wm3Zaledwie kilka dni temu Kościół Katolicki obchodził Uroczystość Wszystkich Świętych. Warto więc wspomnieć osobę, która zmarła niedawno, znakomitego aktora i artystę kabaretowego, Wiesława Michnikowskiego.
Ten rodowity warszawiak po II wojnie światowej wylądował w Lublinie. Tam zdał egzamin eksternistyczny w Szkole Dramatycznej. Najpierw był aktorem teatrów lubelskich (Teatr Domu Żołnierza i Teatr Miejski), potem warszawskich (m.in. Teatr Komedia, Teatr Współczesny oraz Teatr Polski). Gwiazdor Kabaretu Starszych Panów oraz Kabaretu Dudek. W filmie nie występował za często, ale niemal każda jego rola była wyrazista. Najbardziej kojarzony jest jako Anastazy Kowalski z „Gangsterów i filantropów” (reż. Jerzy Hoffman i Edward Skórzewski, 1962), Jej Ekscelencja z „Seksmisji” (reż. Juliusz Machulski, 1985) oraz Mateusz Korczyński („Skutki noszenia kapelusza w maju”, reż. Krystyna Krupska-Wysocka, 1995). Podkładał też głos do wielu kreskówek (m.in. Papa Smerf ze „Smerfów”). Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
W 2014 r. na rynku wydawniczym ukazała się książka „Tani drań”, będąca wywiadem-rzeką, jaki z Wiesławem Michnikowskim przeprowadził jego syn, Marcin. To bardzo ciekawa lektura. Poniżej zamieszczam kilka fragmentów:

O dzieciństwie

„Żyłem w kochającej się rodzinie. Moja Matka była osobą bardzo oddaną rodzinie, tradycyjnie pobożną, ale wymagającą i konsekwentną. Jako matka trójki dzieci potrafiła twardą ręką trzymać cały dom, a Ojciec przeważnie zgadzał się z jej zdaniem. Była kobietą bardzo ładną, elegancką, dbała o fryzurę i dłonie. Mama bardzo lubiła robótki ręczne, na stołach leżały szydełkowe obrusy, a koronkowymi wstawkami była zdobiona pościel.”

O młodzieńczych pasjach

„Jako nastolatek byłem namiętnym kinomanem. Pamiętam jak pewnej niedzieli odwiedziłem trzy kina. Oglądałem wszystkie szlagiery i znałem je prawie na pamięć, ale najbardziej lubiłem komedie – Chaplina oraz Flipa i Flapa, a także już dziś zapomnianą parę duńskich komików: Pata i Patachona. Miałem też okazję oglądać przedwojenną komedię z Fernandelem. Natomiast popularni wówczas Bracia Marx mniej mi się podobali.”

O wojnie

„A potem wybuchło Powstanie. To okropne wspomnienia, może na szczęście wiele z nich czas zatarł w pamięci (…) Pamiętam obrazy. Na przykład płonącą wieżę naszego kościoła Wszystkich Świętych. Trafił w nią pocisk. Ksiądz pobiegł gasić ogień i snajper go z tej wieży zestrzelił. Na torach wzdłuż Kolejowej stanął niemiecki pociąg pancerny. Były w tym rejonie alianckie zrzuty dla powstańców, ale załoga pociągu trzymała teren pod ostrzałem i większość pojemników trafiała w ręce Niemców. A zawartość tych, które udało się przejąć okazywała się trochę rozczarowująca – na przykład były tam papierosy.”

O wyborze profesji

„Pod koniec zimy 1945 r. pojechałem do Lublina. Dowiedziałem się, że organizowane są tam egzaminy na politechnikę, więc stwierdziłem, że trzeba tam pojechać żeby zdać egzamin i zacząć studia. Miałem odpowiednie przygotowanie, bo przecież w czasie okupacji skończyłem technikum samochodowe. (…) Na politechnice spotkał mnie zawód. Spóźniłem się. Mógłbym zostać przyjęty warunkowo, ale wykłady rozpoczęły się już w początkach lutego i trudno byłoby mi dopędzić wszystkich. (…) Trudno mi opisać, co mną kierowało, ale uważam, że znalazłem najlepsze wyjście z mojej sytuacji. Zostałem przyjęty do teatru.”

O początkach w kabarecie

„Jak zaczęła się moja przygoda z kabaretem? Najpierw był teatr satyryczny dla młodzieży Kleks. Stworzyliśmy pierwszą tego typu scenę w Polsce, a może nawet w Europie. Graliśmy popołudniami w warszawskim Teatrze Satyryków.”

O kabarecie Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego

„Moja ulubiona piosenka z Kabaretu Starszych Panów to „Inwokacja”:
Bez ciebie
jestem tak smutny
jak kondukt w deszczu pod wiatr.
Bez ciebie jestem wyzuty z ochoty całej na świat.
(…)
Muszę powiedzieć, jak to jest z tymi słonecznikami, które zaszły za mój „zimowy” stół, czyli pomidorami. Czy naprawdę je tak uwielbiam? No, niezupełnie… Owszem, lubię je, ale nie przepadam. Kiedy ktoś mnie pyta o te piosenkę, to autentycznie dostaję wysypki. Wszyscy pamiętają tylko o niej i zapominają o innych rzeczach, które zaśpiewałem.”

O Kabarecie Dudek

„W pewnym momencie pojawiałem się na scenie z Edwardem Dziewońskim, by wykonać skecz, który szybko obrósł legendą. Autorem tekstu był genialny Konrad Tom. Na scenie pojawiał się mężczyzna trzymający w dłoni słuchawkę. Za chwilę dołączał drugi. I przez siedem albo osiem minut, bo tyle zwykle trwał ten dialog, Beniek i Kuba rozmawiali o interesach i o tym, jak staropolszczyzna może skomplikować życie. (…) Tekst właściwie sam sugerował wykonanie, trzeba było tylko odczytać jego melodię. Choć potknięcia się zdarzały. To było podczas jednego ze spektakli. Odegraliśmy z Dudkiem już prawie całość, zbliżamy się do końcówki:
-A tartak ty sobie weź tyż za darmo! – słyszę.
-A pies – pytam, zgodnie z tekstem.
-A tartak ci mordę lizał! – odpowiada Dudek, zamiast „a pies ci mordę lizał”.

O swoim specyficznym poczuciu humoru

„-Tato, zdarza się Ci jeszcze coś nucić?
Lata temu nuciłem „Bo we mnie jest seks, gorący jak samum”. Potem przyszedł czas, gdy przekonywałem, że „wesołe jest życie staruszka…”. Ostatnio już tylko podśpiewuję „do zakopania jeden krok”.

(w dzisiejszym wpisie korzystałem z książki „Tani drań”, która w 2014 r ukazała się nakładem Wydawnictwa Prószyński i Ska; na dole wpisu zamieszczam nieśmiertelne „Addio pomidory” z Kabaretu Starszych Panów)

Wiesław Michnikowski
Pełne nazwisko: Wiesław Antoni Michnikowski
Ur. 03.06.1922 r. – Warszawa, Polska.
Zm. 29.09.2017 r. – Warszawa, Polska.
Kabarety, w których występował: Kleks (1954-1955), Klaps (1955), Wagabunda (1956-1968), Kabaret Starszych Panów (1958-1966), Dudek (1965-1975).
Ważniejsze utwory muzyczne: „Addio pomidory”, „Wesołe jest życie staruszka”, „Jeżeli kochać to nie indywidualnie”, „Tanie dranie” z Mieczysławem Czechowiczem, „Jej rodzina”.
Żona: Maria Aniela Sobieszek (do 2009, jej śmierć), 2 synów: Marcin (ur. 1958) i Piotr (ur. 10.11.1960).

Dodaj komentarz