mama1Warszawiakom nie trzeba przedstawiać Mamadou Dioufa. To najaktywniejsza osoba w stolicy, a pewnie i w Polsce, promująca pozytywny wizerunek Afryki w naszym kraju. Pochodzi z grupy etnicznej Serer, tej samej co pierwszy prezydent Senegalu, Léopold Senghor. Z wykształcenia weterynarz, z zamiłowania muzyk, wokalista i DJ (choć sam nie przepada za tym słowem).
Nagrywał m.in. z Voo Voo, Anną Marią Jopek, Karoliną Cichą. Zapowiadał koncerty gwiazd muzyki afrykańskiej w Polsce, m.in. Youssou N’Doura.
Współtwórca portalu Afryka.org i audycji radiowych prezentujących tzw. world music („Niokolokoba” w Radiu Jazz oraz „Etno Faza” w Radiu PIN i RDC). Od wielu lat współorganizator Dnia Afryki w Warszawie. Wraz z Dorotą Rewerendą Młynarczyk napisał „Małą książkę o rasizmie”.
Działał muzycznie w założonych przez siebie zespołach, m.in. Djolof-Man i Tam Tam Project. Obecnie występuje z grupą Sama Yoon.
Poniżej krótki wywiad, jaki udało mi się przeprowadzić z człowiekiem renesansu, jakim niewątpliwie jest Mamadou Diouf.

– Pewnie tego nie pamiętasz, ale mój pierwszy wywiad w życiu przeprowadziłem właśnie z Tobą To było ok. 2003 r., pytania przesłałem mailem, dwa zdjęcia oraz Twoje płyty dostałem osobiście. Wywiad ukazał się na nieistniejącej już stronie Warszawa_Normalni.
Przejdźmy do Twojej najnowszej płyty – „Umbada”. Nagrałeś ją razem z grupą Sama Yoon. Możesz powiedzieć coś więcej o tej grupie?
Kto poza saksofonistą
Grzegorzem Rytką jest w niej na stałe?

Z Grześkiem grałem w jednym zespole na początku lat 90. Kiedy rozpocząłem studia doktorskie na SGGW, nasze drogi się rozjechały. Później Grześ dołączył do grupy DAAB. Spotkaliśmy się ponownie mniej więcej 5 lat temu. Pojawił się pomysł, by wrócić do wspólnego muzykowania. Spotykaliśmy się i pracowaliśmy nad utworami. Improwizowałem do gotowych próbek. Tak właśnie powstała większość materiału.
Potem zaczęliśmy dzwonić do znajomych muzyków. W ten sposób kompletowaliśmy skład. Obecnie jest nas sześcioro: Patrycja Napierała na cajon i perkusji, Ania Patynek na djembe i instrumentach perkusyjnych, Paweł Mazurczak na kontrabasie elektrycznym, Michał Marecki na analogowych instrumentach klawiszowych, Grzegorz Rytka na saksofonie, i ja na wokalu. Często gości Piotr Korzeniowski na trąbce.

– Album promuje singiel „Aminata” z bardzo dobrym teledyskiem autorstwa Sióstr Bui (Mai Bui-Ngoc i Julia Bui-Ngoc). Nie byłbym sobą gdybym nie zapytał o to, kto wpadł na genialny pomysł z dziewczyną topless występującą w teledysku? Subtelna nagość pierwszego gatunku!

Pierwszym klipem miał być „Afrocountry”. Taki pomysł miała wytwórnia. Nawet kręciliśmy zdjęcia, ale efekt końcowy był poniżej oczekiwań. Zespół wrócił do mojego faworyta, czyli do kawałka „Aminata”. Długo się zastanawialiśmy nad tym, kogo zaprosić do współpracy. Wybór padł na Siostry Bui, z którymi z resztą miałem przyjemność pracować przy okazji klipu do piosenki „Warszawa jest smutna bez Ciebie” (która wykonałem z Karoliną Cichą w 2010 r.).
Na spotkaniach przygotowawczych, postanowiliśmy dać Siostrom pełną swobodę. Natężenie kolorami jest wynikiem burzy mózgu, natomiast szczegóły to pomysł Sióstr. Subtelna nagość o której wspominasz także. Klip jest prawdziwym dziełem artystycznym Sióstr Bui, które mają ten dar ściągania pozytywnych ludzi do różnych projektów wizualnych.

– Pochodzący z tej samej płyty utwór „Afrocountry” dość nieoczekiwanie pojawił się wśród tzw. „Utworów do głosowania” Listy Przebojów Trójki. Jednak przez lata LP3 kojarzyła się przede wszystkim z białym anglosaskim rockiem, poza nielicznymi wyjątkami (Tina Turner, Whitney Houston, Sade, Tracy Chapman) czarni wykonawcy byli zupełnie pomijani. Słuchacze Trójki byli i są de facto fanami białego rocka z UK i USA, bo to proponował im Marek Niedźwiecki. Nie wiem czy masz podobne zdanie i jak przyjąłeś „Afrocountry” wśród utworów do głosowania?

Przyznaję, że staraliśmy się o patronat medialny Trójki. Ówczesnemu szefowi muzycznemu materiał nie przepadł do gustu i nic z tego nie wyszło. Tym bardziej cieszę się, że płyta jest grana w tej stacji. To ważne radio, szczególnie dla muzyki. Pojawienie się „Afrocountry” wśród utworów do głosowania mnie bardzo cieszy.

– Ostatnimi laty w Polsce muzycznie zaistniało dwóch Afrykanów, wokalista i gitarzysta, Pako Sarr oraz wirtuoz gry na korze, Buba Badjie Kuyateh. Wiem, że byłeś blisko nich zanim osiągnęli sławę. Moje pytanie brzmi: na ile pomogłeś im w tym, by złapali wiatr w żagle? Ile jest Twojej zasługi w ich sukcesie?

Emigranci z reguły pukają do drzwi rodaków, gdy docierają do nowego miejsca, Podejrzewam że tak też postępuje nasza Polonia. To chyba naturalne. Pako jest młodszym bratem, Buba urodził się rok przed moim przyjazdem do Polski i traktuje mnie jak wujka. Graliśmy wiele koncertów i dalej grywamy razem. Miałem przyjemność zapoznać Bubę ze Stanisławem Soyką. Natomiast sukces, który się powoli rodzi jest ich własną zasługa, obaj są bardzo zdolnymi muzykami.

– Korzystając z okazji chciałbym zapytać Cię o dwie rzeczy, które nurtują mnie od lat, obie są wg mnie kontrowersyjne. Pierwsza to Twoja znajomość z Janem Pospieszalskim. Wiem, że przyjaźnicie się od czasów wspólnej gry w Voo Voo, ale przyznasz, że poglądy Pospieszalskiego są mało przychylne osobom spoza jego wiary, czyli nie-katolikom? Pamiętam też odcinek programu Pospieszalskiego poświęconego sprawie Simona Mola, gdzie wypowiadałeś się w studio. Właściwie Jan Pospieszalski wydał wtedy wyrok na Kameruńczyka. Nie ciąży Ci ta znajomość?

Janka znam z czasów Voo Voo (1995-2000). I bardzo się lubimy. Każdy człowiek ma swoje poglądy. Każda wierząca osoba ma świadomość, że kiedyś będzie rozliczana przez Najwyższego. Natomiast Janek dziennikarz to osobna sprawa. Nie ja go zatrudniłem w TVP.

– Jeszcze bardziej zdumiewa mnie to, że stworzyłeś muzykę do programów Wojciecha Cejrowskiego. Wszyscy wiemy jakie poglądy ma ten człowiek. Dobrze pamiętam go jeszcze z lat 90. z Radia Kolor. Szczególnie utkwiła mi w głowie jedna z jego wypowiedzi na antenie, słowa pamiętam do dziś: „Proszę państwa, przed chwilą śpiewał Otis Redding. Nawet podobała mi się ta piosenka, dopóki nie dowiedziałem się, że to Murzyn”. W zasadzie po takiej wypowiedzi dana osoba jest dla mnie skreślona, a przecież Cejrowski na tym nie poprzestał. Skąd więc pomysł, by zrobić muzykę do jego programów? Chyba nie chodziło o pieniądze. Znacie się osobiście?

Cejrowskiego nie znam, pamiętam jednak jego kabaret „WC Kwadrans”. Kiedy pojechał do Senegalu w roku 2007, zadzwonił do mnie producent, którego akurat znałem. Zapytał, czy moglibyśmy z Pako Sarrem napisać muzykę do odcinka. Zgodziłem się, bo zależało mi na tym, by dźwięk do obrazu z Senegalu był należyty. Za to nie było w ogóle kasy dla mnie czy dla Pako. Wystarczyło dosłownie na opłacanie studia nagraniowego.
Nigdy nie rozmawiałem z Cejrowskim. Znam jego poglądy o Afrykanach i Afroamerykanach. Ale taka sytuacja przypomina ping-pong. Piłka uderzona-słowa rzucane w kogoś zawsze wracają. Człowiek, który udaje, że nie chodzi do kibla… gadka, że się jest lepszym od kogoś ot tak.. albo jest kabareciarzem, albo potrzebuje lekarza, najlepiej psychiatry.

Dziękuję za wywiad.

[Ilustracją muzyczną wywiadu jest utwór „Warszawa jest smutna bez ciebie”; zdjęcie z lewej strony ze zbiorów J.W.]

Mamadou Diouf
Ur. 1963 r. – Senegal.
Wybrane płyty: „African Snow” z Kiniorem (1993), ” Dla Anny, ul. Zachodzącego Słońca” z Bogdanem Loeblem, Becaye’em Awem, Mają Kleszcz i Wojtkiem Krzakiem (2005), „Fakira” z Kiniorem (2007), „Umbada” z Sama Yoon (2016).
Ważniejsze utwory: „African Snow” (1993), „Warszawa jest smutna bez ciebie” z Karoliną Cichą (2010), „Nie masz cwaniaka nad Afro-warszawiaka” z Ifi Ude, Bubą Badjie Kuyateh i Pako Sarrem (2012), „Aminata” z Sama Yoon (2016), „Warszawski sen” z Pako Sarrem, Emiliem Dante, Vladimirem Guzmanem Contrerasem, Amadou Folą i in. (2016).
Blog Mamadou Dioufa: http://afryka.org/afryka/mamadou_diouf_blog,news-list/

Dodaj komentarz