Jacquelin poświęciła swoje marzenia, aby nie rozstawać się ze swoim chłopakiem. Zrezygnowała z muzyki i pojechała za nim do collegu,
aby studiować ekonomię. Jednak nawet w najgorszych koszmarach nie przypuszczała, że wystarczą dwa miesiące, aby wszystko się rozpadło, ponieważ Brad chce się wyszaleć. Teraz dziewczyna została sama, a wspólni znajomi traktują ją jak powietrze. Gdyby tego było mało.
Jeden ze znajomych, ze studenckiego bractwa, byłego chłopaka dziewczyny nagle atakuje ją na parkingu.
Na szczęście kończy się na ogromnym strachu, a wszystko dzięki nieznajomemu, który przypadkowo znalazł się we właściwym miejscu
w odpowiednim czasie.
Dziewczyna po tym wszystkim jest w lekkim szoku, dlatego pozwala, choć z oporami, nieznajomemu odwieźć się do domu.
Niestety szybko okazuje się, że jej prześladowca wcale nie ma ochoty zostawić jej w spokoju.
Za radą przyjaciółki wybiera się na kurs samoobrony.

Jacqueline nie przypuszcza jednak, że tamtej feralnej nocy zostało zapoczątkowane coś, co ciężko będzie zatrzymać.
Do jakiego punktu doprowadzi to Jacqueline i jaką rolę w jej życiu odegra wybawca z tamtej feralnej nocy – Lucas.

Tak blisko…, autorstwa Tammary Webber, jest tomem otwierającym serię noszącą tytuł Kontury serca.

Szczerze mówiąc, teraz gdy jestem już po lekturze tej powieści, mam wobec niej dość mieszane uczucia i jakoś nie potrafię składnie „ubrać” tego w słowa. Wszystko dlatego, że z jednej strony jestem zachwycona wątkiem miłosnym? Romantycznym? Zresztą, jak zwał tak zwał.
Najważniejsze, iż Webber naprawdę postarała się i zaserwowała nam coś do bólu realnego i emocjonalnego.
Wszystkie uczucia targające bohaterami, niezależnie czy te dobre, czy też złe, zostały pokazane z dużą dokładnością, dzięki czemu nie ma żadnego problemu z wczuciem się w całą historię.
Jednak to, co jest najważniejsze, nic nie dzieje się ot, tak… od pierwszego wejrzenia. Na to, aby wszystko się rozwinęło i znalazło zakończenie, potrzeba czasu.

Bardzo przypadła mi do gustu również sama kreacja bohaterów. Żaden z nich nie jest sztuczny lub nazbyt przesłodzony.
Autorka postarała się, aby zarówno Lucas, jak i sama Jacqueline, posiadali zarówno wady, jak i zalety.
Są po prostu normalni, tak jak każdy z nas, a co za tym idzie, łatwo ich polubić. Spokojnie można się również z nimi utożsamiać
lub wyobrazić, że to prawdziwi ludzie, którzy żyją sobie gdzieś tam w świecie i być może przezywają coś na kształt wydarzeń przedstawionych na kartach Tak blisko… przez Tammarę Webber.

Co mi się więc nie podobało? Chodzi przede wszystkim o narrację pierwszoosobową z punktu widzenia protagonistki.
Ją samą nawet polubiłam, jednak zupełnie inaczej ma się to do tego, w jaki sposób ukazuje nam wszystkie wydarzenia, w jakich przychodzi brać jej udział.
Jak dla mnie, z wyjątkiem scen z udziałem Lucasa, wszystko wydawało się mdłe i nijakie. Zupełnie jakby było to zwykły zapychacz pomiędzy
tymi najważniejszymi sytuacjami.

Mimo wszystko Tak blisko…

to naprawdę fajna i odprężająca historia. Idealna na te długie i zimne wieczory. Polecam!

tb

 

Dodaj komentarz