Kolejna wyśmienita, po świetnej „Krawędzi czasu”, powieść ze świata niesamowitej wyobraźni Krzysztofa Piskorskiego.
Tym razem autor przenosi nas do Serivy, kraju łudząco podobnego do barokowej Hiszpanii, lecz tak jak w przypadku powieści Guya Gavriela Kaya, rządzącego się swoimi prawami, z własną historią i tradycja. Owa tradycja, ściśle związana z cieniami, to największy rarytas powieści.
Piskorski z powieści na powieść rozkręca się coraz bardziej. „Cienioryt” czyta się wyśmienicie, akcja rwie do przodu, kilka zwrotów akcji zaskakuje i wbija w fotel/kanapę. Co więcej, świat powieści odkrywamy powoli, niespiesznie, kawałek po kawałku, a każdy, nawet najnudniejszy fragment (historia wojny dwudziestoletniej, ustrój Serivy, opisy dynastyczne) jest dla powieści niezwykle ważnym elementem. Sama konstrukcja Cienia i jego warstw (cieńbokości) oraz teorii odbicia/przenikania cieni to niezwykle prosty, ale zarazem fenomenalny koncept. Dla mnie powieść to jedna z najlepszych pozycji wydanych w ubiegłym roku. Piskorski pisze tak, jakby połączył swój cień z cieniami Dumasa, Neala Stephensona i Andrzeja Sapkowskiego.
Powieść została nagrodzona nagrodą imienia Janusza A. Zajdla za rok 2013. Brawa i ukłony.