W każdej szkole można dostrzec dziecko, które odstaje od reszty rówieśników niczym kciuk od pozostałych palców.
Takim kimś jest Ania – dziewczynka samotna, inteligentna, nadto dojrzała jak na swój wiek, zajmująca ostatnią ławkę w klasie.
Swoich zachowaniem zwraca uwagę Łucji, świeżo zatrudnionej nauczycielki historii, która postanawia zatroszczyć się o małą podopieczną. Bohaterka nie spodziewa się jeszcze, do jakich wydarzeń to doprowadzi…
Niestety, czuję się rozczarowana lekturą tej książki. Autorka, jak większość pisarzy–debiutantów, powieliła pewien schemat.
Pierwszym jest główna bohaterka, typowa Mary Sue. Ile razy można czytać o ładnej, dobrej, delikatnej, wrażliwej i atrakcyjnej kobiecie bez wad? W trakcie trwania powieści charakter Łucji nie zmienił się na lepsze, bo był ,,lepszy’’ już na starcie i przez to nie dawał żadnych możliwości do ciekawych rozwiązań fabularnych.
Drugim elementem, na który zwróciłam uwagę, było zbyt jawne rozróżnianie dobra i zła. Nie przepadam, gdy autorka wskazuje czytelnikowi palcem ,,o, tego bohatera masz nie lubić!’’, a zdarzało się to niejednokrotnie, na przykład w odniesieniu do Adeli czy adoratora Łucji.
Wszystko jest powiedziane wprost, podane czytelnikowi z frytkami, zwalniające go z myślenia. Zapewniam, umysł przeciętnego czytającego jest w stanie przeprowadzić podstawową analizę i pisarka nie musi obawiać się, że nie nadążymy za wydarzeniami (szczególnie, gdy posuwają się do przodu w bardzo wolnym tempie).
Jedyny wątek, który przypadł mi do gustu, dotyczył małej Ani i Łucji. Uwielbiam, gdy dochodzi do pierwszego zburzenia murów między
postaciami, a potem tworzenia trudno definiowalnej bliskości. Wprawdzie nie otrzymałam zachwycającej, wyróżniającej się historii o miłości, ale przynajmniej poprowadzono ją na tyle zgrabnie, by nie wywołać u czytelnika irytacji albo wrażenia przesłodzenia.
Do innych zalet mogę zaliczyć krótkie rozdziały, próbę poruszenia trudnej tematyki, jaką jest relacja dziecko–dorosły, oraz ukazanie uroczej, nieco wyidealizowanej rzeczywistości.
Jeśli chodzi o warstwę językową, powieść jest napisana poprawnie. Zdania nie straszą konstrukcją (chociaż brak w nich skomplikowanych
wyrazów), a język bywa żywy, zróżnicowany. Zdecydowanie za dużo stwierdzeń oczywistych – co rusz opis mówiącego po jego kwestii,
a to bardzo spowalniało to tempo czytania.
Bardzo podoba mi się wydanie. Druk, czcionka, okładka – wszystko prezentuje się pięknie, żałuję tylko, że treść nie dorównała szacie
graficznej.
Nie polecam i nie odradzam. Jeśli lubicie powoli rozwijającą się akcję i nieco przerysowanych, ale za to sympatycznych bohaterów –
ta książka jest dla Was.