Był rok 2002 lub 2003, dokładnie już nie pamiętam. Na antenie warszawskiego Radia Kolor pojawiła się nowa audycja prowadzona przez Anetę Wronę oraz Kanadyjczyka Daniela Feista. Nazwy audycji już dzisiaj nie pomnę, ale muzyka, którą wtedy puszczano znacznie różniła się od anglosaskiej papki prezentowanej przez polskie stacje radiowe. Nie było nieśmiertelnych Bryanów Adamsów, Philów Collinsów czy Rodów Stewartów. Zamiast tego usłyszeć można było muzykę afrykańską, arabską, afrobrazylijską czy karaibską. Na stronie Radia Kolor co tydzień pojawiała się tracklista, dzięki czemu wiedziałem, co za utwory nagrywam na kasety audio (Daniel Feist mówił zbyt szybko, by zapisać wszystko ze słuchu). W ten sposób poznałem również artystę ukrywającego się pod pseudonimem Mighty Shadow, lub w skrócie po prostu Shadow (cień), króla muzyki calypso z Trynidadu.
Mighty Shadow przyszedł na świat jako Winston McGarland Bailey w 1941 r. w niewielkiej mieścinie Belmont, która dzisiaj jest częścią stolicy Trynidadu i Tobago, Port of Spain, ale dorastał w domu dziadków w miejscowości Les Coteaux na wyspie Tobago. Przygodę z calypso zaczął w wieku 8 lat. akompaniując dziadkowi na gitarze. Należy dodać, że muzyka calypso była i jest dla Trynidadu tym, czym reggae dla Jamajki, soca dla Barbadosu, benna dla Antigui i Barbudy albo cadence dla Haiti – wiodącym gatunkiem w kraju, niematerialnym dziedzictwem kultury.
W wieku 16 lat Winston Bailey pojechał do Port of Spain. Nie było łatwo. Nie miał domu, pracy, a jego muzyka nikogo nie obchodziła. Grywał w namiotach, w których co wieczór gromadzili się niezbyt zamożni mieszkańcy stolicy spragnieni tak samo calypso, jak i rumu czy innych tanich napojów wyskokowych. Często sypiał na ulicy. Jednak Bailey nie dawał za wygraną, czując, że karta musi się odwrócić. W początkowej fazie kariery artysta wymyślił dla siebie pseudonim sceniczny – Shadow, czyli cień. Stało się to po tym, gdy w czasie spaceru przypadkowo natknął się na robotników drogowych. Jeden z nich znajdował się w wykopanej dziurze, natomiast koledzy dla żartu nazwali go cieniem. Przechodzący akurat tamtędy Bailey poczuł się, jakby zwracano się do niego, i postanowił zostawić sobie ksywkę Shadow.
I kiedy Bailey zastanawiał się już nad pracą na plantacji zielonego groszku na Tobago nadszedł długo oczekiwany sukces. W 1974 r. jego piosenka „Bassman” została przewodnim utworem Carnival Road March – corocznego marszu karnawałowego przechodzącego ulicami Port of Spain. Co ciekawe, drugim kandydatem do karnawałowego przeboju 1974 r. był także kawałek Shadowa – „Ah Come Out To Play”. Całkiem nieźle, jak na debiutanta, prawda? Dodajmy, trzydziestotrzyletniego debiutanta. Wydaje się, że był to ostatni moment żeby wskoczyć do pociągu z napisem „sława, uznanie, kariera”.
Muzyka Mighty Shadowa różniła się od dźwięków innych wykonawców calypso większym wykorzystaniem gitary basowej. Mocny bas, oczywiście na miarę Trynidadu, był znakiem rozpoznawczym artysty z Belmont, tak samo jak jego taniec w czasie występów. Shadow podczas śpiewania często wykonywał na scenie tzw. skip-rop, mając w tym samym momencie obie stopy w powietrzu.
Kolejne krążki Mighty Shadowa umacniały go w panteonie gwiazd calypso i soca, choć o wygraniu Carnival Road March długo mógł tylko pomarzyć. Jego taneczny hit „Dat Soca Boat” z 1978 r. na karnawale przeszedł niezauważony, natomiast moja ulubiona piosenka Shadowa, „Poverty is Hell”, przegrała w 1994 r. z kawałkiem „Jump and Wave”, niejakiego Preachera. Ale Mighty Shadow tradycyjnie nie załamywał się, tylko dalej robił swoje. I w 2001 r., mając 60 lat został najstarszym zwycięzcą Carnival Road March. Trzeba jednak przyznać, że całkowicie zasłużenie wygrał przepięknym utworem, bo nagranie „Stranger” do dziś zachwyca oryginalną, jak na calypso, melodyjnością. Piosenkę tę zamieszczam na dole wpisu.
Dwa lata później artysta z Belmont uhonorowany został Medalem Kolibra (The Hummingbird Medal), jednym z najwyższych odznaczeń cywilnych Trynidadu i Tobago. Dołączył tym samym do innych wielkich wykonawców calypso, Lorda Kitchenera oraz Mighty Sparrowa. Z całej tej trójki dziś żyje tylko urodzony na Grenadzie Sparrow. Kitchener zmarł w 2000 r. w wieku 77 lat. Tyle samo lat miał w chwili śmierci Winston McGarland Bailey, tyle, że odszedł z tego świata zaledwie 2 miesiące temu, 23. października 2018 r. Rok wcześniej zdążył wystąpić w filmie dokumentalnym autorstwa Christophera Lairda zatytułowanym „King of Hell” („Król piekła”) a poświęconym właśnie swojej twórczości.
Obecny na pogrzebie Shadowa premier Trynidadu, dr Keith Rowley, powiedział między innymi: „Mighty Shadow zrewolucjonizował calypso niesamowitym dźwiękiem i unikalnym stylem. Był oryginalny w każdej ze swoich muzycznych kreacji. Jego utwory opowiadały nam często niewesołe historie doprawione dawką kpiącego humoru. Z biegiem lat Shadow z lokalnego artysty stał się osobą, która zdobyła uznanie na całym świecie”.
Odeszła kolejna ikona world music. Nam pozostaje delektować się muzyką Winstona McGarlanda Baileya, znanego jako Mighty Shadow.
Mighty Shadow
Inne pseudonimy: Shadow, The Mighty Shadow
Prawdziwe nazwisko: Winston McGarland Bailey
Ur. 04.10.1941 r. – Belmont, Trynidad Brytyjski (obecnie Port of Spain, Trynidad i Tobago).
Zm. 23.10.2018 r. – St. Joseph, Tunapuna-Piarco, Trynidad i Tobago.
Żona: Siddick (do 23.10.2018, jego śmierć), 5 dzieci, w tym córka Shadiwsh oraz synowie Shawn i Sharlan.
Wybrane płyty: „De Bassman” (1974), „If I Coulda I Woulda I Shoulda” (1978), „Return of the Shadow” (1982), „Dingolay” (1994), „Just For You” (2001).
Ważniejsze utwory: „Bassman” (1974), „Ah Come Out To Play” (1974), „Dat Soca Boat” (1978), „Poverty is Hell” (1994), „Stranger” (2001).