Z malarstwem Loi Hong Diep, Wietnamki mieszkającej od ponad 20 lat w Polsce, pierwszy raz zetknąłem się we wrześniu 2018 r., a więc ponad 3 lata temu. To właśnie wtedy w gościnnych wnętrzach Galerii Pod Okiem, należącej do Ośrodka Kultury Ochota, odbyła się wystawa dzieł pani Loi zatytułowana „Przez moje oczy”. Kilkanaście pokazanych prac przedstawiało głównie kobiety, zaś część obrazów była aktami. Całość zrobiła na mnie duże wrażenie. Urzekła mnie szczególnie kolorystyka i realizm przedstawionych prac. Dodatkowym plusem okazał się kontakt z Loi Hong Diep. Skontaktowałem z wietnamską malarką poprzez portal społecznościowy pisząc, że chcę obejrzeć to, co tworzy. Pani Loi sama z siebie zaproponowała, że przyjedzie do galerii i opowie o swoich pracach. I choć ostatecznie do spotkania nie doszło, gdyż nie zgraliśmy się terminami, to sam fakt, że artysta „wychodzi” do zwiedzającego budzi szacunek. Koło takiej osoby nie można przejść obojętnie. Poniżej przedstawiam szybki wywiad z Loi Hong Diep.

Zacznijmy od Pani imienia i nazwiska. Jak się je powinno poprawnie wymawiać? Hong to nazwisko a Diep Loi imiona?

Moje nazwisko to Loi. A Hong Diep to dwuczłonowe imię. W Wietnamie nazwiska są na początku. Tak więc Loi Hong Diep.

Dlaczego po skończeniu studiów w swoim kraju zdecydowała się Pani na dalsze kształcenie w Polsce?

Będę szczera. To była jedyna moja szansa na wyjechanie za granicę i dostanie stypendium.

Mieszka Pani w Polsce już 23 lata. Czy czuje się Pani obywatelką tego kraju? Wiąże Pani przyszłość z Polską czy może zamierza Pani kiedyś wrócić do Wietnamu i tam zamieszkać?

Tak, czuję się obywatelką Polski. I chciałabym tutaj zostać.

Maluje Pani m.in. kobiece akty. Skąd taki pomysł i czy kiedykolwiek namalowałaby Pani akt męski?

Tworząc akty maluję swoją duszę. Jestem dumna z mojej kobiecości. Kiedy studiowałam w Wietnamie, to malowałam dużo męskich aktów. Dla mnie akt męski też jest piękny.

Czy dzięki swoim dziełom zarabia Pani pieniądze czy musi sobie Pani dawać radę w życiu wykonując inną pracę zawodową?

Oprócz malowania obrazów robię wiele innych rzeczy, które dotyczą sztuki, np. projektuję loga, ulotki, maluję ściany artystycznie, prowadzę zajęcia rysunku dla dzieci i dorosłych, robię renowację starych obrazów i zegarów, a także doradzam ludziom w sprawie kupna antyków.

Czy jest różnica w odbiorze Pani dzieł w Polsce i np. w Wietnamie? Które obrazy bardziej podobają się Polakom a której Wietnamczykom?

Myślę, że odbiór dzieł sztuki bardziej zależy od danej osoby niż od całego narodu. To sprawa indywidualna.

Według różnych źródeł w Polsce żyje ok. 30-40 tys. Wietnamczyków, ale rozgłos zdobyli nieliczni z nich, m.in. zwyciężczyni „MasteChefa” Aleksandra Nguyen, mistrz dalekowschodnich sztuk walki Nam (Bùi Ngọc Hải) czy działacz, dziennikarz i aktor Ngô Văn Tưởng. Czy chciałaby Pani zostać najsłynniejszą polską Wietnamką?

Nie jest to dla mnie istotne.

Gdzie w najbliższym czasie będzie można zobaczyć wystawę Pani prac?

Prawdopodobnie w przyszłym roku będę miała indywidualną wystawę w Domu Artysty Plastyka w Warszawie.

Na koniec moje standardowe pytanie zadawane wszystkim, o trzy Pani ulubione utwory muzyczne wszech czasów, i dlaczego one.

„Let It Be” The Beatles – podoba mi się zawarta w tej piosence filozofia. „Blowin’ in the Wind” Boba Dylana – za linię melodyczną i antywojenne przesłanie. Oraz… Boys i „Jesteś szalona”, ponieważ mój mąż zawsze tak mi mówi. (śmiech)

Dziękuję za wywiad.

(na dole wpisu zamieszczam nagranie Boba Dylana)

Loi Hong Diep (wiet. Lợi Hồng Diệp)
Ur. 1973 r. – Hanoi, Wietnam.
Ukończone studia: Akademia Sztuk Pięknych w Sajgonie (Đại học Mỹ thuật Thành phố Hồ Chí Minh), Uniwersytet Warszawski (historia sztuki).
Ważniejsze wystawy: Warszawa (Instytut Wymiany Kulturalnej z Francją, 1998), Miasto Ho Chi Minh (Sajgon, 1999), „Fantasy and Reality” (Centrum Wielokulturowe w Warszawie, 2018), „Przez moje oczy” (OKO – Ośrodek Kultury Ochoty, Warszawa, 2018).
Strona na FB: TUTAJ

Dodaj komentarz