Czy zło może ukryć się pod postacią niewinnego dziecka? Kto oglądał należący już do kanonu horroru film „Omen” i jego kontynuacje doskonale zna odpowiedź na to pytanie. Kto jeszcze nie zdążył, ma świetną okazję, by nadrobić.

Opis wydawcy: Jeremy Thorn jest amerykańskim ambasadorem w Wielkiej Brytanii. Jego cierpiąca na depresję żona, po latach bezowocnych starań o potomstwo i kilku poronieniach, w końcu rodzi dziecko. Gdy jednak ambasador zjawia się w rzymskim szpitalu, słyszy od pracującego tam księdza, że jego nowo narodzony synek nie żyje, lecz może przyjąć dziecko, jako własne, kobiety, która zmarła podczas porodu. Thorn zgadza się na propozycję duchownego, nikomu o tym nie mówiąc, nawet żonie. Chłopcu nadano imię Damien.

Kilka lat później, podczas hucznej imprezy urodzinowej czteroletniego już Damiena, jego niania popełnia samobójstwo. To jedynie początek całej serii tajemniczych i złowróżbnych wydarzeń, które Thorn będzie próbował zrozumieć, aby zapobiec kolejnym nieszczęściom…

Wstyd to przyznać, ale dopiero jakiś czas temu dowiedziałam się, że „Omen” występuje też pod postacią książki. Nie mogę wytłumaczyć się niedawną datą premiery, ponieważ jest to dzieło z lat 70. Nadal nie potrafię uwierzyć, że przez tyle lat żyłam w niewiedzy, ale lepiej późno niż wcale.

Autorem powieści jest David Seltzer, będący scenarzystą filmowego obrazu, a sama książka powstała jako jeden z elementów machiny promocyjnej filmu. Pomimo drobnych różnic, jak zmiana niektórych nazwisk powieść właściwie odzwierciedla scenariusz.

Wydawałoby się, że czytanie książki na temat wydarzeń, które doskonale zna się z filmu nie dostarczy dreszczyku emocji, jednak „Omen” zadaje kłam tej teorii. Co prawda zwroty akcji teraz nie szokują tak jak kiedyś, ponieważ wiele scen z kultowego już filmu na stałe zagościło w popkulturze (chociaż nadal nie jest to powieść dla osób o słabych nerwach). Jednak dzięki ciągle panującemu napięciu i odpowiedniemu poziomowi grozy każdą kolejną stronę przewracałam z równie dużą przyjemnością i obawą, wiedząc że za moment wydarzy się coś złego i w ekscytacji czekając na rozwiązanie.

Atmosferę niepewności potęguje specyficzna forma narracji: zwięzłe opisy, dynamiczna akcja, które prowadzą przez całą książkę, sprawiając, że jej przeczytanie zajmuje niewiele czasu, ponieważ trudno się od niej oderwać. Dodatkową zaletą jest dodający suspensu wątek spisku w szeregach kościoła i liczne nawiązania do Biblii.

Klimat nowego wydania potęgują zamieszczone czarno-białe ilustracje Krzysztofa Wrońskiego. Strzałem w dziesiątkę okazało się dodanie na końcu posłowia autorstwa Mateusza Zimmermana „Diabelskie nasienie / Witaj, Szatanie”. Dowiadujemy się z niego wielu faktów zza kulis „Omenu”, poznajemy kontekst kulturowy i historyczny, a także możemy zapoznać się z życiem i karierą Seltzera. Jest to dobra analiza dostarczająca nieco szerszego spojrzenia na motywy biblijne w horrorach.

Powieściowy „Omen” mimo że nie stoi na moim subiektywnym podium horrorów wszech czasów, nadal jest bardzo sprawnie zrealizowany i bez wątpienia mogę go zaliczyć do moich ulubionych. Magii dodaje ten charakterystyczny styl tworzenia atmosfery grozy, poprzez stopniowe budowanie napięcia i akumulację emocji, charakterystyczny dla klasyki gatunku. Zdecydowanie mogę polecić „Omen” wszystkim fanom horroru.

Ann

 

Dodaj komentarz