O Karlu Ove Knausgårdzie już można mówić jako o klasyku, pisarzu, który na trwałe wpisze się w europejską i z pewnością światową świadomość literacką.

Jego obszerny cykl powieściowy – słusznie okrzyknięty wydarzeniem literackim ostatnich lat – wpasowuje się w tradycję wielkich skandynawskich autobiografii. Jednak Knausgård wychodzi na przekór tym, z których spuścizny czerpie – „Moja walka. Księga 1” to zapis codzienności w jej najbanalniejszej formie, reminiscencji doświadczonego życiem mężczyzny w średnim wieku, dla którego drobiazgowy opis sprzątania zapaskudzonego przez ojca-pijaka domu czy kolejnych etapów przygotowywania obiadu stoi na równi z refleksjami na temat istoty literatury, sztuki i filozofii. Punktem wyjścia autorskich rozważań jest bowiem fakt śmierci ojca, bądź co bądź traumatyczne przeżycie, zanurzony do granic możliwości w leniwie toczących się, powszednich sprawach, podniesionych tu do rangi narracyjnego rdzenia, środka, za pomocą którego norweski pisarz buduje monumentalną prozę.

Powieść otwierająca cykl „Moja walka” to przede wszystkim nostalgiczny powrót w czasy wczesnej i późnej młodości Knausgårda. Autor wczuwa się tu w rolę narratora; Pisarz Knausgård ustami Knausgårda narratora skutecznie zaciera w oczach czytelnika granicę między „ja” literackim a podmiotem rzeczywistym. Ma on świadomość, że aby wytworzyć klimat autentyczności swojej opowieści, musi sięgnąć nie tylko po poetykę wyznania, ale przede wszystkim po podkreślenia, punktowania i obnażania konwencjonalności literatury. Sama próba opowieści nie wystarcza Knausgårdowi – „Moja walka” to świadectwo zwalczania fikcji fikcją, a chęć zbliżenia się do „życia” (co jest jego założeniem w cyklu) zasadza się na demaskowaniu literackich sztuczek. Ów postulat widać przede wszystkim w dążeniu autora do osiągnięcia efektu przezroczystości językowej i jednoczesnego łamania jej autotematycznymi wstawkami. Wpływa to na niezwykłą klarowność stylu bez fajerwerków, gier słownych, metaforyzacji itp.

Kontrapunktem dla walki o autonomię „ja” narratora jest tematyka tanatyczna. Analizowana z różnych perspektyw śmierć ojca to rdzeń „Mojej walki”. W tych refleksjach udało się Knausgårdowi coś szczególnego – udało się w sposób osobisty, intymny, a przy tym beznamiętny oddać istotny związek między miłością a nienawiścią do ojca, między pragnieniem akceptacji z jego strony a pragnieniem jego śmierci, związek między traumą a radością z powodu jego odejścia. Drugą płaszczyzną w walce o wybicie się na podmiotową niezależność jest płaszczyzna zmagań z codziennością. Drobiazgowe opisy pospolitych przedmiotów oraz prozaicznych zajęć (sprzątanie, gotowanie, zakupy) stanowią z jednej strony próbę nadania sensu najdrobniejszym szczegółom i czynnościom, z drugiej – obrazują powolne pochłanianie narratora przez codzienność. Opisując w narracji pierwszoosobowej dzieciństwo, dorastanie, relacje z rodzicami, pierwszą miłość, pierwszy seks i pierwsze rozczarowania autor pokazuje wielowymiarowość i doniosłość powszednich zmagań w procesie kształtowania własnego „ja”.

Co interesujące, ten wyzierający z każdej strony „Mojej walki” codzienny bój wspomaga jeszcze inną batalię – walkę o wielkość twórcy. Knausgård nie tylko narzuca odbiorcy określone sposoby czytania swojej powieści, ale także przemyca, niby ukradkiem, nazwiska twórców i badaczy, które powinny być pomocne przy interpretacji „Mojej walki” – tak więc na jej kartach pojawia się Olav Hauge, Julia Kristeva czy Jaques Lacan. Powoływanie się i mierzenie z rozmaitymi wielkimi nazwiskami jest metodą zdobywania silnej pozycji przez autora, przejmowania jej niejako od tych, których się przywołało. Knausgård to egocentryk; bez ogródek przyznaje, że jego zamiarem jest stworzenie czegoś wielkiego i wyjątkowego i jednocześnie zamieszcza to wyznanie w książce, która jest pomyślana jako to wielkie dzieło.

Knausgard_Moja walka_t1_m__


Dodaj komentarz