczytam. Okładka jest utrzymana w takim samym stylu jak dwie inne książki pani Haran (nawiasem mówiąc – okładki i ogólnie wydania tych powieści są piękne). Pozostaje mi tylko polecić obie, głównie
miłośnikom Australii, innych kultur i egzotycznych krajów, dawnych czasów oraz powieści  obyczajowych.

pod_plonacym_niebem-akurat-ebook-cov

 

Dodaj komentarz