Na Mroczną wieżę specjalnie nie czekałem. Jednak mimo to, po słabym otwarciu miesiąca przez „Valerian i Miasto Tysiąca Planet” miałem cień nadziei, że film Nikolaja Arcela okaże się chociaż ciut lepszy. Tak, wiem, recenzje bynajmniej na to nie wskazywały, ale pomyślałem – przecież zawszę warto przekonać się samemu… Tylko że nie. Nie warto. Znacie takie filmy, przy których oglądaniu od pierwszej do ostatniej sceny zadajecie sobie pytanie, jakim cudem ktoś dopuścił ten shit do światowej dystrybucji? Mroczna wieża to jeden z takich filmów. Pewne zagadki zostaną pewnie niewyjaśnione i możemy tylko przypuszczać, co kierowało ludźmi odpowiedzialnymi za tą produkcję. Ja natomiast postaram się wyjaśnić skąd we mnie taka gorycz i dlaczego adaptacja fantastycznej sagi Mistrza Horroru, nie powinna być waszym pierwszym wyborem przy przeglądaniu kinowego repertuaru…

Mroczna wieża (2017)

Głównym bohaterem filmu Arcela jest Jake Chambers. Młody, przeżywający śmierć ojca chłopak od dłuższego czasu miewa wizje, w których tzw. Człowiek w czerni próbuję zniszczyć pewną wieżę, a tajemniczy, czarnoskóry rewolwerowiec Roland, za wszelką cenę próbuje mu w tym przeszkodzić. Chociaż wszyscy dookoła, włącznie z jego mamą i terapeutą, bagatelizują ich znaczenie winę zrzucając na traumę związaną z bólem po stracie ukochanego taty, Jake bierze je jak najbardziej na serio. I tak szukając tropów i dowodów na istnienie świata ze swoich sennych koszmarów oraz podążając za zauważonymi wskazówkami, w efekcie trafia na portal, który przenosi go do innego świata. Świata, w którym spotyka jednego z bohaterów swoich wizji…

Lista problemów, jakie mam z Mroczną wieżą jest naprawdę długa, dlatego aby oszczędzić wam śmiertelnej dawki jadu i goryczy, ograniczę się do tych elementów filmu, które przeszkadzały mi najbardziej. Zacznijmy więc od tego najważniejszego, czyli fabuły…

Mroczna wieża (2017)

Ta jest niestety kompletnie miałka i naiwna. Pomysł producentów, aby z 8-tomowej sagi Kinga zrobić jeden film, okazał się nie tylko chybiony, co wręcz destrukcyjny. Wystarczy tylko powiedzieć, że zarys fabuły, który przytoczyłem Wam dwa akapity wyżej, jest w zasadzie wszystkim, co o tym filmie musicie wiedzieć i równocześnie niemal wszystkim, czego w tym filmie się dowiecie. Bogate fantastyczne uniwersum, które stworzył Mistrz Horroru zostało po prostu ograniczone do minimum. Nigdy nie zrozumiem takiego zmarnowania potencjału. Niestety, tyczy się to również postaci, czym zmierzamy do kolejnego problemu, czyli bohaterów…

 

Myślicie, że o nich dowiecie się czegoś więcej? Gdzież tam. Najlepiej zarysowaną postacią wydaje się Jake, o którym dowiadujemy się względnie najwięcej. Kim jest jednak Roland a tym bardziej magnetyczny anMroczna wieża (2017)tagonista Człowiek w czerni, wiemy niewiele albo nic. Jeszcze o ile w przypadku bohatera granego przez Idrisa Elby, wiele możemy wyczytać między wierszami, to postać Matthew McConaughey’a jest kompletną zagadką. Skąd się wziął, czy jest więcej takich jak on, kim był i skąd wzięła się w nim motywacja do robienia tego, co robi… poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale to chyba dość ważne informacje w kontekście bohatera negatywnego? I nie zrozumcie mnie źle, ja winy nie szukałbym po stronie aktorów, bo zarówno McConaughey jak i Elba starają się wykrzesać ze swoich postaci ile się da. Niestety, ich wysiłki choć widoczne, są mocno ograniczone żenującym scenariuszem, który po macoszemu traktuje nie tylko uniwersum  i fabułę Mrocznej wieży, ale i bohaterów właśnie. W taki sposób otrzymujemy teatrzyk bezosobowych, plastikowych, niezrozumiałych i zachowujących się często irracjonalnie bohaterów, umieszczonych w dennej i pozbawionej jakichkolwiek emocji akcji… mam mówić więcej?

Mroczna wieża (2017)

Jedyne za co można pochwalić film Arcela to muzyka, zdjęcia i przyzwoita realizacja. Efekty specjalne nie rażą w oczy i nie trącą efekciarstwem czy tandetą, a kompozycje znanego ze soundtracku do „Mad Maxa: Na drodze gniewu” Junkie XL, dobrze współgra z obrazem. Szkoda tylko, że ów obraz jest taki żenujący…

I tak na koniec dodam jedno. Słowo 'nudny’ w przypadku tej produkcji, to nad wyraz delikatny i dyplomatyczny eufemizm…

 

źródło zdjęć: imbd.com

Mroczna wieża recenzja filmu

Dodaj komentarz