Gdy kilkanaście dni temu pisałem w ramach cyklu „Muzyka world od A do Z” o Compayu Segundo, wokaliście kubańskim urodzonym w niewielkiej nadmorskiej wiosce Siboney, nawet nie przeczuwałem, że niedługo później świat pożegna artystkę, która zasłynęła ze śpiewania utworu o tytule „Siboney”. Xiomara Alfaro, bo o niej mowa, nie była pierwszą wykonawczynią „Siboney”. Piosenkę tę stworzył w 1929 r. wielki kubański kompozytor Ernesto Lecuona, zaś zaśpiewał Alfredo Brito ze swoją Siboney Orchestra. Później wykonań „Siboney” próbowali inni, m.in. Connie Francis, Greczynka Nana Mouskouri czy jazzman Dizzie Gillespie, ale to wykonanie Xiomary Alfaro uważane jest za mistrzowskie.
Pierwszy raz usłyszałem o Xiomarze jakieś 15 lat temu, i to w dość dziwnych okolicznościach. Otóż telewizyjna stacja Planete postanowiła przez okrągły tydzień prezentować kubańskie filmy dokumentalne. Pomysł rewelacyjny, zwłaszcza w czasach gdy Internet nie był tak rozwinięty jak dziś, a nasza telewizja zachłystywała się wszystkim tym, co amerykańskie, zapominając o reszcie świata. Poziom filmów z „wyspy jak wulkan gorącej” był różny, aczkolwiek we wszystkich dało się odczuć piętno rewolucji przeprowadzonej przez rządzącego wówczas krajem Fidela Castro. Otóż jednym z dokumentów prezentowanych w ramach owego cyklu stacji Planete był króciutki (o ile pamiętam nie trwał nawet 10 min.) film zatytułowany „Xiomara”. Te kilka minut wystarczyło jednak bym zainteresował się artystką i wpisał jej nazwisko do swojego kajetu z nazwą „Warci poznania”.
Xiomara Alfaro przyszła na świat na przedmieściach Hawany, w Marianao, w 1930 r. Przedrewolucyjna Kuba, podporządkowana w całości Stanom Zjednoczonych, słynęła z kabaretów i klubów nocnych, w których występowali znakomici artyści. Nie musieli oni wyjeżdżać do USA, gdzie byliby narażeni na zetknięcie się z segregacją rasową, Hawana oferowała całkiem niezłe pieniądze dla tych, którzy umieli śpiewać, grać lub tańczyć. Alfaro zaczynała właśnie od występów w takich przybytkach, ze słynnym lokalem Tropicana na czele. Jej debiutem był musical „Batamú” autorstwa Afrokubańczyka Obdulio Moralesa, pokazywany w teatrze muzycznym Martí. Z trupą artystów występujących w „Sans Souci” w nocnym lokalu Bondelle Xiomara odbyła nawet podróż do Las Vegas. Dziewczyna dysponowała najwyższym kobiecym głosem, czyli sopranem, co sprawiło, że szybko została dostrzeżona. Najpierw przez radiową stację Radio Progreso i telewizję, a zaraz potem przez wytwórnie płytowe. Aranżerem artystki był jej partner życiowy, pochodzący z Panamy pianista Rafael Benitez.
Xiomara Alfaro była jedną z największych gwiazd muzyki kubańskiej lat 50. XX w. Nazywano ją słowikiem (El Ruiseñor) albo skowronkiem (La Alondra) piosenki. Oprócz występowania w nocnych klubach, dawania koncertów oraz nagrywania płyt Xiomara grała także w w filmach. Debiutowała we włosko-amerykańskim filmie „Mambo” w reżyserii Roberta Rossena, kręconym na przełomie 1952 i 1953 r. (premiera odbyła się 18 września 1954 r.). W 1955 r. wystąpiła w chilijskim komediodramacie „El Gran Circo Chamorro” (reż. José Bohr), zaś rok później w głośnym meksykańskim filmie „Yambaó”, w reżyserii Alfredo B. Crevenny, którego akcja toczyła się w połowie XIX w. na Kubie. Przy okazji pobytu we Włoszech Xiomara Alfaro odbyła tournée po kilku europejskich krajach, m.in. Szwajcarii, Niemczech i Grecji. W 1956 r. Xiomara odwiedziła Buenos Aires, gdzie nagrała kilka piosenek w języku włoskim, m.in. „Luna Rosa” i „Amena e Core”, co nie powinno dziwić, bo Argentyna to największe skupisko emigrantów włoskich na kontynencie południowoamerykańskim. Po Argentynie przyszła pora na triumfalne występy w Chile, Ekwadorze i Peru.
W 1957 r. Xiomara Alfaro wróciła na Kubę i dla wytwórni RCA Victor nagrała pierwszą profesjonalną płytę długogrającą „Siboney”, ze słynną tytułową piosenką, o której wspomniałem na początku – zamieszczam ją na dole wpisu.
Kiedy w 1959 r. do władzy na Kubie doszedł Fidel Castro Xiomara wzorem wielu artystów opuściła wyspę. Udała się do Europy, gdzie spędziła 5 lat, przebywając głównie w Paryżu. Potem rozpoczęła się prawdziwa wędrówka po niemal całym świecie: Stany Zjednoczone, Wenezuela, Wielka Brytania (i występ podczas wieczoru panieńskiego księżniczki Małgorzaty), Panama, Kostaryka, Skandynawia… W 1979 r. Xiomara Alfaro miała na koncie 28 płyt, nadal koncertowała, choć mieszkając w Stanach Zjednoczonych była rozpoznawalna głównie wśród imigrantów z Kuby. Kilka lat wcześniej siostra Xiomary, Olympia Alfaro, będąca kapłanką Regla del Ocha (ruch religijny Afrokubańczyków znany na świecie jako santeria) namówiła ją do wstąpienia w szeregi wyznawców kultu bogini Oszun, boga Oguna czy boga-uzdrowiciela Babalu-Aye.
Lata 80. XX w. w Stanach Zjednoczonych zdecydowanie nie były czasem popularności Latynosów. Właściwie jedynie Gloria Estefan osiągnęła sukces i do czasów Ricky’ego Martina, Seleny, Jennifer Lopez i Shakiry nikt inny nie mógł się przebić. Ludzie powoli zapominali o Xiomarze Alfaro, a ci, którzy znali jej utwory nie spodziewali się, że wielka gwiazda bolero jeszcze żyje. Żyła do 24. czerwca tego roku odchodząc niemalże w zapomnieniu w wieku 88 lat.
Xiomara Alfaro
Ur. 11.05.1930 r. – Marianao (obecnie Hawana), Kuba.
Zm. 24.06.2018 r. – Cabo Coral, Floryda, USA.
Mąż: Rafael Benitez (do 24.06.2018, jej śmierć).
Wybrane płyty: „Siboney” (1957), „Latin Nightingale” z Bebo Valdésem i Adolfo Guzman Orchestra (1958), „En Gira” (1962), „Recordar es Vivir” (1968), „¡No Puedo Ser Feliz!” (1970).
Ważniejsze utwory: „Luna Rosa” (1956), „Siboney” (1957), „Ansiedad” (1959), „Lamento Borincano” (1960), „¡No Puedo Ser Feliz!” (1970).