DSC_0455

„Czasami, aby pójść naprzód, trzeba najpierw sięgnąć głęboko w przeszłość. Przekonał się o tym Dean Holder. Przez wiele lat zmagał się z poczuciem winy, że kiedyś pozwolił odejść małej dziewczynce. Od tego czasu szukał jej uparcie, ale nie spodziewał się, że gdy ponownie się spotkają, ogarną go jeszcze większe wyrzuty sumienia.

„Losing Hope” to historia trojga młodych ludzi naznaczonych przez traumatyczne doświadczenia. Każde z nich wybrało inny sposób na to, by sobie z nimi poradzić – nie każde z nich wybrało życie.”

Źródło opisu: Wydawnictwo otwarte

Przy okazji recenzji Hopeless wspomniałam, że Colleen Hoover zrobiła coś pozornie niemożliwego. Ponieważ kiedy wydaje się, że o miłości wiemy już wszystko, pojawia się ktoś taki jak pani Hoover i okazuje się, że nie wiemy nic.

„Nie umiem nawet wyjaśnić, na czym polega doskonałość tej dziewczyny. A mówiąc doskonałość, mam na myśli różne niedoskonałości, które po zsumowaniu dają doskonałość.
Jest dla mnie strasznie niedobra, ale ja to kocham. Jest uparta, ale ja to kocham. Jest przemądrzała i sarkastyczna, ale każda dowcipna uwaga, jaka pada z jej ust, jest muzyką dla moich uszu. Jest dokładnie tym, czego potrzebuję, i nie chcę, żeby się zmieniała. Nie zmieniłbym w niej ani jednej rzeczy.”

DSC_0477

Sięgnęłam po kontynuację Hopeless, dlatego że nie mogłam znieść myśli, że to już koniec mojej przygody z Holderem i Sky. Licząc na dalsze losy tej dwójki, otrzymałam coś zupełnie innego. Pomimo mojego uwielbienia dla Hopeless podeszłam z rezerwą do drugiej części. Wszystko ze względu na niedawno przeczytane Pięćdziesiąt twarzy Greya oczami Greya. Wiem, że nie można porównywać tych dwóch książek ze sobą, bo dzieli je przepaść, jednak wystraszyłam się, że autorka może zniszczyć moje wyobrażenia o Holderze tak jak zrobiła to pani James z Greyem. Na szczęście tak się nie stało. Losing Hope podbiło całkowicie moje serce.

Książkę tą pozornie można by nazwać uzupełnieniem poprzedniej części. Choć osobiście bym jej tak nie nazwała. Nie, dlatego że nie jest, bo jest, ale jedna rzecz widziana oczami różnych osób wcale nie musi wyglądać tak samo. Spojrzenie Deana w wielu miejscach odmienia całkowicie tą opowieść. Dzięki niemu poznajemy więcej szczegółów. Autorka nie skupiła się na tym, by przedstawić te same sceny oczami Holdera kropka w kropkę. Colleen Hoover dodała wiele nowych scen, a część tych już pojawiających się wcześniej postanowiła bardziej uszczegółowić.

Cieszy mnie również, że w końcu bardziej poznaliśmy losy Less. Pozwoliło to nam przekonać się, jak reagują dwie różne osoby dotknięte tą samą tragedią.

 „Życie zawiodło mnie zbyt wiele razy i mówiąc szczerze, jestem zmęczona tym, że ciągle tracę nadzieję.”

Nie każdy jest w stanie wybrać potem życie. Czasem cierpimy za bardzo…

Zostało napisane to w tak DSC_0465profesjonalny i prawdziwy sposób, że na pewno wielu osobą pozwoli naprawdę zrozumieć tą sytuację.

W przypadku wcześniej wspomnianego Greya narzekałam bardzo na dialogi. Jednak w  Losing Hope nie ma tego problemu. Widać, że autorka zrobiła to naprawdę z głową i każdy dialog jest dokładnie taki sam. Nie ma problemu, że różnią się one tak diametralnie od siebie, kiedy powinny pozostać bez zmian.

 

Nie potrafię znaleźć minusów tej książki. Zapewne jest to bardzo nieobiektywne z mojej strony, ale śmiało mogę powiedzieć, że trudno.
Ponieważ Colleen Hoover zasługuje na same plusy.

A.

losing-hope

Dodaj komentarz