„Bóg zabawek”, czyli kto jest prawdziwą zabawką.

Napisanie wciągającego, będącego spójną całością krótkiego opowiadania jest niełatwą sztuką. Tutaj każde zdanie ma znaczenie, każde słowo powinno być użyte we właściwym kontekście, a sama historia przedstawiona tak, by nie pozostawiać wrażenia, że jest tylko niekompletnym urywkiem większej wizji.

Roland Hensoldt w swoim opowiadaniu „Bóg zabawek” udowodnił, że pisanie ma we krwi i warto obserwować jego dalsze literackie poczynania. Tekst został dostrzeżony, zwyciężając w X edycji ogólnopolskiego konkursu Pigmalion Fantastyki – wyzwania literackiego, które od dziesięciu lat jest oceniane przez zawodowych pisarzy: Annę Kańtoch (m. in. Nagroda ESFS, pięć nagród im. Janusza A. Zajdla oraz Nagroda Literacka im. Jerzego Żuławskiego); Michała Cholewę (m. in. Nagroda Zajdla); Pawła Majka (m. in. dwie nagrody literackie im. Jerzego Żuławskiego). Opowiadanie, wraz z tekstami zwycięzców poprzednich edycji, zostało opublikowane w antologii „Pigmalion Fantastyki”, co zachęciło mnie – wielbicielkę fantastyki – do jego przeczytania.

Roland Hensoldt kreuje w „Bogu zabawek” obraz świata, w którym zabawki ożywają, nabierając tak właściwych ludziom cech jak zazdrość, strach, pasje. Stworzenia te wykształciły nawet własny system wierzeń, w którym mieszkający w chmurach Zabawkarz zadecyduje o dalszym losie ich mechanicznych dusz: dobre zabawki trafią do grzecznych dzieci, natomiast te złe powędrują na Wysypisko.

Opowiadanie pokazuje wydarzenia z życia zabawek na dwóch płaszczyznach: w teraźniejszości oraz na przestrzeni minionego roku. W pierwszej scenie obserwujemy jak mechaniczny Dinozaur i robot popełniają samobójstwo. Dinozaur nie rozumie własnego postępowania, zupełnie jakby coś innego kontrolowało jego ruchy. Na chwilę przed końcem mechaniczny zwierzak odzyskuje utracone wspomnienia.

Zwrócił zwierzakowi ukradzioną pamięć. Ostatni rok życia mignął mu jak flesz. Teraz już wiedział. To było okrutne. Ale też takie bezcelowe. Złe w czystej formie podłości. Zło bezinteresowne, bo i śmierć była bezinteresowna. Czemu?”

W kolejnej scenie przenosimy się do wydarzeń mających miejsce rok wcześniej. Robot Ted-999 stwierdza, że zobaczył przyszłość, w której on znika, a zastępuje go nowszy model. Po jakimś czasie wizja robota spełnia się, wprowadzając zamęt do ustabilizowanego życia zabawek. Dinozaur, będący do tej pory przywódcą, chroniący innych przed wybuchami złości Dziecka, wiedzący więcej od pozostałych o Zabawkarzu, dzięki kontaktom z „Pierwszym” tajemniczym prorokiem mieszkającym w Miejscu Zapomnienia, schodzi na dalszy plan. Robot T-1001 wprowadza nowy ład, imponuje innym zabawkom umiejętnością przepowiadania przyszłości i powoli zajmuje miejsce Dinozaura. Mechaniczny gad nie wierzy jednak w jego czyste intencje i postanawia go śledzić, napotykając po drodze wiele trudności i odkrywając reguły rządzące zabawkowym światem.

Warstwa językowa tekstu jest przyjemna w odbiorze. Kolejne zdania czyta się z łatwością, nie uświadczymy tutaj wciśniętych na siłę przydługich opisów, czy wybijających z rytmu błędów i powtórzeń. Autor sprawnie operuje słowem, rozbudzając dzięki temu wyobraźnię czytelnika.

Pośród bohaterów tak naprawdę na pierwszy plan wysuwa się dwójka: Dinozaur i robot T-1001, stojący po przeciwnych stronach barykady. Reszta zabawek stanowi dla nich tło, spośród którego wybija się jeszcze postać Misia, będącego cieniem dawnych czasów, kiedy zabawki były kochane i naprawiane.

Mogłoby się wydawać, że opowiadanie o zabawkach będzie bajką skierowaną do dzieci, jednak w przypadku „Boga zabawek” jest zupełnie inaczej. Gdy zdekonstruujemy wysuwającą się na pierwszy plan warstwę fantastyczną, odnajdziemy bardzo aktualne nawiązania do naszej rzeczywistości, w której technologia przejmuje stery, spłycając uczucia, potrzebę bliskości, skracając okres przydatności do minimum, wpędzając nas w ciągły wir poszukiwania nowych, lepszych gadżetów.

Warto zadać sobie pytanie: Kto tak naprawdę jest zabawką, a kto sterującym nią bogiem. Czy to jeszcze futurystyczna wizja, a może jednak ponura rzeczywistość, której mechanizmy nie są przez nas do końca dostrzegane?

Opowiadanie Rolanda Hensoldta jest bez wątpienia pozycją, której przeczytanie mogę polecić każdej osobie lubiącej fantastykę. Warto, by sięgnęli po nie rodzice wychowujący swoje dzieci, ponieważ może ono uświadomić im pewne niebezpieczeństwa. Sama chętnie przeczytałabym dłuższe rozwinięcie „Boga zabawek”, ponieważ pomysł był oryginalny, a jego wykonanie naprawdę dobre.

Za możliwość przeczytania opowiadania dziękuję Autorowi.

Ann

Dodaj komentarz