Informacja ukrywana przez tyle lat nareszcie została ujawniona.

Teraz tysiące ludzi zna prawdę, która przez wiele pokoleń była ukrywana. Jednak niestety prowadzi to tylko do większego rozłamu.
Niektórzy chcą pozostawić system frakcyjny, inni chcą zniszczyć frakcje i zataić istnienie innego świata poza ich miastem.
Dlatego właśnie powstaje ugrupowanie, które zwie się Wiernymi.
Pragną oni przywrócić frakcje i poznać świat za płotem. Po wielu kłótniach i planach siódemka osób udaje się za granice miasta.
Co ich tam czeka?
Czy cała prawda została ujawniona w nagraniu?
O co toczy się wojna?

Dobre wspomnienia mam wyłącznie po „Niezgodnej”. „Zbuntowana” nie podbiła mojego serca,jednakże bardzo dobrze mi się ją czytało. Nie wiedziałam, czego się spodziewać po „Wiernej”. Czy znowu poczuję klimat tak dobrze utrzymywany w „Niezgodnej”, a może pojawi się naiwność ze „Zbuntowanej”?
Miałam wiele obaw co do zakończenia serii. Niestety okazały się one całkowicie uzasadnione.

Zacznę od tego, że zmienia się narracja. Teraz nie widzimy świata wyłącznie oczami Tris.
Pojawia się też narracja z punktu widzenia Tobiasa. Pewnie wiele osób z tego się ucieszy, jednak mnie ten fakt przybił. Ta postać była zawsze dla mnie wyjątkowa i tajemnicza. Uwielbiałam ją obserwować z boku i razem z Tris próbować rozszyfrować. Teraz miałam szansę ujrzeć jego uczucia i sposób myślenia. Nie urzekł mnie on, wręcz zniechęcił. W dodatku przez całą książkę musiałam walczyć z myleniem postaci.
Rozdziały są krótkie i zawsze opatrzone na początku opisem „Tris” lub „Tobias”. Niestety to nie pomogło mi odróżnić, o kim teraz czytam. Czasami zdarzało się, że czytałam przemyślenia Tris, a tymczasem były to rozważania Tobiasa. Bardzo mnie to denerwowało, gdyż były tak bardzo do siebie podobne. Gdyby może jeszcze była narracja trzecioosobowa, łatwiej byłoby mi się odnaleźć w zapiskach. Na tym polu bardzo się zawiodłam.

Kolejną rzeczą jest styl autorki. Dla mnie w tej książce okazał się masakryczny. Jeśli czytaliście poprzednie części, to wiecie, że styl i język są naprawdę proste. Tutaj to była mieszanina. Wszystkie odczucia, emocje były opisywane bardzo prosto i nawet przyjemnie.
Jednak gdy wchodziły sprawy naukowe, nagle wszystko się gmatwało. Często musiałam wracać, żeby przeczytać jakiś akapit, ponieważ przyzwyczajona do łatwych i prostych sformułowań, dekoncentrowałam się, czytając skomplikowane tezy. W dodatku, gdy już zrozumiałam, o co chodziło autorce w tym akapicie, miałam wrażenie, że to „masło maślane” albo jedno zdanie zapisane niepotrzebnie w dziesięciu.
Wyjątkowo mnie to irytowało. Nienawidzę nagłych zmian w języku. Wyznaję zasadę, że powieść powinna być cała napisana lekko lub w całości językiem literackim i barwnym. A tutaj wystąpiła kompletna mieszanka.

Niestety nie wciągnęłam się też w fabułę. Czasami miałam ochotę odłożyć książkę i już nigdy po nią nie sięgać. Przeczytanie jej zajęło mi dużo czasu. Poczułam ulgę, gdy odłożyłam przeczytaną książkę. Bardzo nad tym ubolewam, bo w powieści było wiele wzruszających i przerażających chwil, a ja nie umiałam ich docenić. Bohaterowie ginęli, a ja przyjmowałam tę wiadomość, jakby to nic nie znaczyło, było całkowicienormalne. Jednak to mogę zrzucić na znajomość niektórych wydarzeń. Moje koleżanki zadbały o to, żebym przed przeczytaniem książki dobrze znała koniec.

Tak naprawdę jedyną pozytywną cechą, jaką umiem znaleźć, jest znaczenie tej książki. Pod wszystkimi wadami kryją się rzeczy, które często są niedostrzegane. Cała powieść sprawiła, że bardziej zaczęłam obserwować swoje społeczeństwo. Te wszystkie straszne wydarzenia, które zdarzyły się w tym miejscu, skłoniły mnie do refleksji. I to naprawdę doceniam.

Cała seria „Niezgodnej” niestety nie podbiła mojego serca. Czytało się ją miło, jednak na wielu polach czułam się zawiedziona.
Nie będę jej polecać, choć odradzać też nie. W ostatnim czasie do księgarni weszła książka „Cztery”, która opowiada o życiu Tobiasa przed dołączeniem do Nieustraszoności. Większość z Was zna moje podejście do tego typu dodatków. Uważam, że są one tworzone tylko w celach finansowych. Jednak mimo mojego zdania i raczej niechęci do tej nowej powieści, mam zamiar ją przeczytać. Jak pisałam wcześniej, Tobias od początku mnie fascynował. Wracając do „Wiernej”-uważam, że jeśli czytaliście dwie pierwsze części ,powinniście dokończy tę trylogię.
Może Was nie zachwyci, jednak da nowy wizerunek na wcześniejsze wydarzenia.

Wierna

Dodaj komentarz