Kiedy kara staje się zemstą, a droga, która do niej prowadzi, jest pułapką bez wyjścia”

rykoszet-zazyjPo tym jednym zdaniu od razu zostałam kupiona, wiedząc, że spodoba mi się ten kryminał. Dodam do tego: polski kryminał osadzony w naszych rodowitych realiach! Coraz bardziej przekonuję się do książek polskich twórców, tym bardziej, kiedy trafiam na same dobre pozycje. O Marku Stelar jeszcze nigdy nie słyszałam, nie czytałam żadnego jego tekstu, natomiast po „Rykoszecie” raczej skuszę się na dalsze tomy serii „Krugły i Michalczyk”. Ale do rzeczy, bo przecież każdy czeka na opinie, a nie moje wstępne pogadanki!

Historia opowiada o losach rodziny Rudzkich z 1969 roku oraz w dalszych latach, oraz o komisarzu Krugłym z 2010 roku. 18 marca ’69 roku w Szczecinie ma miejsce ostatnia egzekucja na terenie Polski. Mężczyzna zostaje skazany za szpiegostwo, a jego karą jest śmierć przez rozstrzelanie. Nikt nie patrzy czy Stanisław ma dwóch, młodych synów oraz żonę. Adwokat nie daje rady wyprosić dla klienta łaskawszego wyroku, dlatego mężczyzna ginie, a od tej pory zostaje pokazany los Tadeusza Rudzkiego, jego brata i matki. W książce również mamy toczącą się historię współczesną, wiele lat po dokonaniu egzekucji. Głównym bohaterem jest komisarz Robert Krugły z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie, który razem z prokuratorem Mateuszem Michalczykiem muszą rozwiązać zagadkę zbrodni paru osób, w tym urzędniczki Starostwa Powiatowego, znanego malarza i grafika jak również starego mężczyzny. W pewnym momencie losy dwójki bohaterów, Krugłego oraz Rudzkiego, splatają się ze sobą, a tajemnic zbrodni tworzy się coraz więcej. Na jaw wychodzą nowe fakty, przez co prokurator oraz komisarz muszą się pośpieszyć, aby złapać szaleńca, tudzież mordercę z całkiem wypracowanym działaniem. Nikt jeszcze nie wie czy sprawca kieruje się zemstą, zwykłą rozrywką, co tylko potęguje tajemniczy klimat w powieści.

Nie wiedzieli, czy pracuje, czy szpera w sieci, czy może gra w sapera”

Historia, którą przedstawił nam autor to naprawdę trzymający w napięciu dobry kryminał. Każda zagadka, którą wprowadził do książki Marek Stelar ma swoje logiczne, jasne wyjaśnienie, a dzięki komisarzowi Krugłemu oraz prokuratorowi Mateuszowi robi się jeszcze ciekawej. Połączenie tej dwójki była znakomitym pomysłem, nieraz dzięki nim mogłam się zaśmiać. Zachowywali się jak stare, dobre małżeństwo po przejściach. Oboje zostali naprawdę świetnie wykreowani, ale żeby nikt sobie nie pomyślał, że stawiam ich na pierwszym miejscu, nie tylko oni mi się spodobali w swojej prostocie, zachowaniu czy charakterze. Psychologiczny obraz mordercy był tak dobrze skonstruowany, iż odnosiłam wrażenie, że czytam powieść człowieka, który zawodowo zajmuje się pracą w wydziale zabójstw.

Od paru tygodni namiętnie czytam kryminały, w tym od Jo Nesbø czy Mroza, więc mogę stwierdzić, że „Rykoszet” również może z nimi konkurować. Swoją drogą odnosiłam wrażenie, iż Robert Krugły to trochę Henry Hole. Oboje mają swoje własne, niekiedy kontrowersyjne metody śledcze, oboje sprawiają, że czytelnik automatycznie darzy ich sympatią, oboje są profesjonalistami, chociaż Hole ma pewne minusy, o których teraz nie będę się rozwodzić. W „Rykoszecie” podobało mi się całe rozwiązanie tajemnic śmierci tych kilku osób, gładkie przechodzenie z akcji z 1969 do akcji z 2010 roku, a przecież to spory skok w czasie, za co brawa dla autora. Wplótł do swojej powieści wiele autentycznych ciekawostek czy wspominek, parę faktów z historii, co było bardzo interesujące. Od kiedy sięgnęłam po tę lekturę, czytałam ją namiętnie, nie mogąc przestać myśleć „co dalej?”.

Potęga mediów. Dzięki temu przeciętny zjadacz chleba stawał się ekspertem z dziedziny kryminalistyki”

Na początku myślałam, że ten sposób narracji nie jest dla mnie. Dwie perspektywy czasowe, czy aby to na pewno coś, co mnie zafascynuje? A jednak. Już po kilkudziesięciu stronach przywykłam i leciałam z rozdziałami jak szalona. Pomimo że parę rzeczy przewidziałam, niektóre za bardzo się dłużyły, to „Rykoszet” czytało mi się przyjemnie i w miarę szybko. Treściwy, dobry kryminał z równie dobrymi, świetnie stworzonymi bohaterami, mocną historią, z humorystycznymi komentarzami prokuratora oraz komisarza. Szkoda, że książka jest mało znana, ale może w przyszłości się to zmieni, a przynajmniej taką żywię nadzieję. Będę miło wspominać tę lekturę i z pewnością jeszcze kiedyś do niej powrócę, przede wszystkim sięgając po dalsze tomy, bo połączenie Krugły i Michalczyk to połączenie idealne!
Do poczytania,
Arystokratka
rykoszet-okladka

Dodaj komentarz