Wyobraźnia.

 

Główna bohaterka ma zwyczaj wyobrażania sobie różnych rzeczy. Gdy już raz coś wymyśli, nie może się oderwać od danej wizji.
Ona ją prześladuje. Bohaterce bardzo to utrudnia życie.
Powoduje, że rozstaje się z mężem. Pewnego razu bohaterka postanawia, że napisze powieść kryminalną.
Razem ze swoimi współpracownikami tworzy zbrodnię idealną. Wszyscy znają szczegóły, ale tylko ona mordercę. Wyobraźcie sobie,
jakie musi być ich zdziwienie, gdy jeszcze tego samego dnia ta właśnie zbrodnia zostaje popełniona. Przy ofierze policja znajduje pewny
notes, gdzie były zapisane wszystkie nielegalne interesy zabitego i jego znajomych. Na jaw wychodzą naprawdę niemiłe sprawy.
Teraz prawie każdy miał motyw.
Jak znaleźć mordercę, gdy wszyscy są podejrzani?
Czy bohaterka dobrze przewidziała zakończenie?
Tak naprawdę to jest moja pierwsza typowo kryminalna powieść. Oczywiście nie raz czytałam książki z wątkiem kryminalnym, ale nigdy takiej, gdzie ten wątek by dominował. Akurat ten kryminał poleciła mi znajoma mojej mamy. Stwierdziłam, że trzeba być otwartym na świat
i oderwać się, choć na chwilę od książek fantasy. Na początku obawiałam się trochę, że nie będę w stanie przystosować się do świata,
w którym odbywają się wydarzenia. Był to błąd, bo właśnie przez to początek okropnie mi się gmatwał. Jednak, gdy wgłębiam się w treść,
zaczęłam żyć powieścią. Nie żałuję, że postanowiłam przeczytać ten kryminał.
Jak pisałam wcześniej, nie jestem znawczynią tego gatunku. Lecz z recenzji, które czytałam, wnioskuję, że styl Chmielewskiej jest
niepowtarzalny. Nie znajdziemy tu momentów, które zapierają dech w piersiach. Nie przejdzie nas gęsia skórka. Nie będziemy się martwic
o los bohaterów. To nie tego typu książka. Tutaj będziemy tylko chcieli poznać mordercę. Znamy dokładnie grono osób, wśród których jest morderca. Bardzo mnie to przytłaczało, bo autorka pozwoliła, żebyśmy każdego z nich poznali jako przyjaciela.
Poznałam ich zwyczaje, problemy, aż nie chce się wierzyć, że ktoś mógł to zrobić naprawdę.
Jednak szokującą rzeczą był fakt, że nie byłam zdziwiona, gdy wreszcie dowiedziałam się, kto to zrobił. Brzmi to paradoksalnie.
Lecz poczułam się, jakbym była w ich wielkiej rodzinie. Ten człowiek to zrobił? Szkoda, że go zamkną. W końcu był jednym z nas –
takie miałam podejście.

 

Nie pomyślałabym, że kryminał może być tak dobrą komedią.

Ciągle się śmiałam. Można by powiedzieć, że kompletnie to nie pasuje do aury opowieści. Jedna śmiech razem ze zwłokami był całkowicie na miejscu. Głupio to brzmi, ale właśnie tak było.
Pewnym manewrem Chmielewskiej była główna bohaterka, a była nią właśnie sama autorka. Świetnie to komponowało z narracją
pierwszoosobową. Nadało powieści „swojskiego” klimatu.
Dobrze, ale jak to ja muszę trochę ponarzekać. Inaczej byłoby nudno. Książka była niezwykle chaotyczna. Widać, że taki był zamiar autorki. Aczkolwiek ja się po prostu gubiłam. Zdaję sobie sprawę, że to wynika z faktu niezbyt dobrej znajomości tego typu książek. Jednak okropnie duża ilość imion, gdy ja jeszcze nie mam pamięci do takich rzeczy, bardzo mąciła mi w głowie. Każdy miał jakieś tajemnice.
Trudno było mi to wszystko przyporządkować i jakoś ze sobą połączyć.
W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy to nie jest prawdziwa historia. Wydaje się to mało prawdopodobne, ale jakiś promyk
nadziei jest. Jeśli lubicie kryminały i śmiech, jak najbardziej polecam Wam tę książkę. Czyta się ją szybko i przyjemnie.
Akurat na jeden, góra dwa wieczory.
Wszyscy jesteśmy podejrzani
 

Dodaj komentarz