Od niedawna zauważyłam, że tak naprawdę w Polsce dominuje przede wszystkim pop. Oczywiście, że często można spotkać również rock czy disco polo, jednak mimo wszystko pierwsze miejsce bezapelacyjnie zajmuje właśnie ten gatunek. Na początku myślałam, że wynika to z otoczenia, w jakim się znajduję. W końcu szkoła, a w szczególności gimnazjum i liceum ma swoje trendy, któremu podporządkowuje się większość uczniów. Lecz od tamtego czasu miałam okazję zmienić swoje środowisko oraz poznać trochę lepiej inne i pod tym względem prawie nic się nie zmieniło. Nie zrozumcie mnie źle. Jest to tak samo dobry gatunek jak każdy inny. Chodzi o sam fakt. Gdy spotykam osobę, która jest prawdziwym fanem innej muzyki, jestem wprost zafascynowana. Najczęściej słyszę krytykę wobec innych utworów niż tych z telewizji lub popularnych stacji radiowych. Dlatego sama staram się w miarę możliwości pogłębić swoją wiedzę na temat odmiennych gatunków muzycznych. Przede wszystkim staram się być otwarta na te, które tak naprawdę pochodzą z niszy muzycznej. Moim zdaniem często to właśnie tam można znaleźć największe perełki.
Właśnie w taki sposób kilka lat temu trafiłam na folk metal. W pierwszej chwili pomyślałam sobie, że samo zestawienie tych dwóch słów brzmi przekomicznie, więc dlatego z chęcią sprawdziłam o co dokładnie chodzi. Byłam zachwycona, ponieważ naprawdę lubię metal, a jeszcze przy tym odniesienia do starej kultury i te rytmiczne wstawki zachwyciły mnie. Właśnie czegoś takiego potrzebowałam. Jednak dochodząc wreszcie do meritum, moje prawdziwe zamiłowanie do folk metalu zaczęło się, gdy poznałam zespół Leśne Licho. Od pierwszych nut ich muzyka przypadła mi do gustu, a słowa utworów oczarowały.
Historia zespołu rozpoczyna się w 2007 roku. Wtedy to Mikołaj Flis postanawia przekłuć swój pomysł na rzeczywistość. Członkowie byli zafascynowani magią lasu, starymi legendami, mitami i światem, gdzie panują inne zasady niż u nas. W wyniku ciężkiej pracy, pasji i również wielu zmian w 2016 roku zostaje wydana ich pierwsza płyta – „Pieśni Starego Lasu”. Jak pewnie się domyślicie to właśnie ona tak bardzo mnie zafascynowała i sprawiła, że z olbrzymią niecierpliwością czekałam na kolejny album.
Tak o to w 2017 roku na rynku pojawiają się „Żółte Kwiaty”. Bardzo mnie ucieszył ten fakt. Choć pojawił się również mały niepokój. W końcu wiele zespołów nie jest w stanie utrzymać wcześniejszego poziomu albo po prostu są zbyt pewni siebie. Na szczęście w tym przypadku nie było tak, a Leśne Licho wróciło z całą swoją mocą. Już pierwszy utwór wprowadza nas w magiczną krainę, a towarzyszą temu mocne uderzenia. Czego chcieć więcej?
Chyba największe wrażenie robi na mnie głos wokalistki – Agnieszki Grali. Dla mnie jest on wręcz bajeczny. Widać, że Agnieszka nie boi się wykorzystywać swoich strun głosowych w najróżniejszy sposób. Bardzo umiejętnie umie dopasować ton do melodii. Dzięki temu powstaje niezwykła mieszanka muzyczna. Wszystko razem wręcz idealnie się komponuje. I głos, i melodia oddzielnie brzmiałyby świetnie, a w połączeniu pobudzają wyobraźnię i są niezwykle przyjemne dla ucha. Oczywiście to wszystko zawdzięcza się również Oli Mrózek, która genialnie dociąga wszystko na ostatni guzik.
Zwrócę uwagę również na teksty, które pozornie wydają się bardzo proste. Jednak gdy się przysłuchać, to od razu widać, że jest coś w nich więcej. Owszem – łatwo je zapamiętać, mają pewnego rodzaju prostotę, lecz opowiadają historie, które mogą zawładnąć umysłem. Dają olbrzymie pole do popisu dla wyobraźni i pozwalają nam się przenieść pamięcią do odległych czasów, gdzie królowała mitologia słowiańska, nordycka, różnego rodzaju mity i legendy. Właśnie dlatego tak bardzo je cenię. Nigdy nie ograniczają naszych myśli, tylko delikatnie wskazują nam ścieżkę, którą powinniśmy podążać i bardzo dobitnie nam mówią, że to my kreujemy tę rzeczywistość. W pewnym momencie są to wręcz paradoksalne odczucia.
Plusem całego albumu muzycznego jest też fakt, że utwory są utrzymane w jednym klimacie, ale nie zlewają się w jedną całość, co powodowałoby, że tak naprawdę prawie każda piosenka brzmiałaby tak samo. Osobiście najbardziej go gustu przypadły mi żywiołowe „Jagódki” oraz refleksyjne i mroczne „Żywioły”. Choć nie będę ukrywać, że tytułowe „Żółte kwiaty” robią również olbrzymie wrażenie.
Melodie są bardzo dobrze dobrane do całych piosenek. W tle możemy usłyszeć oczywiście gitary, perkusję i klawisze. Nadają one metalowy charakter całej płycie i myślę, że między innymi to przyciąga wiele nowych słuchaczy. Jest to typowe połączenie, które zostało wykorzystane w bardzo nietypowy sposób.
„Żółte Kwiaty” okazały się fantastyczną kontynuacją kariery muzycznej Leśnego Licha. Dlatego z całego serca polecam wam zapoznanie się ogólnie z folk metalem i przede wszystkim zespołem, który jest wyjątkowy i jak widać nie boi się niczego. Co prawda to i tak „Pieśni Starego Lasu” zostaną moją ukochaną płytą, lecz w żaden sposób nie uwłacza to najnowszemu albumowi.