Afryka traci świetnych saksofonistów. Pod koniec marca 2020 r. we Francji, w wyniku komplikacji pocovidowych, zmarł Kameruńczyk Manu Dibango, znany całemu światu z przeboju-evergreenu „Soul Makossa”. Nieco ponad 2 lata później w Lagos śmierć dopadła 78-letniego Orlanda Juliusa, wirtuoza afro-beatu i nigeryjskiej odmiany highlife.

Orlando Julius przyszedł na świat w mieście Ikole w środkowej części Nigerii Brytyjskiej, w rodzinie kupieckiej z grupy etnicznej Ekiti, jako Orlando Julius Aremu Olusanya Ekemode. Jego pierwszą nauczycielką była matka. To ona uczyła go śpiewu i gry na bębnach. Mały Orlando należał do szkolnego zespołu muzycznego w szkole anglikańskiej, do której uczęszczał, jednak po śmierci ojca przerwał naukę i wyjechał do Ibadanu. Miał wtedy zaledwie 14 lat. Chłopiec co prawda porzucił szkołę, ale nie porzucił myśli o byciu zawodowym muzykiem. Nie było to łatwe, lecz w końcu udało mu się dostać do zespołu lokalnego artysty gatunku highlife noszącego ksywkę Jazz Romero. Orlando Julius był na tyle dobry, że z czasem został liderem grupy. Jednak musiały upłynąć jeszcze dwie zmiany zespołów, by nastolatkowi z Ikole dane było wejść do studia nagrań.

W 1960 r. 17-letni Orlando Julius dołączył do grupy Eddy’ego Okonty, popularnego wówczas artysty gatunku highlife. W tym samym roku ukazał się pierwszy singiel Juliusa, nagranie pt. „Igbehin Adara” śpiewane w języku joruba. Ale to nie były czasy, w których młody człowiek z Ikole byłby zainteresowany graniem nigeryjskiej odmiany highlife’u. Orlando Julius był zafascynowany muzyką r&b oraz amerykańskim popem, dlatego postanowił założyć zespół The Modern Aces i nagrywać w stylu będącym mieszaniną rytmów afrykańskich i amerykańskich.
Pierwszym przebojem formacji Orlando Julius and his Modern Aces było nagranie „Jagua Nana”, natomiast na miano najlepszej płyty długogrającej Juliusa z tamtego okresu zasługuje z pewnością krążek „Super Afro Soul” z 1966 r.

Zmieniały nazwy grup towarzyszących Orlando, przez Nigerię przetoczyła się wojna domowa, ale ciągle młody jeszcze artysta nadal udanie splatał muzycznie Zachód z zachodnią częścią Afryki.

W 1973 r. Julius opuścił leczącą się z ran wojennych Nigerię i rozpoczął podróż po Europie, by w krótkim czasie osiedlić się w Stanach Zjednoczonych, gdzie zarabiał na chleb występując w lokalnych waszyngtońskich klubach nocnych.

Przełomem dla saksofonisty z Ikole okazało się spotkanie z południowoafrykańskim trębaczem Hugh Masakelą i aktywny udział przy nagrywaniu jego dwóch bardzo dobrze przyjętych płyt: „The Boy’s Doin’ It” (1975) oraz „Colonial Man” (1976). Pierwszą nagrano w Nigerii, drugą w Nowym Jorku i Chicago. Jednak pomimo sukcesu Orlando Julius i Hugh Masakela nie umieli dojść do porozumienia, co do tego kto ma być liderem zespołu muzyków, z którymi nagrywali. Panowie postanowili zakończyć współpracę. Orlando powrócił więc do gry w amerykańskich nightclubach, zaczął się też udzielać jako muzyk sesyjny. Pobyt w Stanach Zjednoczonych nie przeszkadzał mu także w odwiedzaniu ojczyzny, gdzie wydawał swoje nagrania.

Jeszcze będąc w USA Julius założył zespół Ashiko, który powiększył wracając do kraju i nagrywając krążek „Dance Afro-Beat”.

Rozpoznawalny w Nigerii i lokalnie w USA Orlando Julius nie był zbytnio znany na świecie. Było tak aż do 2000 r. Wtedy to właśnie specjalizująca się m.in. w popularyzacji afro-beatu brytyjska Wytwórnia Strut Records wydała reedycję płyty „Super Afro Soul” i o 57-latków z Nigerii zrobiło się głośno.

W 2014 r. brytyjski kolektyw The Heliocentrics, który miał już na koncie wspólny krążek z Mulatu Astatke, postanowił nagrać płytę z będącym na fali Juliusem. Album „Jaiyede Afro” dotarł do 13. miejsca listy Billboard World Music Charts.

Orlando Julius kilkukrotnie występował w Polsce. W połowie 2016 r. był gościem OFF Festivalu w Katowicach i mówiąc szczerze, swoim udanym występem uratował tamtą edycję, gdyż nie przyjechało wówczas kilku zapowiadanych wcześniej artystów. 3 lata później Julius i The Heliocentrics wystąpili podczas ponownego otwarcia warszawskiego klubu Pardon, To Tu. Ale największe show Orlando Julius pokazał pod koniec października 2017 r. w czasie WOMEX-u w Katowicach.

Tuż przed wybuchem pandemii Orlando Julius przeprowadził się wraz z drugą żoną do miasta Ijebu-Jesa w nigeryjskim stanie Osun. Miejscowość ta jest stolicą narodu Ijebu. I właśnie władca Ijebu, Oba Moses Oluwafemi Agunsoye, panujący jako Agunsoye II, przyznał Juliusowi tytuł Gbeluniyi, czyli honorowego władcy Ijebu. Artysta niezbyt długo cieszył się tym zaszczytem, bo 2 lata później zmarł we śnie. W chwili śmierci miał 78 lat. Jak napisano w czasopiśmie „Modern Ghana”: „Odszedł ostatni tytan nigeryjskiej odmiany highlife’u”.

Na dole wpisu zamieszczam jeden z największych przebojów Orlanda Juliusa, utwór „Disco Hi-Life”, pochodzący z płyty o tym samym tytule wydanej w 1979 r.

Orlando Julius
prawdziwe nazwisko: Orlando Julius Aremu Olusanya Ekemode
Ur. 22.09.1943 r. – Ikole, Nigeria Brytyjska (obecnie Nigeria).
Zm. 14.04.2022 r. – Lagos, Nigeria.
Dwukrotnie żonaty: 1. żona (rozwód), syn Kayode; 2. Latoya Aduke (do 14.04.2022, jego śmierć), 3 synów: Dettrick, Ibrm i Emaun; Orlando Julius miał także 3 dzieci z innych związków: córkę Juliet oraz synów: Tunde i Ajamu.
Wybrane płyty: „Super Afro Soul” (1966), „Orlando Julius and The Afro Sounders” (1972), „Disco Hi-Life” (1979), „Dance Afro-Beat” (1984), „Jaiyede Afro” z The Heliocentrics (2014).
Ważniejsze utwory: „Igbehin Adara” (1960), „Jagua Nana” (1965), „Ashiko” (1978), „Disco Hi-Life” (1979), „Jaiyede Afro” z The Heliocentrics (2014).
Strona na FB: TUTAJ

Dodaj komentarz