Siedzę i patrzę w biały ekran. Kursor miga, a ja mam czarną dziurę w głowie. Przede mną leży debiut literacki „W Domu Dave’a” Katarzyny Jakubowskiej i nie bardzo wiem, co dalej. Czuję niedosyt, a jakaś część mnie domaga się więcej.
Gdy tylko zobaczyłam tytuł, wiedziałam, że muszę to mieć. Uwielbiam intrygujące tytuły. Zanim jednak omówię okładkę, skupię się na treści.
Tajemniczy mężczyzna, budzący początkowe zaufanie i autostopowiczka, to idealne połączenie.

Pierwsze dwa rozdziały, bardziej przypominają prolog, wprowadzają w akcję. Dowiadujemy się, że dziewczynie udało się uciec. Jest wychudzona, wystraszona i nie może uwierzyć własnemu szczęściu, że jest już po wszystkim. I to właściwie koniec. W trzecim rozdziale dowiadujemy się, że przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Nikomu nie ufa, boi się dotyku i stroni od ludzi. Zostaje jej przydzielona sympatyczna pani psycholog, która ma wydobyć z niej informacje dotyczące tego, co jej się stało. Zadanie nie jest łatwe, ale stopniowo wraz z kolejnymi rozdziałami, główna bohaterka zaczyna się otwierać i opowiada historię, która mrozi krew w żyłach. Na jaw zaczynają wychodzić sprawy, o których nikt wcześniej nie miał pojęcia. Mało kto chce w to wierzyć. W miasteczku o nazwie Patiens nikt nie słyszał nigdy o człowieku, którego opisywała.
Przyznam szczerze, im bliżej byłam końca książki, tym sama coraz mniej jej wierzyłam. Momentami miałam nawet wrażenie, jakby dziewczyna cierpiała na rozdwojenie jaźni. Zmiana imienia, wyparcie z głowy przeszłości, niechęć do utrzymywania kontaktu z rodzicami i szczegółowe opisy każdej zbrodni. Nie będę tutaj ich opisywała, ponieważ liczę na to, że po przeczytaniu recenzji sami sięgniecie po tę książkę, by poznać owianą niedopowiedzeniami historię.
Ostatni rozdział sprawi, że zaczniecie wertować kartki od początku. Kłamstwo, którego się dopuściła, zasieje w waszych głowach ziarno niepewności.

Plusy płynące z zakupu książki: kolejna powieść, zasili szeregi waszych półek uginających się od literackich nowości, wyobraźnia zostanie pobudzona, będziecie mieć pełne głowy od napływających pytań, co stało się z tajemniczym Dave’em.
Co do minusów, to jest w zasadzie jeden. Mając na uwadze, iż jest to debiut literacki, nie chcę być zbyt krytyczna. Skoro wydawnictwo wydało tę książkę, to oznacza, że dostrzegli w niej potencjał. Oczywiście, Katarzynie Jakubowskiej daleko do Remigiusza Mroza i chociażby jego „Chyłki”, ale początki dla nikogo nie są łatwe i na wszystko potrzeba czasu. Wracając, jednak do minusów, to stanowczo zbyt krótkie rozdziały. Pierwsze rozdziały liczą zaledwie dwie lub trzy kartki i gdyby zrobiono z nich prolog, byłoby super.

Od części wizualnej, sprawa wygląda następująco. Na okładce widnieje mężczyzna, nie widać jego głowy, ale to pewnie dlatego, żeby postać Dave’a była jeszcze bardziej tajemnicza. W zakrwawionej dłoni trzyma równie zakrwawiony nóż.
Na samej górze widnieje imię i nazwisko, na środku po lewej stronie jest pod tytuł, na dole dużymi literami tytuł i nieco niżej, nazwa wydawnictwa. Na odwrocie, jest opis książki, tytuł i dwukrotnie wspomniane już wydawnictwo.
Książka jest w miękkiej oprawie, z dwoma zakładkami. Na tylnej zakładce widnieje zdjęcie autorki, z krótkim życiorysem.

Na podsumowanie, mogę napisać tylko tyle, że polecam książkę każdemu, kto jest fanem horrorów, thrillerów, lub po prostu wspomnianego wyżej Remigiusza Mroza.

Karolina Mielcarz

Dodaj komentarz