Najbardziej niespokojnym krajem Ameryki Łacińskiej ostatnich miesięcy jest z pewnością Wenezuela. Prezydent Nicolas Maduro, który mimo licznych protestów opozycji wciąż utrzymuje się przy władzy, ostatnio podporządkował sobie parlament. Juan Guaido, uznawany przez liczne kraje zachodnie za tymczasowego prezydenta kraju, przestał być szefem Zgromadzenia Narodowego. W całym państwie panuje chaos i, mimo bogactwa złóż ropy naftowej, bieda. Inflacja osiągnęła rekordowy, ponadmilionowy poziom.
W całej historii świata były tylko 2 podobne przypadki: Niemcy 1923 r. oraz Zimbabwe po 2000 r. Przy tym wszystkim w odróżnieniu od reszty państw Ameryki Południowej Wenezuela nigdy nie kojarzyła się ze światowej klasy piłkarzami i dobrą muzyką. Owszem, telenowele i piękne, choć poprawione pracą skalpela, uczestniczki konkursów piękności – tak. Ale nie fútbol y musica. W temacie piłkarskim nie ma co polemizować, bo La Vinotinto, jak się nazywa graczy z Wenezueli, ani razu nie wystąpili w finałach mistrzostw świata, nie zdobyli też żadnego medalu na Copa América. Natomiast jeśli chodzi o muzykę, to znalazłoby się kilku artystów, którzy są znani i podziwiani na całym świecie. Należy do nich z pewnością 76-letni dziś Óscar Emilio León Simosa, znany po prostu jako Óscar d’León. Wystarczy wymienić pseudonimy jakimi fani określają tego wykonawcę – El Sonero del Mundo, El Bajo Danzante, El León de la Salsa, El Faraón de la Salsa czy El Diablo de la Salsa – by zorientować się, że mamy do czynienia z osobą nietuzinkową, z prawdziwym talentem.
Óscar d’León przyszedł na świat jako syn Florentino Padróna, ale jako że biologiczny ojciec zupełnie się nim nie interesował, to szybko został adoptowany przez Carmen Dionisię Simosę i Justo Leóna. Óscar wychowywał się w dzielnicy Caracas Antimano. Jego przybrany ojciec był grabarzem na pobliskim cmentarzu. Jako dziecko d’León uwielbiał uderzać rękoma we wszystko, co wydawało odgłos i przypominało bębny. Miał z tego powodu spore kłopoty w szkole, co wszelako nie ostudziło jego miłości do muzyki. Zresztą jeśli chodzi o edukację to przyszły wielki kontrabasista nie bardzo mógł się pochwalić jakimiś szczególnymi osiągnięciami (mimo tego, że studiował geodezję), toteż jego pierwszą dorosłą pracą była posada mechanika samochodowego. Potem było zatrudnienie na linii montażowej w fabryce, a później prowadzenie taksówki. Wszystkie te „fuchy” były jednak za dnia, bo wieczory Óscar d’León poświęcał na grę na kontrabasie i śpiewanie salsy w klubach. Początkowo nie dawało się z tego utrzymać, ale grono d’Leónowych fanów rosło. Bywalcom klubów podobało się to, co Óscar wyczyniał na scenie z kontrabasem (m.in. tańczył ze swoim instrumentem) oraz to, że młody artysta w dużej mierze improwizował. Jego ulubionymi wykonawcami byli Kubańczycy: wokalista Benny Moré oraz zespół La Sonora Matancera.
Óscar d’León nie miał wykształcenia muzycznego, był samoukiem, dlatego niełatwo było mu się dostać do jakiegoś zespołu. W końcu to się udało i 28-letni d’León zasilił szeregi grupy La Distinción. Początkowo śpiewał tam jedynie w chórkach, jednak gdy zachorował główny wokalista dostał swoją szansę, i wykorzystał ją. Już rok później Óscar d’León, trębacze César „Albóndiga” Monges i José Antonio Rojas, perkusiści: Elio Pacheco i Joseíto Rodríguez oraz pianista Enrique „Culebra” Iriarte założyli grupę La Dimensión Latina, która istnieje do dziś. Przez blisko 50 lat funkcjonowania zespół wydał niemal 30 płyt osiągając sprzedaż 30 milionów egzemplarzy. La Dimensión Latina to jeden z najpopularniejszych bandów Ameryki Środkowej, z powodzeniem występujący także w Stanach Zjednoczonych i Europie. Przyczynił się do tego także Óscar d’León, choć uczestniczył on w nagraniu tylko pierwszych siedmiu krążków i w 1976 r. opuścił grupę.
W 1977 r. d’León nagrał swój pierwszy solowy album – „Con Bajo y Todo”, na którym znalazły się przeboje „Sin Rencor” („Pokuta”) oraz „Tu No Sabes Ná” („Nic nie wiesz”). Oczywiście pisząc „solowy album” należy od razu dodać, że w przypadku salsy, a taki gatunkiem para się nasz dzisiejszy bohater, trudno mówić o samodzielnych występach. To zawsze jest główny artysta oraz towarzyszący mu zespół. I w tym przypadku twór nazywał się Óscar d’León y Su Orquesta. Jednocześnie artysta z Caracas powołał do życia, wraz z kompozytorem i pianistą Mauricio Silvą, grupę La Critica, z którą na przestrzeni 3 lat wydał pięć krążków. Zespół ten nagrał m.in. nowe wersje kubańskich klasyków, jak np. „El Manicero” czy „Monta Mi Caballo” nadając im nowy wydźwięk.
W 1982 r. Óscar d’León zagrał księdza w wenezuelskim miniserialu „Fray Salsa”, a już w następnym roku spełniło się największe marzenie artysty z Caracas – wystąpił on na koncertach na Kubie. Miejscowa publiczność przyjęła go bardzo dobrze, ale w Wenezueli zaczęto mówić, że d’León popiera reżim Fidela Castro. Choć sam muzyk twierdził, że kubańskie tournée odbyło na skutek jego miłości do samej wyspy i jej mieszkańców, to nie wszyscy w to uwierzyli. Pośród niedowiarków była m.in. bliska znajoma d’Leóna Celia Cruz, na czym poważnie ucierpiały relację pomiędzy niedawnymi jeszcze przyjaciółmi. Nie ucierpiała jednak kariera óscara d’Leóna, czego dowodem były jego hity w latach 80. XX w.: „Francisco Guayabal”, „Que Bueno Baila Usted” („Jak ty dobrze tańczysz”) czy „Bonito y sabroso” („Wspaniale i smacznie”).
Koniec lat 80. określany jest w karierze d’Leóna jako czas, w którym wykonał on spory krok w kierunku latin jazzu, powiększając tym samym grono odbiorców swojej muzyki. Ukoronowaniem tego kierunku był udział Wenezuelczyka w nagraniu wspólnej płyty tuzów latin jazzu, Tito Puente i Eddiego Palmieriego. Krążek „Masterpiece/Obra Maestra” ukazał się w 2000 r., kilka miesięcy po śmierci Puente, a Óscar d’León wystąpił tam m.in. w utworze „Paris Mambo”.
Zresztą artysta z Caracas zawsze cieszył się z możliwości współpracy w innymi wybitnymi wykonawcami latynoskimi, czego dowodem są wspólne nagrania m.in. z „Księżniczką Salsy”, Portorykanką La Indią, czy Dominikańczykiem José Alberto, zwanym „El Canario”.
W 1992 r. Óscar d’León i dowodzona przez niego Orquesta Extranjera wygrali Festiwal Orkiestr organizowany w czasie słynnego dorocznego Karnawału w Barranquilli.
Natomiast w tym samym 2000 r., w którym d’León zagrał na ostatniej płycie Tito Puente, zaśpiewał także w hiszpańskiej wersji filmu Walta Disneya „Nowe szaty króla”. Była to piosenka „Mundo Perfecta”, śpiewana w Polsce ustami Krzysztofa Krawczyka („Cuda świata”).
Mimo, że Óscar d’León należy do najwybitniejszych artystów południowoamerykańskich, to nigdy nie otrzymał Nagrody Grammy. Nic dziwnego, w końcu jeśli chodzi o Grammy, to są tam jedynie 3 kategorie z muzyką latynoską. Inaczej sprawa wygląda w przypadku Latin Grammy. Tu w 2013 r. uhonorowano Wenezuelczyka Nagrodą za Całokształt Twórczości.
Jednak życie to nie tylko pasmo sukcesów i radości. Óscar d’León przekonywał się o tym wielokrotnie, gdyż jest on chyba jednym z najczęściej okradanych artystów na świecie. Np. w czasie pobytu w Peru skradziono mu 16 tys. dolarów. Do tego dochodzą problemy zdrowotne. Pod koniec 2009 r. d’León przeszedł zawał serca. Natomiast 2,5 roku później na skutek nieszczęśliwego wypadku w domu mistrz wenezuelskiej salsy stracił gałkę oczną.
Ostatnia studyjna płyta Óscara d’Leóna ukazała się w 2008 r., natomiast po powrocie do zdrowia po przebytym zawale, w 2015 r. artysta z Caracas nagrał utwór „La Sandunguita” wraz z andaluzyjskim wokalistą Diego Amadorem. Rok wcześniej w nieobjętej jeszcze wojną domową Wenezueli świętowano 50-lecie pracy artystycznej Óscara d’Leóna, człowieka bez którego Wenezuela nie istniałaby na światowej mapie salsy.
Na dole dzisiejszego wpisu zamieszczam tytułowy utwór z wydanej przez Óscara d’Leóna w 1987 r. płyty „Riquiti”.
Óscar d’León
Prawdziwe nazwisko: Óscar Emilio León Simosa.
Pseudonimy: El Sonero del Mundo, El Bajo Danzante, El León de la Salsa y El Faraón de la Salsa, El Diablo de la Salsa.
Ur. 11.07.1943 r. – Caracas, Wenezuela.
Żona: Zoraida, 4 dzieci: 2 córki: Irosca i Adiaroz oraz 2 synów: Yorman i Jimmy.
Wybrane płyty: „El Clan de Víctor y Dimensión Latina” z La Dimensión Latina (1972), „Con Bajo y Todo” (1977), „Óscar d’León Presenta La Crítica” z La Critica (1981), „Más Que Amor… Frenesí” (2001), „Tranquilamente… Tranquilo” (2008).
Ważniejsze utwory: „Llorarás” La Dimensión Latina (1974), „Sin Rencor” (1977), „Paris Mambo” z Tito Puente i Eddiem Palmierim (2000), „Mundo Perfecta” (2000). „La Sandunguita” z Diego Amadorem (2016).
Strona internetowa: TUTAJ