Jedną z gwiazd tegorocznej edycji Festiwalu Skrzyżowanie Kultur będzie 62-letni Libańczyk od 40 lat mieszkający w Bawarii, mistrz gry na arabskiej lutni ud, Rabih Abou-Khalil.
Z artystą tym po raz pierwszy zetknąłem się, oczywiście nie osobiście, w czasach, gdy o muzyce world nie wiedziałem prawie nic. Nie było jeszcze wtedy dostępu do internetu, zaś telewizyjne stacje kablowe oferowały w swoim pakiecie tylko jeden kanał arabskojęzyczny – Dubai TV. Była jednak w tamtych czasach stacja TV, w dodatku nasza polska, która nie bała się pokazywać ciekawych programów. Otóż warszawski WOT 51 (dziś to chyba reżimowe TVP Info) wyemitował na swej antenie 13-odcinkowy serial dokumentalny „Visions of Music”. Każdy odcinek przedstawiał jeden rodzaj muzyki i jeden kraj (np. salsę i Brazylię czy calypso i Trynidad i Tobago), a gospodarzem całości był właśnie Rabih Abou-Khalil. To była końcówka lat 90. XX w. i przyznam się szczerze, że Abou-Khalila zapamiętałem głównie ze względu na jego arabskie nazwisko (sympatię do wszystkiego, co arabskie mam od dziecka), a nie z powodów muzycznych. Potem, gdy na dobre wsiąkłem w world music, Rabih Abou-Khalil co jakiś czas przewijał się w tzw. backgroundzie, ale głównie na zasadzie „a, to ten gość z „Visions of Music”. Teraz warto przyjrzeć się Libańczykowi dokładniej.
Rabih Abou-Khalil przyszedł na świat w lipcu 1957 r. w Bejrucie. W wieku 4 lat nauczył się gry na udzie, więc naturalną sprawą było posłanie go przez rodziców do Bejruckiej Akademii Sztuk. Nie był to łatwy czas dla Libanu. Po dość intensywnym okresie rozwoju i nasiąkania „europejskością”, zwłaszcza w przypadku muzyki, filmu i literatury, w 1975 r. wybuchła tam, trwająca 15 długich lat, wojna domowa, która kosztowała życie ok. 150 tysięcy istnień ludzkich. Przez pierwsze lata wojny Abou-Khalil kontynuował naukę pod okiem słynnego chrześcijańskiego mistrza udu Georgesa Faraha, lecz w 1978 r. chłopak opuścił kraj i zamieszkał w Monachium. W Bawarii nie żyło wówczas zbyt wielu mistrzów gry na arabskiej lutni, więc młody Libańczyk uczył się w Monachijskim Konserwatorium gry na… flecie poprzecznym. Jego nauczycielem był Walther Theurer.
Rabih Abou-Khalil nie poszedł śladami wielu arabskich artystów mieszkających w Europie, którzy postawili głównie na warstwę wokalną utworu. Nie, on skupił się na badaniu możliwości nowego sposobu gry na tradycyjnym instrumencie arabskim. Idealny w owych „badaniach” okazał się jazz.
Pierwsze sześć płyt długogrających młodego bejrutczyka ukazało się nakładem niszowej niemieckiej wytwórni MMP Records. Debiutancki album Abou-Khalila nosił nazwę „Compositions & Improvisations” i został nagrany razem z bawarskim kompozytorem i pianistą Michaelem Armannem. To była swoista mieszanka arabskich dźwięków z europejskim jazzem, jednak dopiero albumy nagrane dla ECM Records, a zwłaszcza dla wytwórni Enja sprawiły, że o Rabihu Abou-Khalilu zaczęło być głośno, zwłaszcza we wcale niemałej europejskiej branży jazzowej. Krążek „Al-Jadida” („dżadida” oznacza po arabsku nowość, ale jednocześnie jest to nazwa marokańskiego miasta wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO) z 1990 r. był z pewnością ożywczym powiewem dla istniejącego od prawie 20 lat monachijskiego labelu Enja. Obok Abou-Khalila, na udzie, zagrali tam także: nieżyjący już dzisiaj afroamerykański saksofonista altowy Sonny Fortune, kontrabasista Glen Moore oraz dwaj „orientalni” mistrzowie bębnów – Hindus Ramesh Shotham i pochodzący z Maghrebu Nabil Khalat. To właśnie utwór z tej płyty, nagranie o tytule „Nadim”, zamieszczam na dole dzisiejszego wpisu.
Rabih Abou-Khalil przez wielu znawców współczesnego jazzu europejskiego określany jest prekursorem łączenia gatunków z Bliskiego Wschodu i Europy Zachodniej oraz osobą wyprzedającą czasy, w których żyje. Chodzi tutaj nie tylko o warstwę instrumentalną, ale i o same kompozycje utworów. Potwierdza to np. wydana w 1996 r. płyta „Arabian Waltz”, na której artyście z Bejrutu towarzyszył… kwartet smyczkowy Bălănescu Quartet. Z kolei 12 lat później światło dzienne ujrzał krążek „Em Português” nagrany m.in. z portugalskim wokalistą fado Ricardo Ribeiro. To dowód na to, że Abou-Khalil nie zamyka swej twórczości w określonych gatunkach muzycznych, aczkolwiek jak dla mnie za mało jest w jego utworach „arabskości”. Wiadomo, że nie jest to wokalista raï czy hitowy artysta shaabi, niemniej chciałbym dostrzegać u niego więcej fascynacji kulturą i muzyką rodzimego Libanu.
Czy występ Abou-Khalila na Festiwalu Skrzyżowanie Kultur okaże się równie udany, jak koncert jego rodaczki, Ghady Shbeir, która 3 lata temu ujęła warszawską publiczność swoim głosem i tym, że nie musiała tańczyć i razić oczy barwnym strojem, by i tak wypaść fantastycznie? Myślę, że nie będzie to łatwe, bo jednak twórczość Rabiha Abou-Khalila bardziej oscyluje wokół jazzu niż muzyki arabskiej. Z porwaniem tłumów może być trudno, ale koneserzy dobrego europejskiego jazzu będą pewnie zadowoleni.
Rabih Abou-Khalil (arab. ربيع أبو خليل)
Ur. 17.08.1957 r. – Bejrut, Liban.
Wybrane płyty: „Compositions & Improvisations” z Michaelem Armannem (1981), „Al-Jadida” (1991), „Blue Camel” (1992), „Arabian Waltz” (1996), „Em Português” (2008).
Ważniejsze utwory: „Catania” (1991), „Sahara” (1992), „Bushman in the Desert” (1993), „Como um Rio” (2008), „Jerusalem” (2010).
Strona internetowa: TUTAJ