Mia Marlowe
uważa, że nauczyła się opowiadać… śpiewając. Autorka odebrała klasyczne wykształcenie muzyczne i jako wybitna sopranistka długo wiązała swoją przyszłość z operą. Ostatecznie wybrała jednak inną karierę i obecnie odnosi wielkie sukcesy jako autorka powieści łączących wątki przygodowe i erotyczne. Niedawno magazyn „Books Monthly” okrzyknął ją „królową pikantnych romansów historycznych”.

„Najzręczniejsza złodziejka Londynu przyłapana na naprawdę gorącym uczynku…”

„Dotyk złodziejki” to pierwszy tom elektryzującej sagi erotycznej, składającej się z trzech różnych historii.
Akcja rozgrywa się w dziewiętnastowiecznym Londynie. Sytuacja rodzinna Violi Preston, znanej także jako Złodziej z Mayfair, zmusza ją do kradzieży drogich klejnotów. Kolejnym jej celem jest garść nieoszlifowanych kamieni szlachetnych bogatego porucznika Greydona Quinna. Jednak plan nie wypala i mężczyzna przyłapuje Violę na gorącym uczynku i na dodatek w jego sypialni. Gdy uciekając się do szantażu, Quinn zmusza Violę do współpracy, dziewczyna się wścieka. Jednak kiedy ją pocałował, postanawia przyjąć jego zlecenie.
Teraz razem szukają legendarnego czerwonego brylantu, zwanego Krwią Tygrysa lub, jak inni wolą, Bagh Ka Khun. Jednak jest to dopiero
początek ich ekscytujących i niebezpiecznych przygód – również za drzwiami sypialni.

„Przyznawanie się do dobrych uczuć to nie objaw słabości. To, kogo postanawiamy pokochać, wiele o nas mówi”.

Jest to książka z tego rodzaju, które czyta się w bardzo szybkim tempie. Można zacząć rano, a skończyć późnym popołudniem i jeszcze
w międzyczasie zrobić przerwę. Wygodna dla oczu czcionka także nam to ułatwia.
Szczerze mówiąc, nie sądziłam, że połączenie historycznego kryminału z erotykiem może być tak wciągające. Jednak nie jest to powieść,
w której na każdym kroku bohaterowie uciekają się do seksu. Można w niej znaleźć także wątki przygodowe, a nawet fantastyczne.
Sceny erotyczne napisane są dość szczegółowo, ale i ze smakiem, więc tutaj chyba nie można niczego zarzucić autorce.
Jednak Mia Marlowe potrafi sobie pogrywać z czytelnikami, trzymając ich w ogromnym napięciu, rozgrzewając zmysły do czerwoności i nagle urywając wszystko w jednym momencie i przechodząc do zupełnie innego wątku, co z czasem bywa okropnie irytujące.

Książka jest pisana w trzeciej osobie, co ułatwia nam bliższe poznanie nie tylko głównej bohaterki, ale również towarzyszącego jej porucznika, który skrywa pewną mroczną tajemnicę z przeszłości. Także Viola nie chce, aby ktokolwiek poznał jej sekret, dotyczący daru poznawania przeszłości klejnotów za pomocą dotyku. Dar ten jest zarówno przekleństwem, jak i przydatną cechą. Zależy jak go wykorzysta.
Jednak wyprawa po Krew Tygrysa może okazać się dla niej niebezpieczna, ponieważ klejnot posiada tak ogromną moc, że może zabić każdego, kto go dotknie.
Czy uda się więc Violi odbić klejnot i wyjść z tego bez szwanku?

Reasumując.

Książka jest dość wciągająca, ale nie na tyle, abym przeczytała pozostałe części, tj. „Dotyk łajdaka” i „Dotyk oszusta”. Może kiedyś…
Jednak na razie nie planuję zabrania się za nie. Gdyby części te przedstawiały dalsze losy Violi Preston i porucznika Greydona Quinna,
to może bardziej by mnie do nich ciągnęło, ale są to zupełnie inne historie, co nieco mnie od nich odpycha.

pobrany plik (1)

 

Dodaj komentarz