Czytając „Kochankę księcia” miałam nieodparte uczucie, że gdzieś czytałam już historię podobną do tej. Momentami odnosiłam nawet wrażenie, że niektóre wątki są kropka w kropkę takie jak w innej książce. Bardzo mnie to zastanawiało, jednak dopiero po chwili uzmysłowiłam sobie z czym mi się to kojarzy. To niewiarygodne, ale co najmniej połowa wątków oraz motywów w tej książce była mocno inspirowana historią Pana Szarego, czyli „Pięćdziesięcioma twarzami Greya”. Przyznam szczerze, że kiedy już sobie to uzmysłowiłam, to strasznie te podobieństwa raziły mnie w oczy. Zwłaszcza motyw z nieściąganiem koszulki oraz niedotykaniem torsu. Czyż nie brzmi znajomo?
„Po co czekać, aż słońce samo wyjdzie zza chmur, skoro możesz zapalić światło?”
Warto wiedzieć nim sięgnie się po tę książkę, że jest ona czystym erotykiem, więc osoby szukające jakiejś głębszej fabuły czy w ogóle czegokolwiek innego mogą być trochę zawiedzione. Doznania erotyczne głównych bohaterów zdecydowanie zdominowały tę historię. Mnie osobiście ciężko było się do tego przyzwyczaić i z czasem odczuwałam straszliwy przesyt tym, jednak kiedy zaakceptowałam taki stan rzeczy to „Kochankę księcia” czytało mi się już całkiem przyjemnie. Zwłaszcza ostatnie sto stron, które trzymały naprawdę w wielkim napięciu. By nie zdradzać szczegółów nie będę przytaczać tutaj fabuły, aczkolwiek powiem tylko, że dużo więcej się tutaj wydarzyło.
Odnoszę jednak wrażenie, że autorka w ogóle nie wykorzystała potencjału tej książki. Bądź co bądź monarchia daje duże pole do popisu, dzięki czemu można by niezwykle wzbogacić tą historię. Niestety Geneva Lee potraktowała wątek monarchii bardzo po macoszemu. Niby gdzieś jest ten król i królowa babka wraz z całym dworem, ale to tyle. Również gdzieś w tle istnieje jakaś niesnaska między ojcem, a synem, lecz jest tylko szczątkowo wspomniana. Po pewnym czasie nawet jej się zauważa, bo nie jest rozwijana i tak naprawdę nic nie wnosi do historii Alexandra i Clary. Trochę szkoda.
Sami bohaterowie sprawiają, że nie wiem co mam o nich myśleć. Clara momentami zachowywała się jakby dopiero wypuszczono ją z pod klosza, a potem naglę wyciągała pazury i pokazywała, że ma jednak charakter. Natomiast o Alexandrze ciężko cokolwiek powiedzieć. Jest on bardzo enigmatyczną postacią, o której zadziwiające niewiele można się dowiedzieć oprócz tego, że jest egoistyczny, skryty i ma jakieś mroczne tajemnice. Bezsprzecznie jednak o obydwojgu można powiedzieć, że myśleli i mówili wyłącznie o jednym. Rozumiem, że ich układ opierał się tylko na wspólnym współżyciu, aczkolwiek zabrakło mi tu jakiegokolwiek drugiego dna, które często pojawia się w przypadku takich historii.
Reasumując, „Kochanka księcia” na pewno nie jest książką dla każdego i nie ma w sobie nic oryginalnego, a podobieństwa do innego bestsellera bywają wręcz rażące. Jednak można z nią naprawdę miło spędzić dzień lub dwa. Jest lekka, przyjemna, z czasem coraz bardziej wciągająca, a jej zaskakujące zakończenie sprawia, że nie można doczekać się drugiego tom. A przynajmniej ja nie mogę. Gorąco polecam!
Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Kochanka księcia” autorstwa Geneva Lee.