Macie przed sobą książkę, która jest dość dziwnym tworem. Kupując ją, nie do końca byłam świadoma, co w sobie zawiera. Teraz, po jej lekturze, zastanawiam się co napisać, żeby dobrze oddać swoje wrażenia.
Amelia budzi się w domu, który został jej podarowany przez nieznajomego T. Jest to urocza kamienica, w małym miasteczku, w którym dziewczyna nigdy wcześniej nie była. A przynajmniej nie pamięta… zresztą Amelia niczego nie pamięta. Ledwie tydzień temu obudziła się w szpitalu po napadzie. Dziewczyna całkowicie straciła pamięć, nawet imienia nie jest pewna. Na kartce, którą przy niej znaleziono, widniało to imię i parę słów od tajemniczego T, który informował ją o kamienicy. Dziewczyna już pierwszego dnia pobytu w Zabajce budzi zaciekawienie, swoim zachowaniem jednych gorszy, drugich do siebie przyciąga. Amelia poznaje lokalną władzę dość szybko, poznaje również inne osoby i powoli zaczyna się zadomawiać w nowym, nieznanym miejscu.
„Kawiarenka…” to pięknie wydana książka, okładka przyciąga wzrok i zachęca po sięgnięcia po ten tytuł. Mamy historię młodej, zagubionej dziewczyny. Dlaczego więc napisałam, że ta książka jest dziwna. Ano dlatego, że tak naprawdę większość treści zajmują przepisy, najróżniejsze przepisy: lizaki, krówki, karmelki, wafle, musy owocowe, drożdżówki, ciasteczka, tarteletki, domowe placki, torty, suflety, serniki i babki. Jest w czym wybierać, jeśli lubicie piec, gotować, albo chcecie się tego nauczyć, to przepisy zawarte w tej książce zdecydowanie ułatwią Wam życie, zachęcą do nowych eksperymentów, a bardzo często pokażą, że wystarczy odrobinę dobrych chęci, żeby stworzyć coś niezwykłego. Niektóre przepisy są szalenie łatwe i można je zrobić szybko, na pewno też będą udane.
Sama historia, o której wspominałam wyżej jest bardziej uzupełnieniem Książki Kucharskiej, która zajmuje większość stron. Mamy tu cztery rozdziały, które wprowadzają nas w świat Amelii i przedzielone są trzema dużymi częściami przepisów, każda z nich zawiera inne gatunki wypieków, od małych form cukierniczych po ciasta i torty.
Trudno mi ocenić ten tytuł – powieść jest za krótka, żebym mogła cokolwiek więcej o niej napisać, poznajemy dopiero bohaterów, autorka daje nam do zrozumienia, że przeżywają oni różne traumy i tragedie, ale jednocześnie Zabajka jest takim cichym, małym i spokojnym miasteczkiem, w którym ludzie odnajdują szczęście i spokój. Część z przepisami – tutaj mogę napisać więcej. Uwielbiam piec, słodkości są moją pasją, choć dopiero stawiam pierwsze kroki w tej dziedzinie, dlatego przepisy, które znajdują się w tej książce, są dla mnie bardzo interesujące i inspirujące. Wpadło mi w oko już parę, które przy najbliższej okazji będę musiała wykorzystać. Niektóre z nich przyrządza się naprawdę w parę- parenaście minut i są prościutke, a jednocześnie wydają się świetne 🙂
Na okładce znajduje się informacja, że kolejny tom przygód Amelii na pewno się pojawi. Ciekawa jestem, co tym razem autorka zaserwuje czytelnikom, czy w kolejnym tomie również będą przepisy, czy będzie ich tak dużo? Na pewno, kiedy książka zostanie wydana, sięgnę po nią, żeby się o tym przekonać.
Tym razem nie będę wystawiać oceny, bo nie do końca ten tytuł się do tego nadaje, z oczywistych względów. Lubicie gotować, poznawać nowe przepisy? Ta książka jest z pewnością dla Was.