pbij

Trzy dni przed końcem zeszłego roku media obiegła smutna wiadomość. W Łodzi w wieku 62 lat zmarł Stanisław Terlecki – według opinii wielu fachowców najbardziej zmarnowany talent polskiej piłki nożnej. Terlecki umiejętnościami dryblingu dorównywał największym gwiazdorom światowego futbolu. Strzelał także sporo bramek, choć nie był klasycznym napastnikiem, bo grał na lewym skrzydle. Wyjazd na Mundial w Argentynie pokrzyżowała mu paskudna kontuzja. Do Hiszpanii, gdzie kadra trenera Antoniego Piechniczka wywalczyła brązowy medal, nie pojechał z powodu słynnej afery na lotnisku Okęcie. Potem była dyskwalifikacja, występy w klubach amerykańskich, łącznie z Cosmosem Nowy Jork i ani się „Stan” obejrzał, jak stuknęła mu trzydziestka. Co prawda grał nadal, ale to już nie było to.
W 2006 r. na rynku wydawniczym ukazała się pod patronatem „Przeglądu Sportowego” książka Stanisława Terleckiego, napisana przy pomocy dziennikarza sportowego Rafała Nahornego, zatytułowana Pele, Boniek i ja”. Dziś, po śmierci Terleckiego, owa publikacja wydawnictwa Zysk i S-ka jest rarytasem, a cena używanego egzemplarza na najpopularniejszym portalu aukcyjnym zaczyna się od 60zł w górę (+ koszty wysyłki). I pomyśleć, że jeszcze w listopadzie 2017 r. ta sama książka zalegała półki antykwariatów mimo atrakcyjnej oferty centowej (od 12zł!). Pytanie, czy autobiografia (dodajmy niepełna, bo obejmująca okres do czasu powrotu Terleckiego z USA) „Pele, Bonek i ja” warta jest 70-80zł? Moim zdaniem nie, choć książkę czyta się dobrze, lepiej niż podobne publikacje Andrzeja Iwana, a zwłaszcza Wojciecha Kowalczyka. Książce Terleckiego wiele jednak brakuje do autobiografii Usaina Bolta lub Mo Faraha, po prostu to nie ten level. W dodatku nie dowiadujemy się niczego o dzieciństwie i wczesnej młodości Terleckiego, bo historia rozpoczyna się od jego przejścia do Gwardii Warszawa, gdy miał on już 18 lat.
Poniżej zamieszczam kilka fragmentów z książki Stana Terleckiego i Rafała Nahornego:

O swoich początkach w profesjonalnym futbolu:

„Wkrótce dostałem powołanie do reprezentacji Polski juniorów. Pojechaliśmy do Związku Radzieckiego, do Doniecka. Po drodze, jeszcze w Moskwie, zgubiłem paszport. Widocznie ktoś mi go musiał wraz z saszetką podprowadzić z hotelowego pokoju. Koledzy śmiali się, że za karę rzucą mnie na pożarcie białym niedźwiedziom, że już po mnie, no ale z gwardyjską przynależnością klubową jakoś sobie poradziłem. A przypomnę, że to były czasy, że w ZSRR bez stosownych dokumentów nie można było wyjść na miasto, nie mówiąc już o podróżowaniu po kraju. Gdy dotarliśmy do Doniecka, okazało się że w Moskwie mój paszport się znalazł, i że za karę białe niedźwiedzie obejrzy hotelowa etażowa”.

O metodach szkoleniowych trenera Reprezentacji Polski, Jacka Gmocha:

„Po meczu z Portugalią na którąś z odpraw trener Gmoch przyniósł przyniósł w teczce chyba z pięć kilogramów papierów z wydrukami poszczególnych wariantów rozstrzygnięć w naszej grupie. Nam się wydawało, że by awansować do finałów mistrzostw świata w Argentynie , należy ograć Cypryjczyków, Duńczyków i jeszcze raz Portugalię, a facet nam przyniósł około 30 milionów możliwości zakończenia rywalizacji w grupie. Jak w Totolotku, gdyby ktoś chciał trafić szóstkę!”.

O słynnej aferze na Okęciu:

„Ja to zdarzenie pamiętam inaczej, bo Żmuda, Boniek i ja byliśmy już wtedy w autokarze. Do autokaru chciał też wtedy wejść Józek Młynarczyk, ale Bernard Blaut stanął w drzwiach i nie zamierzał go przepuścić. Wtedy ja zapytałem Blauta o co chodzi, a gdy usłyszałem, że bramkarz na Okęcie nie pojedzie, zaproponowałem:
-Weźmy go chociaż na lotnisko, tam zobaczy go na własne oczy selekcjoner Ryszard Kulesza i zdecyduje, czy Józek jest trzeźwy czy nie – próbowałem negocjować. Niestety, bez powodzenia.
-Decyzja już zapadła. Młynarczyk nigdzie nie pojedzie – mówił Blaut (…)
I wtedy wpadłem na genialny pomysł. Użyłem fortelu.
Uwaga, wjeżdżamy na Okęcie. Reprezentacja Polski przybywa tu autokarem, a ja z Józkiem Młynarczykiem, którego do autobusu nie wpuszczono, wpadliśmy na lotnisko moją wysłużoną ładą, którą wcześniej zaparkowałem przed hotelem Vera. No i się zaczęło…”

O przyszłej grze w drużynie New York Cosmos:

Mike Derewniak i Jacek Szczęsny szybko zarazili mnie swoim optymizmem, więc uwierzyłem im także w ten Cosmos. A z perspektywy czasu oceniam, że w takim kraju jak USA wiara jest nieodzowna. I w Boga, i w siebie, bo człowiek czuje się w Ameryce jak linoskoczek. Stąpa po tej linie, stąpa, i jeśli nie wierzy, że może dojść do celu to na pewno spadnie. A wiara? Wiara czyni cuda. O tym też jest piosenka zespołu Electric Light Orchestra, w której wokalista śpiewa: „One day you are a hero, one day you are a clown”. Kasetę z piosenkami ELO kupiłem już pierwszego dnia pobytu w Nowym Jorku”.

O radach, które dawał w Cosmosie Nowy Jork słynny Franz Beckenbauer:

„Potem umówiliśmy się jeszcze na wspólny trening następnego dnia. Tylko we dwóch. Beckenbauer opowiedział mi o trzech stopniach futbolowego wtajemniczenia. Pierwszy – szybkie prowadzenie piłki bez patrzenia na nią.
-Biegniesz po murawie, obserwujesz, szukasz i wybierasz dla siebie wolne korytarze. A jak tylko spojrzysz na piłkę , to się wszystko na boisku zmienia i stąd biorą się straty piłki i niecelne podania – tłumaczył. Drugi stopień to bieg i podanie piłki partnerowi bez patrzenia. A trzeci – oddawanie strzału bez patrzenia na piłkę – mówił o dość oczywistych, choć nie zawsze docenianych piłkarskich prawdach”.

Na dole wpisu zamieszczam pochodzący z 1981 r. utwór zespołu ELO, o którym wspominał Stanisław Terlecki – „21st Century Man”. Dodajmy jeszcze, że prawidłowe słowa piosenki brzmią: „One day you’re a hero. Next day you’re a clown”.

Stanisław Terlecki
Pseudonim: „Stan”
Pełne nazwisko: Stanisław Andrzej Terlecki
Ur. 13.11.1955 r. – Warszawa, Polska.
Zm. 28.12.2017 r. – Łódź, Polska.
Żona: Ewa, 4 dzieci: córka Anna Maria (ur. 03.02.1986) oraz 3 synów: Tomasz, Maciej (ur. 09.03.1977) i Stanisław (ur. 08.01.1985).
Występy w Reprezentacji Polski: 29 (7 bramek).
Kluby jako junior: Młodzieżowy Ośrodek Piłkarski Warszawa (do 1972), Stal FSO Warszawa (1972-1973).
Wybrane drużyny klubowe: Gwardia Warszawa (1973-1975), ŁKS Łódź (1975-1981, 1986-1988), New York Cosmos (1983-1984), Legia Warszawa (1988-1989), Polonia Warszawa (1991-1992).
Kluby jako trener: Gwardia Warszawa (1999), GLKS Nadarzyn (1999-2000).
Kluby jako wychowawca młodzieży: MOSiR Łódź (2015-2017).
Kluby jako prezes: GLKS Nadarzyn (1999-2000).
Sukcesy: II miejsce na Spartakiadzie Młodzieży (z MOP Warszawa), tytuł najlepszego gracza (MVP) Major Indoor Soccer League (z Pittsburgh Spirit, 1982), 2 x Puchar Polski (z Legią Warszawa 1989 i 1990), mistrzostwo II ligi polskiej (z Polonią Warszawa, 1993).

Dodaj komentarz