Główną bohaterka jest szesnastoletnia Malancia (Cia), która właśnie
skończyła szkołę średnią.

 

Świat, w którym żyje składa się z osiemnastu Kolonii, które powstały po nuklearnej apokalipsie i nosi nazwę Zjednoczonej Wspólnoty.
Cia żyje w Krainie Pięciu Jezior.
(Wydaje się wam to znajome, prawda? Książka rozpoczyna się jak większość dystopijnych powieści – była zagłada, teraz świat się odbudowuje, a pewna nastolatka będzie miała wielki wpływ na dotychczasowy ład). Co roku, w dzień ukończenia szkoły średniej wybierani
są nastolatkowie do tytułowych „Testów”, jednak nie każdych kolonii. W tym roku z kolonii głównej bohaterki wybrano cztery osoby.
Wśród nich są: Cia, Tomas, Zandri i Malachi. Osoby, które przejdą Testy pomyślnie, dostaną się na Uniwersytet, gdzie będę studiować, co jest ogromnym prestiżem w tym świecie, gdyż osoby po studiach mogą w wielkim stopniu przyczynić się do rozwoju państwa.

Testy dzielą się na cztery etapy.

Pierwszy z nich jest bardzo niewinny w porównaniu do innych.
Są to egzaminy pisemne z historii, matematyki, przyrody i angielskiego. Schody zaczynają się dopiero podczas drugiego etapu-egzaminu umiejętności praktycznych, gdzie kara za popełnienie błędu jest wysoka… Trzeci etap bada umiejętności pracy w grupie.
Niby nic takiego, ale tylko jeśli członkowie grupy nie kombinują i nie chcą swoim sprytem wyeliminować innych,
co jest ciężkie do odgadnięcia. Nawet w tym etapie nie można czuć się bezpiecznym.
Jednak to jest nic porównaniu do ostatniej części Testów, do którego nie wszyscy przyjaciele Malencii dotarli…

Książkę czytało się bardzo szybko, dlatego że każdy rozdział kończył się w takim momencie, że nie było możliwe odłożenie jej na bok.
Już lepiej było skończyć czytać rozdział w środku, niż czytać do końca, bo wtedy na pewno chciało się rozpocząć następny.
I wtedy przeczytałoby się tę powieść na jeden raz. A lepiej przecież dawkować sobie ciekawą lekturę, prawda? Książka jest też brutalna.
Autorka nie ma litości dla postaci, o których spodziewaliśmy się czytać dłużej. Głównych bohaterów uznaję za plus tej powieści.
Niektóre bohaterki książek dystopijnych naprawdę mnie denerwowały (czytaj: America z „Selekcji”, Anna z „Deklaracji”).
Jednak Cia wzbudziła moją sympatię.  Nie użala się nad sobą, tylko konsekwentnie dąży do celu. Jednak nie po trupach, ma w sobie również empatię i nie zawaha się udzielić innym informacji, czy pomocy, nawet gdyby dzięki temu mogła wyeliminować kilku konkurentów.
Może jest to opis większości bohaterek powieści z tego gatunku, bo przecież wszystkie one miały w sobie coś bohaterskiego.
Przecież bez tego nie mogły zostać przywódczyniami powstań/rebelii, jednak Cia jest w tym taka… dojrzała. Naprawdę ciekawa bohaterka.
O Tomasie jednak mało mogę napisać. Pani Charbonneau skupiła się bardziej na rozwijaniu żeńskiej postaci, jakby trochę zapominając
o męskiej. Może zmieni się to w kolejnych częściach.

Podobieństwo do „Igrzysk” jest naprawdę ogromne. Czytałam nawet wiele opinii bardzo negatywnych, że książka jest plagiatem.
Według mnie-nie jest. W trylogii Collins było dwunastu walczących nastolatków i tylko jeden mógł wygrać, a w Testach jest ponad stu
nastolatków i wygrać mogą nawet wszyscy-tutaj chodzi o zaliczenie testu, a nie o wygraną. Czy to jest naprawdę taki wielki plagiat?
Moim zdaniem „Testy” to całkiem inna historia, choć z podobnym motywem. Sami się przekonajcie o tym, czy to kopia, czy całkowicie inna
historia.
 

Miałam dostać kolejną książkę porównywaną do „Igrzysk śmierci” i dostałam.

Jednak nie spodziewałam się, że powieść ta będzie tak dobra i nie aż tak bardzo odbiegająca od kultowej serii. To wcale nie jest jakaś marna podróbka, czy kopia. Historia naprawdę wciąga i nie mogę się doczekać kolejnej części, która ma się pojawić już w styczniu.
Szkoda, że nie wszystkie dystopie są takimi dobrymi następcami książek pani Collins. Mogę szczerze powiedzieć, że od czasu
„Igrzysk śmierci” żadna powieść fantasy dla młodzieży nie wciągnęła mnie tak bardzo, jak „Testy” (nawet seria „Niezgodna”).
Dlatego, jeśli się zastanawiacie, po który cykl z tego gatunku sięgnąć z tych wszystkich, które oferuje rynek – weźcie „Testy”. Polecam!

Recenzja znajduje się również na moim blogu: http://pasion-libros.blogspot.com/2014/12/53-testy-joelle-charbonneau.html

337783-352x500

 

Dodaj komentarz