Dramatyczne rozstania i bolesne powroty
Wyobraźcie sobie białe kostki domina ułożone w misterny pełen zakrętów wzór. To życie które układamy mozolnie dzień po dniu, pewnie, choć ostrożnie, bo tak łatwo wszystko zniszczyć. A gdzieś na początku, ktoś ustawił jedną czarną kostkę. To tajemnica. Choć początkowo jej nie dostrzegamy, z czasem zaczyna się chwiać coraz bardziej i bardziej, by w końcu runąć do przodu, sprawiając, że wszystkie, tak misternie ułożone kostki przewrócą się jedna za drugą. To takiego właśnie efektu domina można porównać życie bohaterów, które całkowicie załamało się pod ciężarem odkrytej tajemnicy. Zbrodnia rodziców, ich sekrety i kłamstwa sprawiły, że młode pokolenie jeszcze przez długi czas będzie odczuwać skutki dramatu sprzed dwudziestu lat i mimo swojej niewinności, poniosą najwyższą karę.
Mateusz, Lenka, Matylda, Kosma, Leon, Weronika, Wojtek i Ewelina, próbują na nowo poukładać swój świat mając świadomość, do jakiej tragedii doprowadzili ich rodzice prawie dwadzieścia lat temu. Dla jednych prawda jest wyzwoleniem i szansą na upragniony spokój, ale innym sekret całkowicie zrujnował życie. Nadchodzą wielkie zmiany, coś się kończy, ale też coś się zaczyna. Młodzi ludzie znowu będą walczyć z przeznaczeniem, z uprzedzeniami innych ludzi i własnymi wątpliwościami. Jednak czas goi rany, a prawdziwa miłość może pokonać nawet największe zło. Tylko czy bohaterowie będą na tyle silni, by wytrwać mimo bolesnych prób?
Autorka kolejny raz zabiera nas w podróż do Rokietnicy- małego miasteczka, które choć urokliwe, było świadkiem wielu bolesnych wydarzeń i dramatów. Znamy już tajemnicę która była motorem napędowym pierwszego tomu i przyznam szczerze, że w tym tomie bardzo mi jej zabrakło. Niby mamy nowe przeciwności i sekrety, ale to już nie było to samo. W drugiej części, autorka skupiła się na odkupieniu i gojeniu ran. Więcej tu pozytywnych zaskoczeń, pojednań i szczęścia, choć dramaty wciąż przytrafiają się bohaterom, a zakończenie nie będzie wcale ociekało słodyczą.
W pierwszym tomie, wszystko było idealnie zgrane, każdy bohater miał swoje 5 minut, jak w doskonale zmontowanym serialu. Tym razem tak do końca się to autorce nie udało. Pojawiają się nowe postaci i chyba to już za duży tłok. Niektórzy bohaterowie całkowicie idą w odstawkę, inni pojawiają się zbyt rzadko, by ich rozterki zapadły w pamięć, a ci, którzy grają tym razem pierwsze skrzypce i tak muszą zakochiwać się błyskawicznie, by wyrobić się w 300 stronach powieści. Trochę to wszystko za szybko się działo, za dużo na raz i zbyt intensywnie, by mogło wypaść wiarygodnie i naturalnie. Mimo wszystko emocje są tu prawdziwe i nie raz chwycą za gardło i serce.
Zarówno w tym jak i w poprzednim tomie muzyka odgrywa szalenie ważną rolę. Jest dla bohaterów ucieczką od bolesnej rzeczywistości, balsamem na poranione serce, sposobem na wyrażenie siebie. Jeden z głównych bohaterów, Mateusz, pisze płynące prosto z serca utwory, których w tym tomie było tak wiele, że znalazły się na początku każdego nowego rozdziału. Trzech z nich możecie nawet posłuchać, bo w celach promocyjnych zostały nagrane przez zespół „All The Wrong Ways”.
O CZYM? „Kiedy wrócę”, jest niczym opatrunek dla każdej czytelniczej duszy zdruzgotanej dramatami i wstrząsającym zakończeniem „Kiedy zniknę”, a za razem doskonałym uzupełnieniem dwutomowej serii. Większość wątków, została ostatecznie zamknięta, a kilka kończy się uroczym i pełnym nadziei znakiem zapytania. Mimo kilku drażniących kwestii i zbyt szybo i skrótowo poprowadzonej fabuły, dylogię odkładam na półkę usatysfakcjonowana lekturą i przepełniona emocjami, które wprost wylewają się z kart tych dwóch książek. Mimo mojego narzekania, cieszę się, że autorka nie zdecydowała się na napisanie większej ilości tomów (a pomysłów fabularnych i wątków starczyło by na 10 części i przynajmniej dwa sequele!), bo mimo większej ilości szczegółów, emocjonalnie ta seria więcej by straciła niż zyskała. Jeśli lubicie przyjemne w odbiorze, choć chwytające za serce powieści, poruszające proste, a zarazem ponadczasowe prawdy i mające niebanalne przesłanie- to zdecydowanie seria dla Was. W końcu autorka nie bez powodu nazywana jest Dilerką Emocji.
„Takie jest życie. Często nie doceniamy tego, co mamy na wyciągnięcie ręki. Często nie widzimy innych ludzi, nie widzimy ludzkich tragedii, nie dostrzegamy, że nasze życie to tylko ułamek chwili. Trzeba doceniać każdy moment, który jest nam dany.”