„Cień wiatru” jest jedyną książką, od której mogłam zacząć swoją przygodę na tym portalu.

Może tak jak Daniel Sempere, który wierzył, że tylko pióro Montblanc Mesisterstuck może zapewnić mu udany start literacki, tak ja naiwnie jestem przekonana, że recenzja powieści Carlosa Ruiza Zafona zagwarantuje mi udany debiut jako autorka opinii.

Czy można przeczytać jedną książkę sześć razy i cały czas nie mieć dość? Tak, można! Narastająca we mnie chęć, sprawiła, że sięgnęłam po „Cień wiatru” po raz siódmy w ciągu kilku lat! Książka ta stała na półce, przyciągała wzrok i kusiła tak jak powieść Juliana Caraxa kusiła Daniela Sempere.

zdjęcie 1

Pamiętam doskonale swoje pierwsze spotkanie z tą książką, w kilka miesięcy po polskiej premierze. Matura tuż za pasem, a ja zapominam o całym bożym świecie i razem z małym Danielem, prowadzonym pod rękę przez ojca, udaję się na Cmentarz Zapomnianych Książek.
Na dwa dni przepadam, całkowicie zatracam się w lekturze, próbując rozwikłać zagadkę przygarniętej przez Daniela książki i jej autora, przemierzając mroczne, ale zarazem urokliwe ulice i zakątki Barcelony, czując w pełni cały wachlarz emocji towarzyszących bohaterom powieści – strach, niebezpieczeństwo, radość, miłość, smutek, wzruszenie… Kim jest, nieznany nawet ojcu Daniela-księgarzowi z dziada pradziada, barceloński pisarz Julian Carax? Dlaczego ktoś chce zniszczyć wszystkie egzemplarze jego powieści?
Jakie tajemnice, które nigdy miały nie wyjść na jaw, odkryje Daniel? I tak strona po stronie, rozdział za rozdziałem, pochłaniałam „Cień wiatru”, pragnąc jak najszybciej poznać całą historię, ale jednocześnie chcąc rozkoszować się czytaniem tej genialnej powieści jak najdłużej.
Po przeczytaniu ostatniego zdania poczułam nawet żal, że dotarłam już do końca. Wiele razy wracałam i wracam nadal myślami do tej książki. Po jej lekturze dopadła mnie, jak ja to nazywam – niemoc czytania – przez kilka kolejny dni nadał żyłam akcją „Cienia wiatru” i wiedziałam, że każda następna książka, po którą sięgnę, nie będzie nawet w połowie tak dobra, jak powieść Zafona.

W tej pozycji literackiej zachwyciło mnie po prostu wszystko!

Ale w moim odczuciu na owację na stojąco pisarz zasługuje w szczególności za wykreowane postacie, bogaty język i wspaniałe przedstawienie stolicy Katalonii. Carlos Ruiz Zafon jest mistrzem w tworzeniu wiarygodnych bohaterów, a każdy z nich posiada cechy, które sprawiają, że nawet postacie drugoplanowe, czy wręcz epizodyczne, zapadają w pamięć i nie sposób ich pomylić.
Moim ulubieńcem bezsprzecznie stał się Fermin Romero de Torres, który wprost nie ma sobie równych wśród postaci literackich. Złotousty przyjaciel Daniela, wiernie pomagający mu w śledztwie, narażający się wraz z nim na niebezpieczeństwa, sypiący jak z rękawa niebagatelnymi pomysłami i celnymi spostrzeżeniami. Perełki padające w jego wypowiedziach zasługują na wyróżnienie i podkreślenie ich w tekście czerwonym pisakiem (oczywiście w swoim egzemplarzu „Cienia wiatru” tak właśnie zrobiłam).
Szczególnie trafne, wywołujące uśmiech i potakiwanie, są uwagi Fermina odnoszące się do kobiet oraz relacji damsko-męskich np. „Serce niewiasty to labirynt subtelności, stanowiący wyzwanie dla szulerskiego umysły prostackiego samca”, czy „Nabycie prawa szczania na stojąco musi swoje kosztować”.
Wspaniałe jest również to, że pomimo, iż właśnie Fermin Romero de Torres przeżył wiele dramatycznych chwil w czasie hiszpańskiej wojny domowej, to jest najbardziej pozytywną postacią w całej książce.

zdjęcie 2

Wyrafinowany czytelnik z pewnością doceni przebogaty język i pierwszorzędny styl pana Zafona. Cała historia napisana jest słowami pełnymi emocji, słowami silnie oddziaływującymi na wyobraźnię. Autor dowiódł, że piękny, obrazowy język i bogate słownictwo nie muszą wcale utrudniać odbioru i zrozumienia treści. Carlos Ruiz Zafon należy do wcale nie aż tak licznego, grona pisarzy wyróżniających się naprawdę lekkim piórem. W tym miejscu brawa należą się również parze tłumaczy, którzy przełożyli „Cień wiatru” z języka hiszpańskiego na język polski – Beata Fabjańska-Potapczuk oraz Carlos Marrodan Casas odwalili, kawał naprawdę wyśmienitej roboty!

No i Barcelona!

„To miasto ma czarodziejską moc (…) Zanim się człowiek obejrzy, wejdzie mu pod skórę i skradnie duszę.”

Takie zdanie wypowiada Fermin do Daniela prawie na sam koniec powieści. I po raz kolejny ma świętą rację!
Podczas lektury „Cienia wiatru” nie można nie ulec urokowi tego miejsca. A u Zafona, Barcelona wcale nie jest taka kolorowa i radosna, jak ze współczesnych pocztówek i przewodników. Stolica Katalonii z lat 40-tych i 50-tych XX wieku jest tajemnicza, często mroczna.
Jest miastem, w którym nie przebrzmiały jeszcze echa tragicznych wydarzeń z końca lat 30-tych, prześladowania ze strony reżimu Franco są częste, ale mieszkańcy starają się zachowywać wszelkie pozory normalności i odnaleźć się w nadal jeszcze nowym, systemie politycznym.
Inny jest obraz Barcelony z czasów młodości Julian Caraxa. Miasto postrzegane jest jako obietnica wzbogacenia się i szansa przebicia się do wyższych warstw społecznych.
Niestety podział na bogatych i biednych jest bardzo silny. Prym wiodą nowobogackie rodziny, nikt jeszcze nie przewiduje, że już niebawem wiele z nich ucieknie z Hiszpanii przed wojną porzucając swoje majątki i interesy.

Większość ulic i zakątków Barcelony przywołanych na kartach powieści istnieje naprawdę. Nic więc dziwnego, że wkrótce po osiągnięciu międzynarodowego sukcesu, zauroczeni „Cieniem wiatru” czytelnicy, zaczęli tłumnie przybywać do Barcelony, żeby przemierzać tak barwnie
i klimatycznie opisane przez Zafona miasto. Willa rodziny Aldaya przy Avenida del Tibidabo nr 32, Placa Sant Felipe Neri, Estacio de Francia, czy dziedziniec Uniwersytetu to tylko kilka kluczowych miejsc w powieści, o których w przewodnikach nie znajdzie się zbyt wiele informacji.
W rok po polskiej premierze powieści, na rodzimym rynku wydawniczym ukazał się przewodnik po Barcelonie opracowany pod czujnym okiem samego Carlosa Ruiza Zafona przez Sabine Burger, Nelleke Geel’a i Alexandra Schwarza.
Książeczka niby cieniutka, ale treściwa, okraszona cytatami z „Cienia wiatru”, zdjęciami w kolorze sepii oraz praktycznymi wskazówkami.
Dzięki niej odnalazłam ciekawe miejsca i teraz mogę podzielić się z Wami kilkoma zdjęciami. Oczywiście nie są to tak fantastyczne fotografie, jak te autorstwa Francesca Catala-Roca, które tak genialnie wzbogaciły drukowaną wersję książki.

zdjęcie 3

Niezrozumiałe dla mnie jest to, że sam pisarz, który urodził się w Barcelonie, mieszkał w niej przez wiele lat i jak sam mówi, cytuję:
„Cień wiatru to hołd złożony miastu”, osiadł aktualnie i bardziej na stałe w Los Angeles.

Już prawie na sam koniec swojej recenzji pozostawiłam jeszcze jedną ciekawostkę. Wprawdzie pisarz odmówił sprzedaży praw do ekranizacji powieści (osobiście popieram jego decyzję), to skomponował muzykę, która mogłaby posłużyć jako ścieżka dźwiękowa w filmowej adaptacji „Cienia wiatru”. Instrumentalne utwory jeszcze bardziej wprowadzają czytelnika w klimat tajemniczości i mogą być doskonałym tłem podczas lektury. Namiastkę do odsłuchania podsyłam w linku poniżej: https://www.youtube.com/watch?v=tK7gcESam9w.
Jeśli natomiast, ktoś chciałby poznać dalsze kompozycje Zafona, to zapraszam na oficjalną stronę pisarza, z której można je pobrać za darmo (http://www.carlosruizzafon.co.uk/shadow-music.html).

zdjęcie 4

Powieść ta jest fenomenalna pod wieloma względami.

Początkowo niedoceniana przez krytyków literackich, była promowana i wychwalana przez liczne grono księgarzy i antykwariuszy, by następnie stać się jedną z najbardziej popularnych i rozpoznawanych powieści hiszpańskich.
Słyszałam nawet, że jedynie Don Kichot Cervantesa może poszczycić się większą popularnością! Myślę, że ja już bardziej „Cienia wiatru” promować nie muszę. Mnie osobiście, żadna książka, ani wcześniej, ani później, nie wzięła w swoje posiadanie tak jak „Cień wiatru”.
Mam nadzieję, że jeśli dotarłaś /-eś do końca mojej wypowiedzi, to czujesz się przekonana/-ny do sięgnięcia po powieść Carlosa Ruiza Zafona.
Ale uważaj! To czasopochłaniacz!

zdjęcie 5FOT.5 zdjęcie 6FOT.6

Opis zdjęć:

  • Zdjęcie 1 – Placa Reial – przy tym placu mieszkał Bercelo wraz z Klarą
  • Zdjęcie 2 – Placa Sant Felipe Neri – w kamienicy po prawej stronie kadru swoje mieszkanie miała Nuria Monfort
  • Zdjęcie 3 – Estacio de Franca – z tej stacji Julian Carax wyruszył w podróż do Paryża
  • Zdjęcie 4 – Willa przy Avenida del Tibidabo nr 32, rezydencja rodziny Aldaya
  • Zdjęcie 5 – Dziedziniec uniwersytetu , miejsce pierwszej randki Bei i Daniela
  • Zdjęcie 6 – Brama ze smokiem projektu Antonio Gaudiego, nie występuje w powieści ale to ona była inspiracją symbolu smoka,
    który pojawia się na okładkach książek Carlosa Ruiza Zafona

Ewelina (Beatriz Aguila)

cien-wiatru

Dodaj komentarz