W niedzielny wieczór pokazem filmu „Grawitacja”, w reżyserii Cédrika Ido, zakończyła się w warszawskiej Kinotece kolejna edycja Festiwalu Filmów Afrykańskich AfryKamera. Przez 10 festiwalowych dni widzowie obejrzeli 36 filmów fabularnych, dokumentalnych i krótkometrażowych, odbywały się także koncerty, a w holu kinowym na parterze i pierwszym piętrze można było obejrzeć obrazy Afrokubańczyka Orlando Lazaro Ortegi oraz ilustracje Marty Baczewskiej-Ologele.

Na pewno dwa plusy tegorocznej imprezy to fakt, że większość pokazów odbywała się w sali nr 3 – zdecydowanie najlepszej sali Kinoteki (każdy, kto był na seansach w pozbawionych klimatyzacji salach 5 i 6 wie o czym piszę), oraz bardzo krótka czołówka festiwalowa. Bywalcy festiwali z pewnością znają realia – jeśli dzień w dzień ogląda się po kilka filmów, i każdy z nich poprzedza 10-minutowa ta sama zapowiedź, to na wspomnienie kolejnej robi się człowiekowi niedobrze. W tym roku nie dość, że filmy AfryKamery poprzedzała krótka czołówka, to ma dodatek okraszono ją bardzo ciekawym fragmentem muzycznym. Ów fragment pochodził z utworu „Bitumba” duetu Montparnasse Musique, który wystąpił w ramach festiwalu w klubie DZiK. „Bitumbę” zamieszczam na dole wpisu.

Za najlepszy film tegorocznej edycji uważam „Córkę grabarza” w reżyserii pochodzącego z Mogadiszu w Somalii Khadara Ayderusa Ahmeda. To opowieść o Guledzie (w tej roli świetny Omar Abdi), który pracuje jako grabarz w Dżibuti. Nędzny zarobek starcza na życie do momentu, kiedy jego żona Nasra (Yasmin Warsame) zachorowała na nerki. Uratować ją może jedynie operacja, ale koszt zabiegu jest bardzo duży. Guled robi wszystko, by nie stracić ukochanej. Ten poruszający i bardzo dobrze zagrany film może nie dorównywał poziomem zeszłorocznemu hitowi AfryKamery, czyli obrazowi „Lingui” Czadyjczyka Mahamata-Saleha Harouna, ale spokojnie mógłby być wyświetlany w kinach, bo ma szanse na sukces.

Jednak to nie filmy fabularne były najmocniejszym punktem 17. AfryKamery. W tym roku prym wiodły bardzo dobre dokumenty dotyczące muzyki. „Zaułek starszyzny” („Elder’s Corner”) nakręcił muzyk sceny klubowej Siji (Adesiji Awoyinka), który powrócił do Nigerii, gdzie się urodził, i odwiedził największe gwiazdy nigeryjskiej odmiany highlife’u oraz juju music, w tym trębacza E.C. Arinze (Eleazar Chukwuwetalu Arinzechukwu), megagwiazdora Chiefa Commandera Ebenezera Obeya (Ebenezer Remilekun Aremu Olasupo Obey-Fabiyi) czy siostry Taiwo i Kehinde Lijadu, znane jako Lijadu Sisters (w momencie nagrywania filmu żyła jeszcze Kehinde Lijadu). Obecny na warszawskim pokazie reżyser powiedział, że kręcenie filmu poszerzyło mu wiedzę z zakresu historii krajowej muzyki, ale także historii ogólnej Nigerii.
Z kolei w „Królach rumby” Peruwiańczyk Alan Brain Delgado przedstawił fenomen gatunku znanego jako soukous, czyli rumba kongijska. W latach 60., 70. i 80. XX w. to właśnie soukous był najpopularniejszym stylem słuchanym w całej Czarnej Afryce, od Senegalu po Mozambik. Nieważne, że większość Afrykanów nie znała języka lingala, w którym śpiewali wokaliści (w 90% mężczyźni, śpiewających pań było bardzo mało), liczył się rytm, głos wokalisty i nawiązanie do muzyki kubańskiej.

Trzecim filmem z serii dokumentów poświęconych afrykańskim artystom estrady była produkcja „Cesária Évora” w reżyserii Kabowerdyjki Any Sofii Fonseki, w którym znalazły się archiwalne fragmenty wywiadów i występów wielkiej diwy z Wysp Zielonego Przylądka okraszone wspomnieniami takich muzyków i wokalistów współpracujących z Cize, jak choćby goszczący w zeszłym roku na koncercie w Warszawie Miroca Paris. Co ciekawe, przez 94 min. filmu ani razu nie wspomniano nazwiska Elżbiety Sieradzińskiej, która w 2015 r. wydała opasłe tomiszcze poświęcone królowej morny i coladery, chwaląc się 10-letnią, zażyłą znajomością z Évorą i atakując każdego, w tym piszącego te słowa, kto w ową zażyłość nie uwierzył.

Podsumowując, kolejna AfryKamera, z nowymi twarzami, np. w postaci profesjonalnej Ramat Musy, znów pokazała wartościowe produkcje z Afryki, ale także Brazylii i Francji. Fani kina niemainstreamowego powinni być jak najbardziej usatysfakcjonowani. Apetyt na następną, przyszłoroczną edycję zaostrzony!

Ci, którzy z różnych względów nie mogli być w Warszawie, będą mogli obejrzeć AfryKamerę online w dn. 22.10-31.10.2022 r.

(na zdj. głównym kadr z filmu „Żona grabarza”, od lewej Kadar Abdoul-Aziz Ibrahim i Yasmin Warsame)

Dodaj komentarz