Świat czasami jest pozorny. Wygląda inaczej niż to sobie wyobrażamy. To, co widzimy, jest jedynie obrazem wygenerowanym przez nasz własny mózg, który bardzo często się myli. W końcu wielu rzeczy nie chcemy zauważyć albo wręcz odwrotnie – chcemy, ale nie powinniśmy. Zaprzeczamy samym sobie lub wmawiamy sobie sytuacje, które nie istnieją. Jest to skomplikowany proces do dzisiaj niekoniecznie wyjaśniony przez psychologów. A jeśli cały czas nam coś umyka – coś bardzo istotnego?
„Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć” zostały po raz pierwszy wydane lata temu, lecz wtedy mało kto w Polsce zwracał uwagę na ten dodatek do cyklu przygód o Harrym Potterze. Ja sama polowałam na niego przez długie lata, ale był on dla mnie nieosiągalny. Dopiero gdy na podstawie tej krótkiej książeczki powstała ekranizacja, pojawiła się nadzieja na wznowienie druku. I tak właśnie było, więc teraz miałam przyjemność zapoznać się z tą książką.
Na początku byłam dość sceptycznie nastawiona do pomysłu. „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć” jest mniemanym podręcznikiem w Hogwarcie. Tak szczerze – kto chce czytać sam z siebie podręcznik? Nawet świat magii może niekoniecznie przyciągnąć czytelników. Ostatecznie jednak to zrobił. W końcu sama dałam się skusić. I wtedy poczułam zdumienie. Wyobrażałam sobie, że to będzie jakaś konkretna historia, która ukaże cały świat magicznych zwierząt. Coś podobnego do filmu, który bardzo cenię. Jednakże jest to po prostu alfabetyczny wykaz zwierząt z opisami. Nie brzmi to dobrze i przyznaję, że wielokrotnie mnie znużyło, ale mimo to cenię ten oryginalny pomysł i wyobraźnię autorki.
Cała książka jest napisana stylem popularnonaukowym. Gdzieniegdzie mamy suche fakty, ale pojawiają się też zabawne lub bardzo ciekawe wzmianki o różnych wydarzeniach, które ubarwiają całą powieść. Tym bardziej że język Rowling jest lekki i dość subiektywny, co zachęca do dalszego czytania. Przyznam, że nieraz czułam rozbawienie.
Jestem pod wrażeniem opisów. Nie oszukujmy się – one najczęściej nudzą. Mało który pisarz umie zachęcić czytelnika poprzez rozbudowane opisy. Jest to wielka sztuka, którą nasza pisarka wspaniale opanowała, choć nie ukrywam, że czasami i ona troszkę przesadzała. Nie zmienia to faktu, że zdumiała mnie różnorodność pomysłów. Naprawdę trzeba mieć nieograniczoną wyobraźnię, by stworzyć te wszystkie istoty i dodać każdemu z nich dodatkowych, często ekstrawaganckich cech. W szczególności spodobał mi się widołowąż o trzech kłócących się głowach. Wydaje mi się, że jest to zaciągnięte z któreś z mitologii, ale wizerunek zwierzęcia jest tak bardzo rozbudowany, a przy tym zaskakujący, że zyskał moją sympatię.
„Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć” poszerzają uniwersum „Harry’ego Pottera”, które może zdumieć nawet najbardziej zajadłych fanów. W książce jest ono ukazane jako tajemnicze i niezbadane. Czytając, zdawałam sobie sprawę, że nie ma szans, by kiedykolwiek jeden człowiek mógł je zbadać i doszczętnie poznać.
Poza tym muszę koniecznie zwrócić uwagę na wprost przepiękne wydanie tej książeczki. Twarda oprawa, niesamowite ilustracje są wielkim plusem. Gdy pierwszy raz wzięłam ją do ręki, nie mogłam wyjść z zachwytu nad nią. Jest pięknym dodatkiem do tej całej serii.
Ten podręcznik jest naprawdę miłym bonusem, lecz nie jest jakoś bardzo wartościową książką. Jednakże zapewniam, że można z nią spędzić przyjemny czas i poszerzyć wiedzę na temat świata „Harry’ego Pottera”. Bez wątpienia była lepsza niż się spodziewałam.
Recenzja filmu: http://zazyjkultury.pl/fantastyczne-zwierzeta-je-znalezc-2016-rez-david-yates/