Geralt jest wiedźminem.

 

Zajmuje się zabijaniem potworów za pieniądze. Nie jest to zwykły człowiek. Nawet nie jest zwykłym wiedźminem.
Ma swój kodeks, swoje prawa, których przestrzega.
Nigdy nie zabija, jeśli nie musi. Gdy tylko to możliwe odczynia urok. Wędruje po dolinach i górach w poszukiwaniu pracy.
W swojej profesji trafia na różnych ludzi. Niektórzy pragną uczciwie mu zapłacić i dać pracę godną wiedźmina, inni pragną go wykorzystać
do swoich niecnych czynów. Aż w pewnym momencie przyszedł czas, gdy Geralt wybrał się do świątyni Maltate.
Tam znajduje swoje wspomnienia i być może przyszłość.
„Saga o Wiedźminie” to była dla mnie jedna z największych zagadek literackich, z jaką się spotkałam. Nie miałam żadnej wiedzy o tej sławnej serii Sapkowskiego poza świadomością, że jest to fantastyka. Dużo osób mi ją polecało. Wiele też twierdziło, że to seria nie dla dziewczyny. Nie ma prawa spodobać się niewinnej istotce o różowych skarpetkach. Jednak ja nigdy nie byłam zbyt dziewczęca (w stereotypowym
mniemaniu), dlatego właśnie postanowiłam sięgnąć po początek historii.
Uważałam, że to wstyd nie przeczytać, a co dopiero w ogóle nie wiedzieć, o czym jest Wiedźmin.
W końcu to klasyka naszej polskiej fantastyki. Czy żałuję, że przeczytałam ten 0.1(?) tom?
Odpowiedź jest prosta i brzmi nie. Każdy aspekt książki bardzo mi się spodobał i uważam, że to również książka dla dziewczyn.
Pierwsze co od razu na wstępie zwróciło moją uwagę to język autora. Jest bardzo dobry. Nie jest to język prosty i banalny.
Zawiera dużo słów trudnych i rzadko używanych, niektóre to archaizmy. Jednak jest on typowo literacki – płynny i barwny.
Każde słowo idealnie pasuje do siebie. Mimo wielu nowych słów i dość dużej potrzeby skupienia nie mogłam się oderwać od książki.
Wszystko, co czytałam, sprawiało, że przenosiłam się do tego świata i przeżywałam wszystkie te przygody razem z bohaterami.

Książka ma nietypowy podział rozdziałów.

Między rozdziałami znajdują się jakby podrozdziały nazwane „Głos rozsądku”.
To właśnie te podrozdziały ukazują nam czas teraźniejszy, a te tradycyjne rozdziały to takie retrospekcje, gdzie Geralt opowiada nam o sobie i przede wszystkim o swoich przygodach, choć lepiej zabrzmiałoby pracy. Mnie osobiście taka mieszanka bardzo się podobała i nie ukrywam, że z chęcią dalej czytałabym wspomnienia tego niezwykłego wiedźmina. Choć już posiadam wiedzę, że kolejne tomy są napisane już
w tradycyjny sposób.
W powieści było bardzo dużo odwołań do naszej dawnej kultury. Wszystkie te dziwne stworzenia, potwory miały swoje pochodzenia
z różnych kultur, lecz przede wszystkim z naszej słowiańskiej. Nie raz słyszałam o strzygach, czy innych dziwnych chochlikach.
Autor bardzo rozbudował tę wiedzę i jak mniemam, dodał własne pomysły, co razem stworzyło wielki bestiariusz. Cieszę się, że ktoś zwrócił uwagę na nasze dawne wierzenia i w tak naturalny sposób wplótł je do opowieści o wiedźminie. Samo stworzenie wiedźmina jest dla mnie wyjątkowo oryginalnym pomysłem, nie wiem, czy jest on wymyślony od podstaw, czy ma swoje korzenie w jakiś wierzeniach.
Jednak nie ma wątpliwości, że jestem zafascynowana pomysłowością Sapkowskiego.
Największym plusem tej opowieści jest bez wątpienia główny bohater – białowłosy wiedźmin. Geralt jest postacią nie do rozszyfrowania.
Zachowuje się inaczej niż zwykli ludzie, ale też inaczej niż czarodzieje, czy inne stworzenia magiczne. Jednak nie zmienia to faktu, że ma typowo ludzkie odczucia. Jak każdy popełnia błędy i cierpi. Jak każdy kocha i darzy ludzi przyjaźnią. A przy tym pozostaje wiedźminem, walczącym na śmierć i życie z potworami, by dawać bezpieczeństwo. Gdy czytałam o jego losach, byłam zafascynowana. Obserwowanie tych wszystkich wydarzeń było trochę jak zakazany owoc. Wchodziliśmy w tajemne kręgi wcześniej znane tylko Geraltowi. To jakby pozwolił nam zobaczyć swoją duszę. Bardzo się do niego przywiązałam. Między nami potoczyła się cienka nić porozumienia. Jestem pewna, że po którymś tomie
Geralt zajmie wysokie miejsce wśród moich ulubionych bohaterów.

Nie wiedziałam czego spodziewać się po lekturze tej książki.

Naprawdę miałam wiele obaw co do tej opowieści.
Boimy się nieznanego i tak właśnie było w moim przypadku. Moja wiedza po jednym tomie nadal jest znikoma, co pewnie znawcy i fani
od razu zauważą w mojej recenzji, która zapewne ma wiele błędów (wybaczcie, poprawię się). Jednak swoją wiedzę na pewno w najbliższym czasie pogłębię i postaram się lepiej poznać świat wykreowany przez Sapkowskiego. Dla mnie to nowe doświadczenie i dające dużo wiedzy.
Nie ma wątpliwości, że w najbliższym czasie sięgnę po kolejne tomy. A książkę polecam każdemu miłośnikowi fantastyki.
Dla osób ubóstwiających ten gatunek to pozycja obowiązkowa.

ostatnie życzenie

Dodaj komentarz