Diaboliczna intryga z wielką sztuką w tle
Znany kreator mody Herro przegrywa aukcję dwóch obrazów z końca XVI wieku autorstwa holenderskiego malarza van der Hoesa. Wkrótce otrzymuje zaproszenie od zwyciężczyni aukcji, tajemniczej Larfy d’Arras, która proponuje mu bezterminową dzierżawę obrazów w zamian za podpisanie pewnej umowy. Od tej chwili Herro zaczyna przygotowywać pokazy, które okazują się zbyt kontrowersyjne nawet dla tolerancyjnego świata mody… Perwersyjna relacja, jaka połączy tych dwojga, stanie się kanwą historii z pogranicza sztuki, erotyki, mody i powieści sensacyjnej. Kim okaże się ekscentryczna Larfa d’Arras? Jaką tajemnicę kryje seria niedokończonych portretów z XVI wieku? Kto tak naprawdę stoi za tą diaboliczną intrygą?
Pierwsze co przyciągnęło mnie do tej książki, to właśnie pierwsze zdanie opisu. Spodziewałam się powieści na miarę Dana Browna oraz bohatera wypisz wymaluj niczym Robert Langdon. Czy dostałam to czego się spodziewałam?
„Nie bez powodu
Larfa zwróciła uwagę na korelację między
wyrafinowaniem ubioru i skłonnością do grzechu.”
Dzień staje się coraz krótszy, a wieczory coraz dłuższe. To idealny powód do tego, żeby po powrocie z pracy/ studiów wziąć pod pachę puchaty kocyk, zaparzyć ulubionej herbaty, kawy czy kakao (choć do tej książki polecam głównie wino czerwone, wytrawne), wyciągnąć ze skrytki coś na ząb i usiąść w wygodnym fotelu. Jeśli jesteście miłośnikami kryminału, rozwiązywania zagadek niczym legendarny Sherlock Holmes, czy wątków erotycznych, to książka „Perveriada” autorstwa Jana Jamińskiego na pewno Wam się spodoba.
Naszą przygodę z „Perveriadą” rozpoczynamy w Paryżu, kiedy to popularny kreator mody zostaje zaproszony do domu Larfy f’Arras. Kobieta zaprosiła go tuż po tym, jak wygrała licytację dwóch obrazów – „Kusicielki” i „Wybranka”, na aukcji. Herro przyjmuje zaproszenie zwyciężczyni i po krótkiej rozmowie dostaje propozycję, od której rozpoczyna się cała historia, która ma wątki kryminalne, romansu, erotyki, sztuki oraz pokazów mody.
Przez całą historię, która opiera się na dwóch torach, a mianowicie zagadki niedokończonych portretów z szesnastego wieku oraz romans trzech kobiet z Herro, towarzyszą nam elementy powiązane ze sztuką. Są to obrazy, pokazy, projekty, a nawet rozmowy na temat architektury lub książek.
O tyle, o ile wciągnął mnie wątek dochodzenia w sprawie obrazów, odkrywanie ich powiązań i szukania odpowiedzi, tak wątek miłosny, kiedy to trzy kobiety toczą potyczkę o projektanta mody, wydawał mi się po prostu śmieszny. Sam Herro zastrzegał się, że nie zdradzi swojej żony, z czasem ulega seksownej Larfie. Natomiast wpatrzona w pracodawce Stella, wykosztowuje się na ubrania trunki, aby tylko zwrócić swoją uwagę projektanta.
Podobały mi się również fragmenty opisujące pokazy mody. Z chęcią obejrzałabym takie na żywo, jednak ubrać, zapewne tak bym się nie ubrała.
„ Szybko przekonali się, że wprowadzono ich w błąd.
Złudzenie biustonosza i stringów wywołały odpowiednio ułożone na ciele mięsaki.
Część publiczności odetchnęła z ulgą,
uznając to za akt inaugurujący pokaz bielizny i sugestię,
że modelki nie były autentycznie chore.”
Czy sam tytuł coś oznacza? Szczerze przyznam, że pierwsze co to wpisałam do tłumacza dziwny tytuł, którego do dzisiaj nie potrafię wymówić. Czy trafiłam w punkt? Tego nie wiem, lecz wyskoczyły mi dwa znaczenia, obydwa z języka hiszpańskiego:
1) zboczone
2) zdemoralizowany
Po skończeniu lektury śmiało mogę powiedzieć, że oba tłumaczenia pasują idealnie, choć pod kątem jednej z głównych postaci, to skłaniałabym się do drugiego określenia.
W książce mamy do czynienia z dużą ilością niejednoznacznych bohaterów, których poznajemy z toczącym się wątkiem fabularnym. Już po pierwszych stronach mamy bohaterów takich jak: pewna siebie i seksowna Larfa d’Arres, oraz projektanta mody Herro. Później dołączają kolejni, aż tworzy nam się pełen skład. Owszem każdy jest inny i każdego czytelnik lubi na swój sposób lub nie lubi, a także są takie postacie, które są mu obojętne.
„ – Bo jesteś wypalonym artystą, który chce znowu poczuć się młodo,
poczuć pasję, która wyniosła go na szczyt.
Stałeś się podstarzałym amantem, który nawet nie ma odwagi, by zdradzić żonę.”
Jednym z głównych postaci jest Herro. Pięćdziesięciopięcioletni kreator mody, którego poznajemy już na pierwszych stronach powieści jest jedną z głównych postaci, którą śledzimy przez całą powieść. Dowiadujemy się również, że przed spotkaniem Larfy, był wypalonym artystą, jednak towarzysząc mu podczas historii, zauważamy jego powrót w łaski, kiedy to projektuje i ukazuje coraz to nowsze pokazy mody, które budzą wiele sprzecznych odczuć od zachwytu po oburzenie. Jest żonaty z dawną modelką Miriam i ma z nią dwójkę synów.
Im dokładniej poznawałam postać projektanta, tym bardziej nim gardziłam. Wpierw wzbraniał się przed zdradą żony. Zastrzegał się, że jeśli tylko odczyta jakieś sygnały to spasuje, ale to mu nie przeszkodziło w bezwstydnym cytowaniu napisanych przez jego żonę wierszy, kobiecie, która ewidentnie miała na niego ochotę. Kolejna scena, kiedy jedzie odwiedzić syna i znajduje nieżyjącą staruszkę w kościele. Co zrobiłby normalny i współczujący człowiek? Zawiadomił kogoś, ale ten pan odchodzi dosłownie wzruszając ramionami.
Pan Jamiński doskonale wskazuje tu na charakter ludzi, którzy żyją na piedestale. Bezwstydne i bezduszne istoty, które mają na uwadze jedynie swoje cele.
„Teraz przyglądał się Larfie z bezwstydną wnikliwością.
Wyraźne kości policzkowe i wysunięta dolna szczęka
lekko zaburzały idealne proporcje twarzy,
a czarne, długie włosy nadawały smukłości.”
Postacią, która mnie zaintrygowała od pierwszego pojawienia była Larfa d’ Arras. O samej postaci autor na początku powieści zdradza nam niewiele. Dzięki jej charakterowi wiemy, że kobieta dąży do tego czego pragnie i zawsze osiąga wybrany przez siebie cel. Informacje na jej temat są dawkowane czytelnikowi.
Sam Herro określa ją mianem sadystki, kobiety, która potrafi zrobić z czyjegoś życia piekło, co jednocześnie daje czytelnikowi do myślenia, czy aby Herro nie podpisał cyrografu z diablicą. Natomiast ja bardzo polubiłam tę bohaterkę. Nie jest jednym z manekinów, które tworzą autorzy, a wręcz przeciwnie pan Jamiński stworzył postać wielowarstwową, których to czytelnik nie potrafi na pierwszy rzut oka przeniknąć. Takie postacie właśnie lubię i dzięki Larfie ta powieść miała według mnie niepowtarzalny charakter. Przebierając nogami, czekałam na kolejne jej tajemnice.
I ostatnią z postaci, o których wspomnę jest wynajęta przez Herro konserwatorka sztuki Stella Jacobsen. Tutaj czułam wiele sprzeczności, gdyż związany wątek fabularny z tą postacią bardzo mnie ciekawi, jednak sama bohaterka w pewnych momentach tak mnie denerwowała, że aż w środku mnie skręcało. Nie jest źle wykreowaną postacią, wręcz przeciwnie. Nie przypadłyśmy sobie z nią do gustu poprzez jej charakter. Jednak ciekawość zwyciężała i pochłaniałam jej fragmenty naprawdę szybko właśnie ze względu na wątek detektywistyczny obrazów.
„ – Wyrwij tę kartkę słów przemocą splecionych w wiersz.
Jeżeli potrafisz, zgnieć ją mocno, aż wytłoczysz w niej kamień.
Ciśnij nim o ziemię lub niebo.”
Styl powieści naprawdę na najwyższym poziomie, dzięki czemu czyta się szybko, jednak trafiły się momenty, kiedy aż mnie skręcało w środku. Nie wiem czy był to zabieg celowy, czy też akurat tu autorowi ręka zadrgała, ale w momencie kiedy kończyła się jedna scena związana ze śledztwem obrazów, nagle autor przechodził do wątków, w których bohaterowie gdybali i filozofowali. Przeżywałam wtedy katusze. W końcu chciałam dowiedzieć się co kryją dzieła sztuki. Moim zdaniem ten zabieg trochę spowalniał akcję, co wybijało mnie z rytmu opowieści.
Kolejna sprawa – kobieta, która czegoś pragnie to to zdobędzie. Autor dobitnie w tekście pokazuje, że płeć piękna zawsze dopnie swego, jak nie groźbami, to grami, jak nie grami to buzią, a jak już ładna buzia nie pomoże, no to panie sięgają po ostateczną broń, jaką jest kupczenie swoim ciałem i choć żadna z bohaterek nie jest kobietą lekkich obyczajów, nie raz w fabule mamy do czynienia z „rozkładaniem nóg” przez bohaterki, a szczególnie jedną mam na myśli – zatrudnioną przez Herro Stellę.
„ – Łatwiej cisnąć kamieniem o ziemię niż o niebo.
Na tym polega przewaga tego, co realne i bliskie,
nad tym, co wyobrażone i odległe.”
Cała książka jest podzielona na jedenaście części, które niczym akty dzielą powieść. Uwieńczeniem historii jest epitafium, które już po samej nazwie każe się zastanowić czytelnikowi kto umrze? Niestety tego nie zdradzę, musicie sięgnąć po książkę i przekonać się kto opuści grono bohaterów. A może nikt nie zginie? O tym musicie przekonać się sami.
Podsumowując, nie było to, to samo co w przypadku Roberta Langdona, jednak pomimo niektórych scen hamujących akcję, „Perveriadę” czytało się naprawdę przyjemnie, szczególnie śledząc wątek dotyczący zagadki obrazów.