„Dziewczyny, których pożądał” to bardzo dobry thriller.


Dlaczego?

Bo nie jest schematyczny.
Jonathan Nasaw postawił na figurę seryjnego mordercy, którą w powieści reprezentuje dwudziestoośmioletni Ulysses Maxwell cierpiący
na rozszczepienie jaźni. Autor włożył naprawdę sporo wysiłku w stworzenie osobowości bohatera, którego postępowaniem kieruje dziesięć
różnych osobowości. Postać Ulyssesa to największy atut książki, podobnie jak sposób konstrukcji samej fabuły – bez nadmiernej ilości
zawrotnych punktów akcji, zbędnego nagromadzenia mylących tropów i niedomówień, którymi powszechnie nafaszerowane są powieści
tego typu. Historia jest stosunkowo prosta, ale wywołująca zaniepokojenie.

Nasaw nie zaludnił swojego debiutu rzeszą bohaterów.

Na dobrą sprawę możemy mówić o pewnej kameralności, jaka towarzyszy rozgrywającym się na przestrzeni nieco ponad tygodnia
wydarzeniom. Prowodyrem całej akcji jest tajemniczy Max – morderca, który upodobał sobie kobiety o specyficznym kolorze włosów.
Poza tym, że je porywa, pastwi się nad nimi seksualnie i psychicznie. Niespotykana budowa jego świadomości czyni z niego podstępnego
i wyjątkowo niestabilnego psychicznie człowieka. Morderca towarzyszy czytelnikowi od samego początku historii, większa część narracji
prowadzona jest w taki sposób, by w maksymalnym stopniu móc śledzić jego poczynania. To zabieg dość rzadko spotykany w literaturze
tego gatunku, zazwyczaj tożsamość zbrodniarza ujawniają rozdziały zamykające książkę. Ulysses to bohater niezwykle charakterystyczny, rozbudowany pod każdym możliwym względem, niejednokrotnie zaskakujący zachowaniem i sposobem myślenia. Nasaw dał również popis, jeśli chodzi o nakreślenie przeszłości mordercy, sytuacji i bodźców, które nieodwołalnie zniekształciły jego osobowość.

Zupełnie nie przekonała mnie natomiast Irene Cogan – doktor psychiatrii, terapeutka Ulyssesa i jego późniejsza zakładniczka.
Cechuje ją pewna nieporadność w stosunku do pacjenta, z którym przyszło jej się zetknąć po raz pierwszy w sali więziennej.
Mimo iż co rusz podkreślane jest, że jest specjalistką od wielorakich osobowości, jej postępowanie i metoda prowadzenia terapeutycznej
rozmowy z Ulyssesem wzbudza bardziej politowanie niż zaciekawienie jej tokiem. Brakło również bardziej autentycznej aury strachu i grozy, gdy morderca ulokował ją na swojej farmie – wspólne spacery, pikniki i kąpiel trąciły sielanką, o której nie powinno być mowy w takiej sytuacji. Sporo sympatii z kolei wzbudza postać agenta FBI Edgara L. Pendera, który po ucieczce Ulyssesa z aresztu podejmuje się karkołomnego
zadania schwytania zbiega. Podążając śladem mordercy, Pender tylko raz skorzystał z pomocy biura, reszta jego działań to pościg na własną rękę. Wysoki, łysy, w kolorowej marynarce i zmiętym kapeluszu z piórem Pender lokuje się w kręgu podobnych mu, literackich bohaterów,
jednak podoba się w nim pewna doza sztubackości i autentyzmu.

Jak wspomniałam wyżej.
Dziewczyny, których pożądał opiera się gatunkowym schematom. Widać to przede wszystkim w rozwiązaniach dotyczących eskalacji
przemocy, a raczej jej braku. Dobry thriller bywa najczęściej oceniany pod kątem ilości trupów, litrów krwi i kilogramów wnętrzności.
Podoba się, gdy jego elementem są liczne sceny opisujące brutalne tortury i wymyślne sposoby okaleczania zwłok.
Nasaw umiejętnie zbudował przytłaczający klimat, nie odwołując się do wymienionych wyżej zabiegów. To bardzo ważna cecha jego powieści. Ciężko określić, co tak naprawdę decyduje o tym, że czytając odczuwamy przypływ adrenaliny i niepokój.
Czy to zasługa rozbitej na kilka głosów jaźni Ulyssesa?
Czy psychologicznej, ciągnącej się przez całą fabułę gry między terapeutką a mordercą? A może to aura tajemniczej Wzgardliwej Grani –
malowniczej posiadłości Ulyssesa skrywającej wiele sekretów…

Mimo iż Nasaw nie ustrzegł się kilku błędów, Dziewczyny, których pożądał to thriller na wysokim poziomie.
Sposób prowadzenia narracji i wyłaniająca się z niej mroczna przeszłość Ulyssesa niosą z sobą niezwykłe pokłady talentu autora,
który mam nadzieję, zaowocuje w przyszłości równie dobrymi fabułami.

dziewczyny_ktorych_pozadal_72

 

Dodaj komentarz