Jess nie ma łatwego życia.

Pracuje na dwa etaty i samodzielnie utrzymuje rodzinę złożoną z dwójki dzieci i psa. Pomimo trudnej sytuacji finansowej z uśmiechem na ustach wpaja bliskim zasadę ,,Jakoś damy radę”.
Jej trudna sytuacja ulega zmianie, gdy dziesięcioletnia córka, Tanzie, otrzymuje możliwość nauki w prywatnej szkole. Niestety, mimo dziewięćdziesięcioprocentowego stypendium, które otrzymałaby od instytucji oświatowej, koszty czesnego nadal są zbyt wysokie na budżet domowy Jess. Kobieta podejmuje szybką decyzję: zamierza zawieźć dziewczynkę na olimpiadę matematyczną w Szkocji. Nagrodą jest duża suma pieniężna. W wyniku nieprzewidzianych okoliczności wycieczka zostaje zatrzymana, zanim na dobre wyruszy, a na drodze Jess pojawia się Ed – informatyk oczekujący na proces w sprawie bezprawnego wykorzystania informacji – i oferuje podwózkę swoim samochodem.
Co z tego wyniknie?

Zdawałoby się, że konstrukcja powieści – podróż z punktu A do B – zamknęła autorce możliwość zastosowania ciekawych zabiegów fabularnych. Nic bardziej mylnego. Wrażenie ,,uwięzienia” w samochodzie znika bardzo szybko, zarówno to dotyczące czytelnika, jak i postaci.
Kolejne etapy wycieczki skutecznie ubarwiają życie bohaterów, odwracając ich uwagę od obranego celu. Akcja gna na łeb, na szyję, problemy mnożą się w zaskakującym tempie, a jeśli istnieje możliwość, że coś się nie powiedzie – faktycznie się nie powodzi.

Książki Jojo Moves mają w sobie rodzinny, sympatyczny humor.

Bardzo rzadko zdarza mi się śmiać podczas czytania, a tutaj co rusz nie potrafiłam powstrzymać rozbawienia. Pierwszy raz spotkałam się też z tak plastycznym przedstawieniem historii. Opisy są oszczędne, konkretne, a jednak poszczególne sceny pojawiają się przed oczami jak w filmie. Na największe słowa uznania zasługują ciekawi bohaterowie. Każdy ma swoje problemy, charakterystyczne cechy albo umiejętności.
Początkowo Jess i Ed nie potrafią przyzwyczaić się do swojego towarzystwa. Kontrolują każdy gest, ostrożnie dobierają tematy do rozmów
i wymieniają się tylko ogólnikowymi poglądami. W trakcie czterech dni ich relacja powoli ewoluuje, dojrzewa. W tle rozwija się eteryczne uczucie, który wyczuwają nawet dzieci Jess, a którego nie są świadomi sami dorośli. Na szczęście autorka nie skupiła się na samym romansie, poświęca sporo czasu także dzieciom Jess, na przykład Nicky’emu. Wątek z jego udziałem był miłą odskocznią od problemów dorosłych.

Zazwyczaj nie zwracam uwagi na wydanie, ale tym razem należy mu się chociażby wzmianka. Okładka jest śliczna, błyszcząca i generalnie wygląda o wiele lepiej, niż ukazuje to zdjęcie. Książkę trzyma się wygodnie w dłoniach pomimo jej objętości, co bardzo ułatwiało czytanie i – co ważniejsze – zachęcało do kontynuowania lektury.

Jeśli nie mieliście jeszcze styczności z mistrzynią literatury kobiecej, zachęcam do sięgnięcia po Razem będzie lepiej. Nie pożałujecie.

Moyes_Razembedzielepiej

 

Dodaj komentarz